Hokej
W ataku postęp
Nowotarżanki rozegrały kolejne spotkanie w ramach hokejowej ekstraklasy. Kolejny raz zjechały z lodu pokonane.
Nie chciałbyś od nich dostać krążkiem
W 9 minucie i 35 sekundzie sobotniej potyczki Podhala z Gdańskiem halę przeszył szmer zachwytu. Zdumienie było tak duże, że dopiero po chwili rozległ się aplauz. Co zrobiło tak ogromne wrażenie na widzach? Strzał Sebastiana Łabuza, po którym krążek, wystrzelony z potworną siłą, był nie widoczny dla bramkarza.
„Złoty chłopak”
Sympatycy hokeja w Nowym Targu mają nowego ulubieńca. Każde jego zagranie z Gdańskiem nagradzane było burzą braw. Wszyscy życzyli mu, by zdobył gola. – Ta bramka mu się należała – skomentowano, gdy trafił krążkiem do gdańskiej bramki. To było jego pierwsze trafienie w seniorskiej drużynie. O kim mowa? O 17-letnim Patryku Wronce.
Tynk nie poleciał ze ścian(+zdjęcia)
Jeśli zważyć, iż dzień wcześniej „Szarotki” w imponującym stylu rozbiły gdańszczan, to przegrana pierwsza tercja była sporego kalibru niespodzianką. Nowotarżanie, odnosiło się takie wrażenie, że podeszli do spotkania na zasadzie: „wczoraj ich rozjechaliśmy, to dzisiaj na luzie wsadzimy im dychę”. Po ostrej reprymendzie w przerwie, o czym nie omieszkał powiedzieć Damian Zarotyński, wszystko wróciło do normy i o żadnej niespodziance nie mogło być mowy.
Uczyć się odpowiedzialności(+zdjęcia)
Juniorzy Podhala odnieśli dwa zwycięstwa. Pierwsze przekonywujące, a drugie po dogrywce, mimo iż prowadziło 2:0. Jak stwierdził trener zabrakło chłopakom odpowiedzialności, tym, na których najbardziej liczył. - Zachowaliśmy się jak najwięksi frajerzy. Prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy mecz pod kontrolą – powiedział trener Ryszard Kaczmarczyk.
Mógłbym zapalić paierosa(+zdjęcia)
Jeśli kogoś wyłącznie interesuje skuteczność, a w dodatku jest sympatykiem Podhala, opuszczał stadion zadowolony. Wygrana 13:1 ma zawsze swoją wymowę. Jeśli ktoś liczył na duże emocje – to srodze się zawiódł. Zawieli przede wszystkim goście, którzy stanowili jedynie blade tło dla poczynań górali.
Dla chcącego nic trudnego ( +zdjęcia)
„Żeby mieć, trzeba mocno tego chcieć… Widzisz cel – wyciąg rękę i leć za nim. Samo gadanie na nic się zda” – te słowa piosenki Paktofonika jak ulał pasują do tego co robią włodarze Podhala.
Dwie sekundy od sensacji
Cykl - Niezapomniane mecze część III: Podhale najwięcej razy ze wszystkich polskich drużyn uczestniczyło w Pucharze Europy. Debiut przypadł na sezon 1966/67. Trzy sezony później nowotarżanie w drugiej rundzie spotkali się z mistrzem Czechosłowacji, zespołem niezwykle utytułowanym, Duklą Jihlava. W cyklu „Niezapomniane mecze” przypomnijmy to wydarzenie z 6 stycznia 1970 roku.
Bartek „asystent”
Bramkarz asystujący przy zdobytej bramce, to niemal codzienność w ligach NHL, KHL, czy DEL. W polskiej ekstraklasie takie wydarzenie należy do rzadkości. Rekordzistą pod tym względem jest Przemysław Odrobny. Przed nim tytuł ten dzierżył Tomasz Jaworski, który w swojej karierze 6 razy „maczał palce” przy bramkach kolegów. W zmaganiach pierwszoligowych pierwszy na listę „asystentów” wpisał się Bartłomiej Niesłuchowski z Podhala, w sobotnim meczu z Orlikiem Opole.
Zastane kości
- Zagraliśmy poniżej naszych możliwości, poniżej normy, którą prezentowaliśmy w poprzednich spotkaniach – twierdzi trener Podhala, Marek Ziętara. – Możliwe, że wpływ na to miało wczorajsze gładkie zwycięstwo. Być może w podświadomości zawodników tkwiło, że i tym razem bez problemu ogramy Orlika.