25.10.2009 | Czytano: 1297

Klasa A: Wybici z rytmu

AKTUALIZACJA: Dwutygodniowa przerwa źle wpłynęła na postawę piłkarzy. Większość meczów była bezbarwna, a w wielu przypadkach piłkarze mieli problemy ze zmuszeniem piłki do posłuszeństwa. Zawiódł mecz na szczycie w Szaflarach, gdzie lider, po słabym występie, dopiero w doliczonym czasie gry pokonał wicelidera z Ludźmierza. Na górze status Quo, a na dole Skawianin oddal „czerwoną latarnię” Czarnym. Fani piłkarzy z Czarnego Dunajca są zaniepokojeni dołowaniem drużyny.













Lepietnica Klikuszowa – Orkan Raba Wyżna 1:1 (0:0)
Bramki: D. Żółtek 67 – Możdżeń 75.

Sędziował Roman Baran z Witowa.
Żółte kartki: J. Chudoba, D. Żółtek – Mariusz Szklarz.
Czerwone kartki: D. Żółtek – Mariusz Szklarz (obaj w 87 min.)

Lepietnica: Pępek – D. Szeliga, J. Chudoba, Kowalczyk, Nosalik, Wiesław Żółtek (69 D. Chudoba), Wojciech Żółtek, D. Żółtek, Parzygnat, Antolec, R. Szeliga (73 Huzior).
Orkan: Marcin Szklarz – Czyszczoń, Chrobak, Radoła, Antolak, Cieślak (50 Traczyk), Zięba, Mariusz Szklarz, Teper, Możdżeń, Zubek.

- Widać, iż ponad tydzień piłkarze nie wąchali boiska – mówi trener Lepietnicy, Marek Pranica. – W pierwszych 10 minutach piłka całkowicie nie chciała piłkarzy słuchać. Było sporo niedokładności, niecelnych podań. Szybciej myśmy „poczuli” futbolówkę, przejęliśmy inicjatywę, ale ze skutecznością było fatalnie. Nie miał dnia R. Szeliga, który w pierwszych trzech kwadransach miał dwie wyśmienite sytuacje. To nie były „setki”, lecz „dwusetki”. Nie potrafił trafić do pustej bramki. Bądź lekko uderzał, bądź niecelnie. Za pierwszym razem otrzymał futbolówkę po pięknej koronkowej akcji, przy drugiej okazji mógł być zaskoczony. Nie spodziewał się, że piłka trafi pod jego nogi. Goście stworzyli jedną okazję, po której powstało zamieszanie na przedpolu naszej bramki, ale Pępek świetnie się zachował rzucając się w gąszcz nóg, wyłapując piłkę.

Po zmianie stron, w 48 minucie, R. Szeliga ponownie stanął przed szansą dania prowadzenia swojemu zespołowi. Był oko w oko z bramkarzem i... trafił wprost w niego. W jego ślady poszedł Wojciech Żółtek. To jednak w 67 minucie idealnie dośrodkował z rzutu rożnego na głowę D. Żółtka i gospodarze objęli prowadzenie. 5 minut później mogło być już 2:0, ale Parzygnat nie popisał się w sytuacji sam na sam. Otrzymał kapitalne podanie w tempo, w „uliczkę” i mógł zapytać bramkarza, w który róg posłać mu piłkę, a tymczasem... posłał obok bramki. To się zemściło, bo 3 minuty później goście doprowadzili do wyrównania. Wykonywali rzut wolny z 40 metrów. Wrzutka trafiła do Możdżenia, który głową posłał futbolówkę do siatki.

W 86 minucie mieliśmy kontrowersyjną sytuacje.– Wojciech Żółtek z 20 metrów trafił w poprzeczkę. Piłka dostała wstecznej rotacji, wkręciła się w siatkę przekraczając linię bramkową, ale szybko wyszła w pole i arbiter gola nie uznał – opowiada marek Pranica.

- Tylko kamera filmowa rozstrzygnęłaby ten spór – mówi Roman Baran, sędzia główny spotkania. – Rzeczywiście piłka dotknęła siatki, ale one są źle zamocowane i trudno było ocenić z daleka, że piłka przekroczyła linię bramkową. Boczni stwierdzili, iż gola nie było.

Minutę później adrenalina zadziałała w głowach D. Żółtka i Mariusza Szklarza. Spięli się, nabluzgali sobie nawzajem i arbiter odesłał ich pod prysznic.

- Prowokowali się nawzajem. Rzucali w siebie potwornym „mięsem” i musiałem ich jakoś utemperować – wyjaśnia Roman Baran.


Bystry Nowe Bystre – Czarni Czarny Dunajec 4:1 (3:0)
Bramki: Salamon 9, 19, 29, Malacina 72 – Bandyk 55 karny.
Sędziował Czesław Żądło z Rokicin Podhalańskich.

Bystry: Graca – M. Żołnierczyk, A. Żołnierczyk, Zep (70 Styrczula) Mitoraj, Bobak, Jaszewski, Potrząsaj, Prokop (46 Pajda), Salamon, Malacina.
Czarni: Kajmowicz (46 Czyż) – Gacek (46 Pawłowski), A. Głowacz, Szwajnos, Gruszka, Marek Topór, M. Głowacz, Kantor (46 Rubiś), Bulas, Bandyk, Peterman.

Bystry w pierwszych trzech kwadransach znokautował Czarnych. Jego składne akcje skrzydłami ( największe zagrożenia stwarzał Malacina) siały spustoszenia w szeregach obronnych gości. Ci, wyglądali jak dzieci zagubieni we mgle. Pod sporym naporem miejscowych tylko 9 minut przyjezdni zachowali czyste konto. Potem niemal z dokładnością szwajcarskiego zegarka zdobywali kolejne gole. Klasycznym hat trickiem popisał się Salamon. Przy pierwszej zdobyczy bramkowej spory udział miał Malacina, który na skrzydle wymanewrował dwóch rywali i wrzucił piłkę na 5 metr do wspominanego Salamona. Temu nie pozostało nic innego tylko dołożyć nogę. Drugie trafienie poprzedziła akcja z defensywy zapoczątkowaną przez M. Żołnierczyka. Ten crossowym podaniem uruchomił na skrzydle Malacinę, który ponownie ośmieszył defensywę rywala, mijając niczym tyczki slalomowe dwóch zawodników i dograł na „czysto” do Salamona. Trzeciego gola sam sobie wypracował. Była to indywidualna akcja. Piłkarze Czarnych stali jak zamurowani, a ten swobodnie ich mijał i w sytuacji sam na sam nie dał najmniejszych szans obrony Kajmowiczowi, który po przerwie zmieniony został na Czyża.

W pierwszych trzech kwadransach goście mieli ogromne problemy z przedostaniem się na pole karne Bystrego. Próbowali wrzutek, strzałów z dystansu i ze stałych fragmentów gry. To wszystko nie miało najmniejszych szans powodzenia.

Czarni w przerwie dokonali zmian i postawili wszystko na jedną kartę. Zmiana bramkarz okazała się strzałem w dziesiątkę, gdyż Czyż wybronił dwie sytuacje sam na sam z Salamonem i Pajda. W 55 minucie szarża Bandyka została nieprawidłowo powstrzymana przez Zepa i arbiter wskazał na punkt oddalony 11 metrów od bramki. Sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość. To było jednak wszystko na co w tym meczu było stać gości, albo na co pozwolili im miejscowi. Ci w końcówce meczu postawili kropkę nad „i”. Po jednej z kontr Jaszewski idealnie obsłużył Malacinę, a ten w sytuacji sam na sam minął bramkarza i ulokował futbolówkę w pustej bramce. Ten gol całkowicie odebrał Czarnym ochotę do dalszej gry.


Babia Góra Lipnica Wielka – Granit Czarna Góra 0:0
Sędziował Marcin Niewiarowski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: K. Kucek – Janusz Hełdak.

Babia Góra: Karkoszka – Lichosyt, Węgrzyn (46 K. Kucek), Machajda, T. lach, S. Skoczyk, G. Skoczyk, Kudzia (85 B. Skoczyk), G. Lach, T. Mikłusiak, Polaczek.
Granit: P. Gogola – Czajkowski, J. Hełdak, J. Milon, W. Maryniarczyk, M. Sarna, J. Sarna, Lichacz (64 Józef Hełdak), A. Gogola (73 Sz. Kiernoziak) , P. Sarna, Sz. Twardosz (68 Z. Milon).

Mimo, iż nie padła żadna bramek, to widzowie nie mogli się nudzić. Było sporo strzałów i interwencji bramkarzy. Miejscowi fani mogli być trochę zawiedzeni po pierwszej połowie, bo więcej sytuacji stworzyli przyjezdni. Mogli więc podziwiać interwencje Karkoszki, który między innymi z wielkim trudem obronił strzał J. Hełdaka z 15 metrów (19 minuta) i Sz. Twardosza z bliska z 38 minuty. Strzał tego ostatniego poprzedziła ładna kombinacyjna akcja zapoczątkowana przez Lichacza. Jego kolega J. Sarna już w 7 minucie powinien dać prowadzenie swojemu zespołowi, ale minimalnie piłka z linii pola karnego pofrunęła nad poprzeczką. Z kolei w 24 minucie P. Sarna dał piłkę marzenie Lichaczowi, a ten stojąc samotnie na 5 metrze źle w nią trafił i ta przeszła obok słupka. Gospodarze też mieli swoje szanse. W 11 minucie Kudzia świetnie dograł futbolówkę do Polaczka, ale głową nie zdołał pokonać ostatniej instancji Granitu, która również w 42 minucie wykazała się świetną powietrzną interwencją. Piłka po strzale T. Mikłusiaka z dystansu zmierzała pod poprzeczkę, ale szybsze były ręce P. Gogoli.

Po zmianie stron miejscowi fani mogli być już bardziej zadowoleni, bo stroną dyktująca warunki gry byli ich ulubienicy. Zmarnowali sporo wyśmienitych okazji. W 54 minucie Kudzia zakręcił obrońcami o z obrotu próbował zaskoczyć golkipera, ale ten był na posterunku. 2 minuty później po rogu nastąpiło wycofanie piłki do T. Mikłusiaka, który wrzucił ją na głowę G. Skoczyka, ale ten nie trafił do bramki. Za moment G. Lach ucieka obrońcom i uderza po długim rogu, ale tylko jęk zawodu przeszył stadion. Goście odgryźli się w tej samej 58 minucie. W zamieszaniu podbramkowym górą był Karkoszka, a chwilę później obronił strzał Janusza Hełdaka z 15 metrów zmierzający pod poprzeczkę. W 75 minucie Kudzia idealnie dograł do Polaczka, ale jego główka znowu minęła słupek. Za moment doszło do przedziwnej sytuacji. Po strzale Polaczyka golkiper Granitu wypuścił piłkę z rąk, która wróciła do strzelca, ale ten znowu wpakował ją w bramkarza, potem jeszcze raz dobijał głową i futbolówka znalazła się już za plecami P. Gogoli, ale w sukurs przyszedł mu obrońca i wybił ją z linii bramkowej. W 78 minucie Józef Hełdak „zakręcił” obrońcami gospodarzy i dograł do Z. Milona, który jednak przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. W 4 minucie doliczonego czasu gry G. Skoczyk z linii pola karnego uderzył po długim rogu, lecz P. Gogola jakimś cudem zdołał zapobiec nieszczęściu.


LKS Szaflary – Wiatr Ludźmierz 2:1 (0:0)
Bramki: Sulka 56, Magulski 90+2 - J. Siuta 65. 

Sędziował Bogusław Babicz z Załucznego.
Żółte kartki: P. Kamiński, D. Baboń, Magulski, Sulka - R. Siuta, J. Siuta, Handzel, Bobek, W. Siuta.

Czerwone kartki: D. Babon (76 minuta – druga żółta kartka) - M. Czaja ( 81 minuta za obsesyjny gest w stronę kibiców)
LKS Szaflary: Szczepaniec – Czernik (76 Kasperek), Szulc, Strama, P. Kamiński, Hreśka, D. Baboń, Mrugała (46 Sulka), Magulski, F. Kamiński, Walkosz.
Wiatr: Tylka – Handzel, Mrożek, Bobek, M. Czaja, W. Siuta, Borkowski (46 Cholewa), R. Siuta (46 Rajczak), J. Siuta, Słaboń, Dobrzyński.

Mecz na szczycie zawiódł oczekiwania fanów futbolu. Praktycznie poza pierwszym kwadransem gry nic ciekawego w pierwszej połowie na murawie się nie wydarzyło. Ot, po prostu zwykła kopanina w środku pola. W dodatku niedokładna. Grano w stylu ja do ciebie ( czytaj: rywala), ty do mnie. Prześcigano się w niecelnych zagraniach. W tym elemencie lepsi byli gospodarze. Przyjezdni w końcówce opanowali nerwy i przejęli inicjatywę.

Tylko w pierwszym kwadransie emocjonowaliśmy się okazjami z obu stron. Pierwszą miał lider klasyfikacji strzelców F. Kamiński, który minął dwóch rywali i bramka stała przed nim otworem. Trafił jednak w golkipera. W 10 minucie dwie wyśmienite sytuacje zmarnowali goście, w obu przypadkach futbolówka minimalnie mijała słupek. 2 minuty później F. Kamiński z wolnego wrzucił piłkę w pole karne, lecz główka D. Babonia minęła krótki słupek.

Po zmianie stron grano zrywami, ale słaby poziom wynagrodziły trzy gole. W 56 minucie F. Kamiński w swoim stylu obiegł łukiem obrońców i z końcowej linii dośrodkował na 7 metr do Sulki, a ten trafił pod poprzeczkę. Radość z prowadzenie nie trwała długo. Obrońca źle przyjął piłkę w polu karnym i J. Siuta skwapliwie skorzystał z prezentu, lokując piłkę w krótkim rogu. Po tym golu nerwowo zrobiło się na boisku. Najpierw wyleciał z niego M. Czaja, a chwilę później D. Baboń. Losy meczu rozstrzygnęły się w 2 minucie doliczonego czasu gry. Zakotłowało się w polu karnym. Szaflarzanie kilka razy wymienili między sobą piłkę, aż wreszcie Magulski z 10 metrów pokonał Tylkę (futbolówka przełamała mu ręce).


Lubań Tylmanowa – ZOR Frydman 1:0 (0:0)
Bramka: Żołądź 76.

Sędziował Adam Ślusarek z Nowego Targu.
Żółte kartki: K. Ciesielka – Wójcik.

Lubań: Pierzga – P. Ciesielka, Piksa, K. Ciesielka, R. Kozielec (56 Żołądź), J. Noworolnik, M. Konopka, W. Noworolnik, Michalik (77 Ł. Kozielec), Udziela, Kasprzak.
ZOR: Masłowski – Kutarnia, Wójcik, A. Janczy, M. Błachut, S. Janczy, Milaniak (46 Iglar), B. Brynczka, Zygmond, Ferko (83 Pisarczyk), E. Brynczka.

- Można rzecz, że spotkanie się tylko odbyło – mówi trener Lubania, Marek Żołądź. – Dwutygodniowa przerwa wycisnęła piętno na piłkarzach, którzy zaprezentowali się bardzo, ale to bardzo mizernie. Nie mieliśmy pomysłu na sforsowanie defensywy gości. Im dalej, tym było coraz gorzej, bo w poczynania wkradła się nerwowość. Grano niedokładnie i przeważnie w środku boiska. Sytuacji bramkowych praktycznie nie było. Zwycięskiego gola zdobyłem z rzutu wolnego z 17 metrów. Piłka wylądowała w rogu bramki.


Skawianin Skawa – Huragan Waksmund 2:1 (1:0)
Bramki: Skwarek 15, 90 – D. Mroszczak 73.

Sędziował Jan Pawlikowski ze Stasikówki.
Żółte kartki: R. Skawski – W. Waksmundzki, D. Mroszczak, A. Mroszczak, K. Rogal.

Skawianin: K. Siepak – Sutor, K. Gackowiec, Bogdał, Surlas, M. Mastela, R. Skawski, Skwarek, Lubiński, A. Gackowiec, Stachura.
Huragan: Rejczak – Budz, W. Waksmundzki, Kalisz, Handzel, Bryja, K. Rogal, Garbacz (55 Jędrol), D. Mroszczak, B. Drożdż, A. Mroszczak.

- Zacięty mecz, z lekką naszą przewagą – twierdzi przedstawiciel Skawianina, Piotr Jędruś. – W 15 minucie objęliśmy prowadzenie po dośrodkowaniu M. Masteli formalności dopełnił Skwarek. Od tego gola kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Wykonywaliśmy dwa rzuty wolne, a Lubiński w sytuacji sam na sam ostemplował poprzeczkę. Oni kompletnie nam nie zagrozili, nastawili się na obronę własnej bramki. To nas uśpiło w drugiej połowie i w 73 minucie nadzialiśmy się na kontrę. Posłali długą piłkę za naszych obrońców i w sytuacji sam na sam D. Mroszczak ulokował ją w długim rogu. W ostatniej minucie uśmiechnęło się do nas szczęście. Lubiński ograł dwóch zawodników i po ziemi dośrodkował do nadbiegającego Skwarka. Ten tylko dołożył nogę i futbolówka zatrzepotała w siatce.


Jarmuta Kolex Szczawnica – Sokolica Krościenko 1:1 (0:1)
Bramki: Darlewski 70 karny – Jawor 32.

Sędziował Łukasz Królczyk z Nowego Targu.
Żółte kartki: Plewa, Jawor.
Czerwone kartki: Jawor ( 62 min. – druga żółta), Plewa ( 80 min. – druga żółta).
 
Jarmuta Kolex: Fałowski – Dawid Wiercioch, Dominik Wiercioch, Tomczak, W. Wiercioch (80 Szczepaniak), M. Pietrzak, Darlewski, Szewczyk (86 Niezgoda), Ł. Wiercioch, Michalik, Kaliciecki (76 Waligóra).
Sokolica: T. Zając – Plewa, K. Bobak, M. Bobak, Topolski, Waksmundzki, Gaweł (55 Wojtarowicz, 80 Murzyn), Zachwieja, Czubiak, Orkisz, Jawor.

- Twardy, pełen fauli mecz – twierdzi kierownik Jarmuty, Wiesław Oleś. – Efektem tego była rozbita głowa Gawła po zderzeniu się głowami oraz rozszczepienie kości u nogi W. Wierciocha. Natomiast z piłkarskiego punktu widzenia niewiele się działo. W pierwszej połowie (19 minuta) Waksmundzki nie wykorzystał „jedenastki”. Świetna interwencją popisał się Fałowski. W 32 min goście cieszyli się ze zdobyczy bramkowej. Nasz bramkarz obronił strzał za szesnastki, ale dobitka Jawora z 7 metrów znalazła drogę do siatki. W pierwszej połowie gra przeważnie toczyła się w środku pola. Tutaj trwała zażarta walka o każdy centymetr boiska. Po zmianie stron dążyliśmy do wyrównania i udało się w 70 minucie. Faulowany był Michalik, a z „ wapna” trafił Darlewski. W 75 minucie W. Wiercioch z 16 metrów trafił w poprzeczkę, a w 85 minucie bramkarz gości popisał się dwoma wspaniałymi interwencjami. Obronił strzał nogą, dobitkę ręką, a potem w sukurs przyszedł mu słupek (Darlewski).

 
LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Szaflary
11
30
46-14
2
Wiatr
11
22
24-17
3
Jarmuta
11
21
26-20
4
Bystry
11
17
29-22
5
Sokolica
11
16
21-17
6
Babia Góra
11
14
24-23
7
Huragan
11
14
19-22
8
Granit
11
14
15-25
9
Orkan
11
13
20-19
10
Lepietnica
11
12
22-22
11
Lubań
11
12
28-34
12
ZOR
11
11
12-24
13
Skawianin
11
10
18-29
14
Czarni
11
9
22-36
 
Stefan Leśniowski

Komentarze







Tabela - III liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Avia Świdnik 9 18
2. Wieczysta Kraków 9 18
3. Siarka Tarnobrzeg 9 17
4. Garbarnia Kraków 9 17
5. Chełmianka Chełm 9 16
6. Star Starachowice 9 15
7. KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 9 15
8. Czarni Połaniec 9 15
9. Świdniczanka Świdnik 9 14
10. Podlasie Biała Podlaska 9 13
11. Unia Tarnów 9 12
12. Wiślanie Jaśkowice 9 11
13. KS Wiązownica 9 10
14. Wisłoka Dębica 9 9
15. Podhale Nowy Targ 9 8
16. Orlęta Radzyń Podlaski 9 5
17. Karpaty Krosno 9 5
18. Sokół Sieniawa 9 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama