Hokej
Wściekłość trenera
Podhale nadal prześladuje wirus grypy. Różański, Jastrzębski i Bakrlik nie wsiedli do autobusu udającego się do Sanoka. Rozchorowali się. Trener Jacek Szopiński zmuszony został do kolejnych przetasowań piątek. Sporą niewiadomą była też dyspozycja zawodników wracających do gry po przebytej grypie. W takich okolicznościach skazywano nowotarżan nie pożarcie.
Zapracowany bramkarz
Juniorzy młodsi Podhala nie mieli najmniejszych problemów z zainkasowaniem kompletu punktów z Jastrzębiem. Goście byli jedynie bladym tłem dla poczynań górali. Gdyby grali „na pełny gwizdek” przez 60 minut i mieli ciut lepiej nastawione celowniki to z pewnością pękłaby dwucyfrówka.
„Wypili” za błędy (+zdjęcia)
- Nie byliśmy dzisiaj w najwyższej formie. Niemniej przegraliśmy na własne życzenie. Nie robimy jednak tragedii. Najważniejsze mecze przed nami. Trzeba tylko wyciągnąć wnioski i wyeliminować mankamenty – powiedział po meczu z Zagłębiem trener Podhala, Jacek Szopiński.
Ekonomia sił
"Jedziesz na Janów, to się zastanów" – to powiedzenie z czasów świetności janowskiego klubu. Podhale i Naprzód w latach 70- tych były jedynymi klubami, które grały swoimi wychowankami. Hasło to obowiązywało nawet w czasach dominacji nowotarżan, a janowianie stawali na drugim stopniu podium. Zawołanie aktualne było również przed wtorkową konfrontacją.
Sędziowski cyrk
Juniorzy młodsi Podhala, którzy już zapewnili sobie pierwsze miejsce w sezonie zasadniczym wybrali się nad morze, do siedziby najgroźniejszego rywala w walce o mistrzowskie berło. Wrócili bogaci o dwa punkty, bo dopiero w dogrywce udokumentowali swoją wyższość.
Podhalanie narzekali na pracę arbitra, który – nie pierwszy już raz – gwiżdże po gospodarsku. Takiego pana powinno się wykluczyć z ”palestry”.
Udany powrót Guzika (+zdjęcia)
Mecze na szczycie juniorów były niezwykle dramatyczne. Sporo też było w nich zaciętości, walki ciałem, ale fachowcy... kręcili nosami. Poziom bowiem nie był najwyższy. Za dużo było gry szarpanej, przypadkowych akcji i błędów w defensywie. W derbach Małopolski lepsi okazali się oświęcimianie, którzy wywieźli ze stolicy Podhala 4 punkty.
Szpital w Podhalu
- Szpital panuje zespole. Szatnia kasła, jeden od drugiego się zaraża - mówił po meczu z Tychami szkoleniowiec „Szarotek”, Jacek Szopiński. Wtedy jednak nie mógł przypuszczać, że to dopiero początek kłopotów.
Walka z własnymi słabościami (+zdjęcia)
- Zagrali z nami jak profesorowie, a my robiliśmy tylko wiatr na lodzie – skomentował wyczyny tyskich i nowotarskich hokeistów jeden z fanów „Szarotek”. Ta wypowiedź najbardziej obrazuje poczynania obu drużyn. Podhale – już tradycyjnie – rozpoczęło od dwóch goli w „plecy”. Tym razem jednak górali nie było stać na pościg.
Goniąc zająca
- Po weekendowych spotkaniach wydaje się, że Podhale jest bardzo mocne, bo daje dwubramkowe fora przeciwnikom i dopiero wtedy zaczyna grać – ironizuje nasz ekspert Jacek Kubowicz.
220 sekund od szczęścia
„Szarotki” nie zdołały pokonać JKH GKS Jastrzębie i doprowadzić do wyrównania bezpośredniego bilansu spotkań, a tym samym pozbawić jastrzębian bonusa. Nowotarżanie bliscy byli zgarnięcia kompletu punktów. Zabrakło 3 minut i 40 sekund.