19.04.2009 | Czytano: 2227

Derby dla Zakopanego (+zdjecia)

W kolejnej kolejce spotkań szóstej ligi na czoło wydarzeń wysunąłby się derby Podhala. Były zacięte, ale nawet przeciętnego kibica nie mogły porwać...

KS Zakopane – Poroniec Poronin 1:0 (1:0)
Bramka: Stępień 5. Sędziował: Stanisław Tworek z Tylmanowej.
Widzów 300.

Zakopane: Hajowsky – Pękala, Piguła, Krzystyniak, Lasak (70 Leks), Stępień, Frasunek, Leniewicz, Kłosowski (75 Zembol), Dudziak (89 Piekarczyk), Król (46 Stanek).
Poroniec: Rogala – Świder, Tatar (70 Zarycki), Galica, R. Wicher, Pańszczyk, Kucek (46 Zmarzliński), Grela, Nuciak (82 F. Łukaszczyk), Ustupski (60 Chrobak), Stasik.

Zakopiansko-poronińskie derby to jedno z ważniejszych wydarzeń piłkarskich na Podhalu. Miało być emocjonująco, ale niestety tak nie było. Owszem walki na boisku nie brakowało, ale płynnych akcji było bardzo mało. Dla KS Zakopane poza derbami był to ważny mecz o punkty w walce o V ligę. Swój cel zakopiańczycy osiągnęli, ale grą zresztą jak ich rywale nie zachwycili. Mecz z większym animuszem rozpoczęli gospodarze i zdobyli prowadzenie bardzo szybko, bo już w 5 minucie. Po kontrze miejscowych piłka znalazła się na aucie. Zdzisław Lasak szybko wrzucił piłkę do przodu na wchodzącego w pole karne Stępnia. Ten w pełnym biegu minął stopera Porońca i w sytuacji sam na sam pewnym uderzeniem pokonał bezradnego Rogalę. Jak się później okazało był to zwycięski gol. W kolejnych minutach gra toczyła się w środku pola. W 15 minucie Grela ładnie wypuścił w bój na prawym skrzydle Roberta Wichra. Ten wpadł z piłkę w pole karne, ale stracił ją w odległości 5 metrów od bramki swoich byłych kolegów. Bracia Wichrowie są zakopiańczykami, ale aktualnie reprezentują barwy Porońca. Właściwie tyle było dobrze zorganizowanych akcji w tym meczu. Oczywiście dalej toczyła się uporczywa walka o każdy metr boiska, o kolejne gole, ale tak naprawdę żadnej z drużyn nie udało się wypracować dogodnej okazji do ich zdobycia. Po zmianie stron na początku wywiązał się pojedynek na rzuty wolne. Robert Frasunek ze strony gospodarzy strzelił ponad bramką, a Tomasz Pańszczyk z Porońca z okolic szesnastki nie próbował strzelać, ale wrzucił piłkę w pole karne. Zakopiańczycy z łatwością wyekspediowali ją na połowę drużyny gości. Ostatni kwadrans należał zdecydowanie do Porońca. Goście jednakże próbowali rozmontować obronę gospodarzy wysokimi wrzutkami piłki w pole karne. Te łatwe do rozszyfrowania zagrania były likwidowane przez obrońców lub wychwytywane przez 45 letniego bramkarza zakopiańczyków Józefa Hajovskiego ojca dwu poprzednich golkiperów KS Zakopane.

W sumie derbowy pojedynek był zacięty, bo jakiż miałby być inny, ale stojący na bardzo przeciętnym poziomie. Inna sprawa, że wąskie boisko przy ulicy Orkana wcale nie ułatwia prowadzenia kombinacyjnej gry.

Ryb


Kobylanka – Orawa Jabłonka 4:2 ( 1:1)
Bramki dla Orawy: Skoczyk 29, Owsiak 50.

Orawa: Pulit – Zembol (46 Machaj), Czapp, Nowak, Kita – Kucek (46 Bryja), Skoczyk, Janiczak, Cieluch – Owsiak, Wesołowski.

- W smutnych nastrojach wracaliśmy do domu i z niedosytem, bo mecz można było wygrać – mówi trener Orawy, Bogdan Jazowski. – Do 75 minuty prowadziliśmy 2:1 i mieliśmy jeszcze sześć wyśmienitych sytuacji na podwyższenie prowadzenia.

Orawa rozpoczęła mecz od starty gola, po rykoszecie. Nie załamało ją to i po dwóch kwadransach uporczywej walki zdołała doprowadzić do wyrównania. Cieluch dośrodkowywał z prawej strony na 16 metr, piłka spadła pod nogi Skoczykowi, którego strzał z pierwszego wylądował w krótkim rogu bramki. Po przerwie nadal lepsze wrażenia sprawiali goście. To oni w 50 minucie objęli prowadzenie. Owsiak nie dał szans bramkarzowi w pojedynku jeden na jeden. Potem Orawianie nie wykorzystali sześciu wyśmienitych sytuacji, sam Wesołowski zmarnował połowę z nich. Raz głową uderzył nad poprzeczkę, a chwilę później bramkarz był górą. Z kolei za trzecim razem zamiast podać w sytuacji sam na sam lepiej ustawionemu Skoczykowi, piłka… zaplątała mu się między nogami i z świetnej sytuacji wyszły nici. Za chwilę Owsiak i Cieluch nie wykorzystali swoich szans. To musiało się zemścić i…zemściło się. Goście nadziali się na kontrę, a chwilę później Cieluch nie upilnował rywala i piłka z problemami, ale majestatycznie wturlała się do bramki. To był typowy farfocel. Orawianie dobici zostali w 2 minucie doliczonego czasu gry. W sytuacji sam na sam piłka zmierzała pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Pulita. Sparował ją, ale wobec dobitki był bezradny. Goście twierdzili, iż był spalony.

Stefan Leśniowski 


Przełęcz Tylicz – Wierchy Rabka 1:2 (0:2)
Bramki dla Wierchów: Jagosz 8, K. Pędzimąż 25.

Wierchy: Bednarczyk – Zając, Majerski (53 Mistal), Tupta, Śmieszek – K. Pędzimąż, Leśniak, Świerk, Dachowski – K. Gacek, Jagosz (78 Czyszczoń).

Świetną pierwszą połowę mieli rabczanie. To efekt agresywnej gry. Zagonili rywala i gospodarze mogą mówić o przychylności niebios, że schodzili na przerwę z dwubramkowym mankiem. To był najniższy wymiar kary jaki ich spotkał.

W 8 minucie goście przeprowadzili akcję, po której Jagosz przyjmował gratulacje od kolegów. Wyrzut z autu Dachowskiego z auto narobi sporo problemów bramkarzowi miejscowej jedenastki. Piłka wpadła mu za kołnierz, dopadł ją Jagosz i z metra skierował do pustej bramki. Chwilę później Pędzimąż trafił w poprzeczkę. Ale co się odwlecze… W 25 minucie z rogu dośrodkowywał Dachowski. Piłka na 8 metrze spadła na głowę Pędzimęża, który umieścił ją w lewym górnym rogu bramki. Napór gości nie ustawał. W 31 minucie Wierchy przeprowadziły piękną trójkową akcję, po której Leśniak złapał się za głowę. Piłka po jego strzale ostemplowała słupek. Dopiero w końcówce pierwszej połowy miejscowi przeprowadzili dwie ofensywne akcje, z których moli zdobyć gola. Pierwszą zablokowali obrońcy Wierchów, a drugą zatrzymała poprzeczka.
W drugiej połowie goście stracili stopera Majerskiego (kontuzja) i Mistala, który go zmienił. Zmienik w 67 min. obejrzał czerwoną kartkę za atak z tylu. Wcześniej jednak gospodarze zdobyli kontaktowego gola, po wolnym bitym z 20 metrów. Błąd popełnił bramkarz w ustawieniu muru. Powyższe fakty zmusiły rabczan do obrony wyniku. Mieli ułatwione zadanie, bo wąskie boisku im w tym pomagało.

Stefan Leśniowski 


Dobrzanka Dobra - Orkan Raba Wyżna 3:0 (1:0)
Orkan: Kołodziej - Michał Czyszczoń, Mateusz Czyszczoń, Filipek (60 Radoła), Bogdał, - Teper, Antolak, Zięba (46 Traczyk) - Bochnak, Zubek.

Dobrzanka wypunktowała Orkan. Pierwsza połowa stała pod znakiem stałych fragmentów gry. W 11 minucie gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego. Kołodziej był górą, ale był też najlepszym graczem gości. Gdyby nie on, to wynik byłby znacznie wyższy. W pierwszej połowie skapitulował tylko raz w 30 minucie. Orkan nie wykorzystał jedynej szansy, sytuacji sam na sam, w tej części meczu.

Druga połowa to koncert gry w wykonaniu gospodarzy. Orkan wyglądał jakby szedł na stracenie. Raz za razem obrona goście popełniała błędy, nie była w stanie zatrzymać szybkich i kombinacyjnie grających gospodarzy. W 50 minucie gospodarze nie wykorzystali drugiego karnego. Dopiero po godzinie gry miejscowi się wstrzelili. Kołodziej wychodził ze skóry, ale przy dobitkach i rzucie wolnym był bezradny.

Stefan Leśniowski

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 1

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Skałka Rogoźnik/Stare Bystre 6 10
2. Unia Naprawa 5 13
3. KS Luboń Skomielna Biała 6 12
4. Szarotka Rokiciny Podhalańskie 5 10
5. Skawianin Skawa 6 8
6. KS Lawina Spytkowice 6 8
7. Delta Pieniążkowice 6 7
8. Janosik Sieniawa 5 4
9. Podgórki Krauszów 6 3
10. Krokus Pyzówka 5 0
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama