18.10.2011 | Czytano: 1000

Po naukę do egzotycznego Aszchabadu

Hokeiści Podhala rozegrali awansem spotkanie z Tychami o Puchar Polski, gdyż we wtorek wczesnym rankiem udali się w podróż do Turkmenistanu. Do Aszchabadu wylecieli czarterem z Krakowa. Wcześniej samolot wylądował z Lublanie skąd zabrał ekipy Słowenii (Malibor i Bled) i Chorwacji (Zagrzeb).

„Szarotki” od środy do piątku wezmą udział w międzynarodowym turnieju z udziałem sześciu drużyn. Najprawdopodobniej pierwszym rywalem będzie Malibor. W przypadku wygranej, w półfinale górale skrzyżują kije z Kazaniem, tylko nie wiadomo czy z pierwszym zespołem występującym w KHL, czy też młodzieżowym. Kto będzie naprawdę ich rywalem, dowiedzą się dopiero na miejscu, gdyż organizatorzy kilkakrotnie zmieniali rozkład jazdy imprezy i uczestników. Ostatnia wersja mówi, że tylko cztery zespoły wystąpią. Początkowo z góralami mieli wylecieć hokeiści Cracovii, ale zrezygnowali z dalekiego i egzotycznego wyjazdu, twierdząc, że nie będą mieli szkoleniowych korzyści. Innego zdania są nowotarżanie.

- Wyjazd pozwoli nam skonsolidować zespół. Odejść od ekspresowego tempa rozgrywek, zdobyć kolejne doświadczenie. Czy nie obawiam się zmęczenia? Nie, bo jesteśmy dobrze przygotowani. Mam nadzieję, że wyjazd odmieni moją drużynę – powiedział trener Podhala, Jacek Szopiński.

Plusy w wyprawie do Aszchabadu widzi również kapitan „Szarotek”, Rafał Dutka, podbudowany pucharowym zwycięstwem nad Tychami.

- Turniej scementuje drużynę i nauczy nas spojrzenia na hokej z lepszej strony niż nasz ligowy – twierdzi. – Nie jedziemy tam na wycieczkę, ale powalczyć o dobry wynik, by nie przynieść wstydu krajowi. Porażka 1:13 z Sanokiem na krajowym podwórku nie odbija się tak szerokim echem jak klęska poza granicami naszego kraju. Tamten wynik idzie w świat. Wierzę, że nie dopuścimy do wstydliwej powtórki z Sanoka. Stać na dobre rezultaty, mimo iż wielu spisuje nas na straty. Musimy zostawić góralskie serce na lodzie. Młodzi, którzy jeszcze nie mieli kontaktu z wielkim hokejem, przekonają się, jaka jest różnica między nim a naszą ligową młócką. Starsi zawodnicy z mistrzostw świata wiedzą, że nie należy przewozić „gumy”, że trzeba się jej szybko pozbywać, bo jak nie, to dostanie się minę, odbiorą krążek i straci się bramkę. Trzeba szybko reagować na wydarzenia na tafli. Tam gra się twardo, ostro po męsku, aż kości i bandy trzeszczą. Nie boimy się grać ciałem. Podejmiemy walkę. Lubimy ten styl gry, ale w lidze nam sędziowie nie pozwalają. Potem cierpimy na arenie międzynarodowej, czujemy się zagubieni, bo nie wiemy, co nam wolno, a co nie. Te zagrania, które u nas są karalne, tam są na porządku dziennym. Dlatego uważam, iż wyjazd będzie z korzyścią dla naszego młodego zespołu. A o kontuzje nie ma się co martwić, przecież równie dobrze może się przytrafić na treningu.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama