02.02.2020 | Czytano: 2984

MPJ: Zwycięska bramka padła sekundę przed końcem!

- Chwała chłopakom za to, że walczyli do końca. Mogliśmy wcześniej zdobyć bramkę. Nie wykorzystaliśmy sytuacji sam na sam, dwie „setki” też nie wpadły, a szczur wcisnął się sekundę przed końcem. Szczęście się do nas uśmiechnęło – relacjonował trener Ryszard Kaczmarczyk.



Wczoraj szkoleniowiec przyznał: „Przed turniejem każdy punkt brałem w ciemno. Liczyłem, że powalczymy z Oświęcimiem, a Kraków i Sanok są poza naszym zasięgiem”. No cóż, wracają spod Wawelu z dziewięcioma punktami. Z kompletem!   Czy tylko szczęście? Odkąd znam trenera Ryszarda Kaczmarczyka, to wiem, że on nie owija w bawełnę, mówi to co myśli, ale też wiem, że z wszystkich  drużyn hokejowych i unihokejowych, które prowadził wyciskał maksa. Ma zdolność do motywowania graczy, ale spore umiejętności trenerskie i nauczył chłopaków grać do końca. W tym turnieju właśnie końcówki w ich wykonaniu dawały wygrane. Wszystkie w stosunku 3:2.

W dzisiejszej potyczce w  strzałach  pierwsza tercja dla Podhala 15:7.  Niestety nic z tych 15 uderzeń nie wpadło do siatki Niedźwiadków. Na pierwsze trafienie przyszło nam czekać aż półgodziny. Wtedy sanoczanie wykorzystali grę w przewadze. Podhale za wszelką cenę dążyło do wyrównania, stwarzało sytuacje, ale dopiero w 37 minucie Plewie udało się odczarować bramkę Niedźwiadków.  Podhale w 50 minucie straciło gola i zmuszone zostało do gonitwy. Nie pierwszej na tym turnieju i dodajmy trzeci raz skutecznej. 34 sekundy później doprowadziło do wyrównania i trwała zacięta walka o zwycięskie trafienie. Już wydawało się, że gol nie padnie w regulaminowym czasie, mimo iż „Szarotki” miały  „setki”, by zakończyć mecz. Upór, determinacja w  dążeniu do celu - zostało nagrodzone. Sekundę przed końcową syreną górale zdobyli zwycięskiego gola.

- Wsół strzelił na bramkę.  Bramkarz odbił, przejął  F. Kapica i  on spróbował pokonać golkipera. Krążek przeszedł zza bramkarza i Żurawski dobił do pustej bramki. Ich obrońca chciał wybijać krążek, ale nasz zawodnik był sprytniejszy – opisał zwycięskiego gola trener Ryszard Kaczmarczyk. - Jak wszystkie krakowskie mecze, pierwsza tercja przespana.   Potem jak zwykle kara meczu, tym razem dla Siutego. Zasłużona, bo zaatakował przeciwnika kolanem. Fajnie broniliśmy się w osłabieniu, dostaliśmy bramkę chcąc wyprowadzić kontrę. Kij  naszego zawodnika został podbity i rozklepali nas do pustej. Cisnęliśmy, próbowaliśmy zmienić losy spotkania. Oni znowu szczura strzelili nam, ale szybko wyrównaliśmy.

Niedźwiadki Sanok  – MMKS Podhale Nowy Targ 2:3  (0:0, 1:1, 1:2)
1:0 Frankiewicz – Dżugan (30:15 w przewadze)
1:1 Plewa – Jarczyk (36:52)
2:1 Stanko (49:39)
2:2 Jarczyk – Wikar – Worwa (50:13)
2:3 Żurawski – Wsół – F. Kapica (59:59)
Niedźwiadki: Myrdak – Najsarek, Orzechowski, Frankiewicz, Piankrat, Kopiec – Dżugan, Niemczyk, Łyko, Stanko, Żółkiewicz – Koczera, Sieczkowski, Sanocz. Trener Marcin Ćwikła.
Podhale: Polak – Szlembarski, Żurawski, F. Kapica, Malasiński, Wsół - Wikar, Nykaza, Jarczyk, Worwa, Plewa - Kwak, Słowakiewicz, Danel, Siuty,  Maciaszek –Sokół. Trener Ryszard Kaczmarczyk.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama