05.11.2012 | Czytano: 8605

Nie chciałbyś od nich dostać krążkiem

W 9 minucie i 35 sekundzie sobotniej potyczki Podhala z Gdańskiem halę przeszył szmer zachwytu. Zdumienie było tak duże, że dopiero po chwili rozległ się aplauz. Co zrobiło tak ogromne wrażenie na widzach? Strzał Sebastiana Łabuza, po którym krążek, wystrzelony z potworną siłą, był nie widoczny dla bramkarza.

Wyczyn skopiował w 38 minucie i 4 sekundzie. Od razu zrodziło się pytanie: z jaką prędkością leciały krążki wystrzelone przez „Łabiego”?

W poważnych ligach odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Są specjalne urządzenia, które mierzą siłę i szybkość lecącego przedmiotu. Niestety u nas taki pomiar jest tylko w siatkówce (mierzy prędkość serwisu – rekord ca 129 km/h). W hokeju o czymś takim można tylko pomarzyć. Tylko dwa razy próbowano przeprowadzić taki eksperyment, ale w obu przypadkach był nieudany. Do pierwszej próby doszło w grudniu 2005 roku w Nowym Targu, podczas finałowego spotkania Podhala z TKH Toruń o Puchar Polski. Wtedy krążek po strzale „Łabiego” osiągnął prędkość 125 km/h.

- Przy kolejnym pomiarze aparatura się popsuła. Potem jeszcze raz zmierzono mi prędkość lotu krążka i wyniosła 142 km/h. Też nie wiem czy to prawdziwy rezultat, bo kolejny raz aparatura zawiodła – mówi Sebastian Łabuz.

„Łabi” nie jest pierwszym zawodnikiem w historii Podhala obdarzonym tak potężnym uderzeniem. W latach 60-tych wszystkich podobnym strzałem zadziwiał Wojciech Kowalski. Odebranie mu krążka, podobnie jak Łabuzowi, ze względu na siłę rąk, było wyczynem nie lada. Przejście przy bandzie, wprost niemożliwe. Jego strzały miały tak ogromną siłę rażenia, że nieraz dziurawiły siatkę i powalały bramkarzy. Bramkarz Pomorzanina Toruń, Józef Wiśniewski został dosłownie wepchnięty przez krążek do bramki! Cudzili go równych pięć minut! Kiedy Wojtek uderzał z całej siły, bramkarz mógł tylko modlić się, by „guma” nie trafiła w światło bramki. W przeciwnym razie człowiek w masce nie miał szans na jakąkolwiek reakcję. Wtedy nie było siłowni, tężyznę wypracował wybierając żwir i kamienie z Dunajca. „Łapsko” miał potężne. Szkoda, że nikt jego uderzenia nie zmierzył.

Pomiary prędkości to pestka w najlepszych ligach świata. Słowak Zdeno Chara w tegorocznym meczu Gwiazd NHL, przy wzroście 209 cm i wadze 117 kg posłał krążek z prędkością 108,8 mil na godzinę. To... 175,1 km/h! Rok wcześniej Chara miał „tylko” 170,4 km/h. Tegoroczny wynik to rekord NHL, ale... nie rekord świata. Należy on do Aleksandra Riazancewa (183,67 km/h), również ustanowiony został w tym roku, tez podczas meczu Gwiazd, tyle, że KHL.

To jednak nic w porównaniu z prędkością z jaką leci lotka do badmintona. Osiąga prędkość 421 km/h. Porównywalną prędkość do krążka osiąga piłeczka pingpongowa – 170 km/h. Dla porównania piłka do pelota osiąga szybkość 302,56 km/h, a piłka do tenisa ziemnego 251 km/h.

„ Prędkość, z jaką leci wysłany w powietrze przez zawodnika sprzęt sportowy, zależy między innymi od jego i zawodnika ciężaru, a także sposobu wprowadzenia przedmiotu w ruch” – wypowiadają się fizycy. Krążek waży 170 gram. Łabuz jest potężnie zbudowanym facetem – 192 cm wzrostu, 108 kg wagi. Zawodnik Siewierstalu Czerepowiec, Aleksandr Riazancew to chuchro przy Charze i „Łabim”. Przy wzroście 180 cm waży tylko 91 kg.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama