04.11.2012 | Czytano: 1256

Uczyć się odpowiedzialności(+zdjęcia)

Juniorzy Podhala odnieśli dwa zwycięstwa. Pierwsze przekonywujące, a drugie po dogrywce, mimo iż prowadziło 2:0. Jak stwierdził trener zabrakło chłopakom odpowiedzialności, tym, na których najbardziej liczył. - Zachowaliśmy się jak najwięksi frajerzy. Prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy mecz pod kontrolą – powiedział trener Ryszard Kaczmarczyk.

Z przebiegu pierwszej tercji sobotniego meczu nie wynikało, że gospodarze pewnie pokonają bytomian. To oni w pierwszych 20 minutach przeważali i gdyby nie świetna postawa w bramce B. Kapicy, to kto wie jak potoczyłyby się losy potyczki. „Szarotki” w końcówce wykorzystali jedną z nielicznych szans. A. Mielniczek wygrał pojedynek jeden na jeden.

Druga tercja to koncert gry w wykonaniu górali, którzy wykorzystywali błędy rywala. Ten z kolei nie potrafił skorzystać z indywidualnych potknięć gospodarzy, bo w bramce nadal świetnie spisywał się B. Kapica. Dwie bardzo ładne bramki zdobył P. Wielkiewicz, obie strzałami spod nóg obrońcy. Trafił idealnie w okienko.

- Wreszcie przestał kiwać, tylko wystrzelił sprzed obrońcy i wpadło. Jeszcze raz podobnie wystrzelił, ale tym razem bramkarz miał szczęście, krążek trafił mu w kij. Patryk może się przełamie. Jeśli częściej będzie strzelał, to bramki będą wpadały – powiedział trener Ryszard Kaczmarczyk.

Trzecia tercja była bardzo brzydka. Na tafli niepodzielnie panował chaos. Podhalanie aż 12 minut przesiedzieli na ławce kar.
- Sędziowie się pogubili – twierdzi Ryszard Kaczmarczyk. – Nie odgwizdali brzydkiego faulu na bramkarzu i zaczęło się. Można było uniknąć przepychanek. Tak jednak wyglądają mecze juniorskie, jak jest już ustalony wynik. Wtedy rozpoczyna się wyrównywanie porachunków.

W rewanżu Podhalanie okazali się lepsi dopiero w dogrywce. Prowadzili już 2:0 i dwukrotnie stracili krążek przy wyprowadzaniu z własnej tercji. Dwie i pół minuty przed końcem regulaminowego czasu gry głupi faul osłabił drużynę i z gęsią skórą na plecach musieli się bronić. Zwycięskiego gola w trzeciej minucie dogrywki, po solowej akcji zdobył P. Michalski.

- Największe błędy popełnili ci, na których najbardziej się liczy, kadrowicze. Grają nonszalancko. W takich meczach wychodzi odpowiedzialność zawodników. Jak się zachowują, czy grają dla drużyny czy pod siebie. Zachowaliśmy się jak najwięksi frajerzy. Prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy mecz pod kontrolą.

MMKS Podhale Nowy Targ – MOSM Bytom 5:0 (1:0, 3:0, 1:0) i 3:2 D (0:0, 1:0, 1:2, 1:0)
Bramki dla Podhala: P. Wielkiewicz 2, A. Mielniczek, Kmiecik, Dębowski (I mecz). Kmiecik, Jachimczyk, P. Michalski (II mecz).

MMKS Podhale: B. Kapica – Dębowski, S. Plewa, P. Michalski, Pustułka, Kmiecik – Łukaszka, Gołębiowski, P. Wielkiewicz, R. Mielniczek, A. Mielniczek – Kudasik, Jaśkiewicz, Jachimczyk, Panczakiewicz, Kuraś. W drugim meczu bronił Michałczak. Nie grali: Kudasik i Panczakiewicz. Wystąpili: Siuty i M. Pyszkowski. Trener Ryszard Kaczmarczyk.

Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama