16.08.2009 | Czytano: 2151

Klasa A: Jedenaście goli w Szaflarach (+zdjecia)

Klęska Lubania i świetna postawa beniaminka z Ludźmierza – to najważniejsze wydarzenia drugiej kolejki. Ubiegłoroczny wicemistrz klasy A został rozgromiony w Szaflarach. Wiatr już w poprzedniej kolejce pozostawił po sobie dobre wrażenie, pechowo przegrywając w Szczawnicy, ale wyciągnął wnioski i w Waksmundzie „zmiótł” rywala.









LKS Szaflary – Lubań Tylmanowa 8:3 (4:2)
Bramki: Walkosz 13, 35, Sulka 73, 81, F. Kamiński 75, 87, Czernik 15, Mrugała 39 – M. Konopka 22, Kurnyta 30, J. Noworolnik 69 karny.

Sędziował Jerzy Drabik z Nowego Targu.
Żółte kartki: D. Baboń – Kasprzak.

LKS Szaflary: Szczepaniec – Czernik, Strama, Hreśka (26 D. Baboń), P. Kamiński (80 Furczoń), Łukaszczyk, S. Baboń (77 Kurańda), Mrugała, Walkosz, F. Kamiński, Sulka.
Lubań: Gołdyn – R. Kozielec, P. Ciesielka, Kasprzak (65 W. Noworolnik), Ł. Kozielec, B. Konopka, J. Nowrolnik (84 T. Kozielec), Żołądź, M. Konopka, Kurnyta (46 Ligas), K. Ciesielka.

Nikt się nie spodziewał aż tak wysokiej wygranej gospodarzy. Inna rzecz, że tylmanowianie dość radykalnie odmłodzili skład. Młodzież gra delikatny futbol i… płaci frycowe.

Początek spotkania wyśmienity w wykonaniu gospodarzy. Już w 2 minucie miejscowym spadł dar z nieba w postaci rzutu karnego. Do piłki podszedł ubiegłoroczny król strzelców i…trafił w słupek. – Uderzyłem jak zwykle, ale zabrakło szczęścia – rozłożył ręce w geście bezradności Mirosław Sulka.

W 13 minucie Walkosz główką otwarł wynik spotkania, po precyzyjnym dośrodkowaniu ze skrzydła F. Kamińskiego. Niespełna 120 sekund później Czernik sfinalizował podanie Mrugały.

- To nie przypadek. Takie zagrania ćwiczymy na treningach – cieszył się szkoleniowiec Szaflar, Paweł Podczerwiński, który bez przerwy zdzierał gardło. Zagadnięty, czy nie szkoda mu gardła, odparł: - Nie! Trzeba się czymś wyróżnić (śmiech). Nie wiadomo jak długo jeszcze tutaj będę. Może wrócę pod Warszawę?

Wydawało się, że kolejne bramki dla szaflarzanan to tylko kwestia czasu. Posiadali przewagę, a goście sporadycznie podchodzili pod pole karne przeciwnika. Przed nim załamywały się ich akcje. Tymczasem w 22 minucie niewinnie zapowiadający się kontratak Lubania zakończył się zdobyczą bramkową. Dyrygujący grą Żołądź cudownie wrzucił piłkę do M. Konopki, który, gdyby nie trafił, musiałby się długo tłumaczyć. 8 minut później konsternacja na trybunach. Kurnyta finalizuje podanie swojego trenera i jest remis. Podczerwiński szaleje na ławce. Goni wzdłuż linii, gestykuluje, zachęca piłkarzy do biegania po boisku. Tymczasem żar leje się z nieba. Nie chce się chodzić, a co dopiero biegać. Ma jednak posłuch u zawodników, bo rzucili się do ataku. W 35 minucie gospodarze wykonywali rzut wolny z narożnika pola karnego. Znowu byliśmy świadkami zagrania „na hasło”. F. Kamiński w ciemno wrzucił piłkę do nadbiegającego Walkosza, który „wsadza” głowę między bramkarzem i obrońcom, by… za moment przyjmować gratulacje od kolegów. Jeszcze przed przerwą Mrugała uderzył po długim rogu i golkiper tylamnowian był bezradny.

- Gramy mądrą i nowoczesną piłkę - mówi Paweł Podczerwiński. – W akcjach ofensywnych podłączają się boczni pomocnicy i stwarzamy sobie przewagę. Trzech obrońców stoi w jednej linii. Nasza gra przypomina „szarańczę Motyki”.

Kiedy w 69 minucie goście wykorzystali rzut karny po faulu Stramy na K. Ciesielce, wydawało się, że będziemy mieli ekscytującą końcówkę.

Tymczasem zespół Marka Żołędzia nie wytrzymał fizycznie trudów spotkania. W ostatnim kwadransie szaflarzanie rozbili w puch rywala. Dwa razy Sulka, po rajdach lewą flanką, strzałem w długi róg pokonał ostatnią instancję przyjezdnych. W jego ślady poszedł F. Kamiński, który przy pierwszym trafieniu wykorzystał błąd bramkarza, który minął się z piłką. Drugi jego gol padł pod poprzeczkę z 20 metrów z wolnego.

- Zagraliśmy z wielką determinacją. Za to chciałem chłopaków pochwalić. Również sędziowie spisali się na medal – podsumował trener gospodarzy.

- Zabrakło nam dzisiaj wszystkiego, a głównie kondycji i doświadczenia – twierdzi Marek Żołądź. – Zagraliśmy za delikatnie. Z seniorami nasza techniczna gra, na tle agresywnych gospodarzy nie zdała egzaminu. Przegrywaliśmy sporo pojedynków jeden na jeden. Nad wszystkimi tymi elementami będziemy musieli popracować.

Więcej zdjęć pod artykułem...

 


 

Sokolica Krościenko – ZOR Frydman 0:0

Sędziował Czesław Łękawski z Nowego Sącza.

Sokolica: T. Zając – Kasprzak, Topolski (46 Plewa), Bobak, Waksmundzki, Orkisz, K. Zając, Wojtyczka (65 Gaweł), Czubiak, Zachwieja, Kudas.
ZOR: M. Janczy – Kutarnia, Wójcik, S. Janczy, M. Błachut, Klimczak (46 Milaniak), Masłowski (80 Pisarczyk), B. Brynczka, Zygmond, Ferko, E. Brynczka.

W pierwszej odsłonie gra toczyła się przeważnie w środkowej strefie boiska. Gospodarze prezentowali się lepiej technicznie, częściej byli w posiadaniu piłki, ale tylko raz, w 12 minucie, porządnie sprawdzili dyspozycję M. Janczego. Z woleja, z narożnika pola karnego, potężnie uderzył Orkisz. Piłka zmierzała pod poprzeczkę, lecz bramkarz przyjezdnej jedenastki wyciągnął się jak długi i sparował piłkę na róg. W pozostałych przypadkach M. Janczy tylko wyłapywał niedokładne dośrodkowania lub niecelne podania. Za to jego koledzy z pola już w 3 minucie mogli pokonać jego vis za vis T. Zająca. Klimczak znalazł się w sytuacji sam na sam, ale desperacji wybieg bramkarza zażegnał niebezpieczeństwo. T. Zając „wygrzebał” mu futbolówkę spod nóg. Zaś w 21 minucie goście wykonywali wolnego niemal z połowy boiska. Wójcik posłał długą piłkę w szesnastkę, E. Brynczka ją przedłużył, futbolówka skozłowała przed bramkarzem, ale minimalnie przeszła obok słupka. Gospodarze mogli mówić o dużym szczęściu.

Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Akcji godnych reporterskiego notesu było jak na lekarstwo. – Szachy. Gospodarze byli częściej przy piłce, ale sporadycznie zagrażali bramce – powiedział Andrzej Iglar.

W 54 minucie E. Brynczka pięknie przymierzył pod poprzeczkę, lecz T. Zając końcami palców wyekspediował futbolówkę na róg. W 63 minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Zachwieja, piłka na 3 metrze spadła pod nogi Wojtyczki, uderzył z pierwszego, ale wprost w M. Janczego. Ten sam piłkarz chwilę później próbował z 16 metrów pokonać bramkarza ZOR-u, ale ten był na posterunku.

 


 

Skawianin Skawa – Czarni Czarny Dunajec 2:4 (2:1)
Bramki: Łukaszka 5, 28 – Pająk 44, 55, 74, Dzielawa 64.

Sędziował Andrzej Opacian z Ratułowa.
Żółte kartki: Żądło, A. Gackowiec – Pająk, Obrochta.

Skawianin: K. Siepak – Żądło, R. Skawski, K. Gackowiec, Koźlak, Łukaszka, Surlas (46 K. Mastela), Skwarek, Lubiński, M. Mastela (46 A. Gackowiec), Śmieszek.
Czarni: Kajmowicz – Topór, Gacek, Szwajnos, Kantor, Gruszka, Szaflarski (27 Bulas), Palenik (8 Bandyk), Dzielawa (48 Obrochta), Pająk, Głowacz.

Spotkanie miało dwa oblicza. W pierwszej połowie świetnie grali gospodarze. W efekcie prowadzili 2:0, po golach Łukaszki. Przy pierwszej bramce dopełnił tylko formalności, gdyż koledzy – M. Mastela i Śmieszek – „rozebrali” defensywę rywala. Drugą bramkę sam sobie wypracował rajdem od połowy boiska. Mijał rywali niczym tyczki slalomowe. Gdy znalazł się na 16 metrze uderzył nie do obrony. Przyjezdni po takim szoku oprzytomnieli dopiero w końcówce odsłony. Zdobyli gola do szatni, po wolnym z narożnika pola karnego. Piłka uderzona przez Pająka otarła się o nogi w murze i wylądowała w siatce.

Ten gol odmienił piłkarzy z Czarnego Dunajca, którzy po zmianie stron byli ekipą przeważająca, dążąca ze wszystkich sił do zmiany rezultatu. Upór przyniósł powadzenie w 55 minucie. Znowu grający trener trafił do siatki. Tym razem pomógł mu w tym błąd bramkarza. Gospodarze „próbowali” się odgryźć, ale Lubiński z główki nie trafił, a Łukaszka dwa razy minimalnie przestrzelił. Nie dasz, dostaniesz. Przyjezdni wyprowadzili dwie zabójcze kontry i wywieźli komplet punktów z gorącego terenu. 

 


 

Lepietnica Klikuszowa – Babia Góra Lipnica Wielka 4:0 (2:0)
Bramki: Parniewicz 23, R. Szeliga 39, Duda 80, Opyrchał 84.

Sędziował Marek Ciężobka z Nowego Targu.
Żółte kartki: Chudoba.

Lepietnica: Pępek – Nosalik, D. Szeliga, Parniewicz, Chudoba (75 D. Żółtek), Wiesław Żółtek (30 Huzior), Kowalczyk, Antolec, Parzygnat (30 Opyrchał), R. Szeliga (46 Chorążak), Duda.
Babia Góra: P. Michalak – Brenkus (50 Machałda), Jazowski, A. Michalak, Lichosyt (70 Sz. Kucek), S. Skoczyk, B. Skoczyk, (70 Ł. Kucek), G. Skoczyk, M. Mikłusiak (46 Kramarz), T. Mikłusiak, G. Lach.

Oba zespoły wystąpiły bez kilku podstawowych graczy i od razu odbiło się to na poziomie. Nie był on wysoki. Gospodarze wygrali dzięki temu, że dysponowali lepszą linią defensywną. Młodzi, niedoświadczeni obrońcy beniaminka popełniali koszmarne błędy, które starzy wyjadacze jak R. Szeliga i Duda wykorzystywali z zimną krwią.

Pierwsza połowa była w miarę wyrównana. Gospodarze objęli prowadzenie po rzucie rożnym. Dośrodkowanie minęło obrońców gości, a najwyżej do niego wyskoczył Wiesław Żółtek i głową, tuż przy słupku, skierował futbolówkę do siatki. Drugi gol klikuszowian był już po składnej akcji. Piłka niczym po sznureczku krążyła od nogi do nogi. Parniewicz z Kowalczykiem „rozklepali” defensywę lipniczan i ostatni z wymienionych na czystą pozycję wyłożył piłkę R. Szelidze.

W drugiej połowie lipniczanie opanowali środek pola, ale klarownych sytuacji sobie nie wypracowali. Tylko raz zmusili do wysiłku Pępka, który wyciągnął piłkę zmierzającą pod poprzeczkę. W pozostałych przypadkach, tylko odprowadzał ją wzrokiem po uderzeniach z dystansu. Mijały pół lub metr słupki i poprzeczkę. Tymczasem gospodarze nadal karcili przyjezdnych za błędy w obronie. Totalnie zaspała obrona gości przy dośrodkowaniu D. Szeligi z wolnego. Pozwoliła najmniejszemu na boisku Dudzie wyskoczyć najwyżej do piłki i skierować ją głową do siatki. Wynik spotkania, strzałem z 18 metrów pod poprzeczkę, ustalił Opyrchał. 

 


 

Granit Czarna Góra – Bystry Nowe Bystre 0:4 (0:2)
Bramki: Kalisz 7, samobójcza 25, Salamon 49, Jaszewski 83.

Sędziował Kazimierz Antolak z Nowego Targu.
Żółte kartki: A. Gogola – Salamon.

Granit: P. Gogola – A. Kiernoziak, W. Maryniaczyk, Marusarz (75 Trzop), J. Milon, A. Gogola, P. Sarna, Z. Milon (72 Hyżny), Lichacz, J. Hełdak (56 Twardosz), Pawlica (62 Sz. Kiernoziak).
Bystry: Graca – M. Żołnierczyk, A. Żołnierczyk, Słodyczka, W. Staszel, Powrózek (46 Z. Staszel), Jaszewski, Potrząsaj, Kalisz (79 Mitoraj), Salamon, Malacina.

- Właściciel chce zaorać boisko, bo nie podoba mu się gra Granitu – śmieje się Eugeniusz Gogola. – Nikt przecież przegrywać nie lubi. To dopiero druga kolejka, a…

Ciężko westchnął, nie kończąc zdania. Beniaminek płaci frycowe, chociaż już kilka lat wstecz grał w tej klasie rozgrywkowej, ale… Trema? – Nie. Kontuzje – odpowiada szef Granitu. – Sześciu zawodników z podstawowego składu leczy urazy. Nie ma kto grać. Sztukujemy jedenastkę starszymi graczami i dziećmi. Młodzi jeszcze nie dorośli do tej klasy rozgrywkowej.

Do tego gospodarze dość szybko, bo już w 7 minucie stracili bramkę. Kalisz znalazł się w sytuacji sam na sam, uderzył po ziemi w długi róg. P. Gogola był bez szans. Gdyby nie on, to porażka byłaby bardziej dotkliwa. Po drugi pokonał go…kolega z drużyny J. Milon. Chciał przeciąć podanie i zrobił to tak niefortunnie, że głową zaskoczył swojego golkipera. Niespełna minutę później gospodarze powinni zdobyć kontaktowego gola. Może wtedy inaczej potoczyłyby się losy spotkania. Świetną okazję zmarnował J. Hełdak, który z 5 metrów przestrzelił pustą bramkę. Gospodarze mieli jeszcze trzy „setki”, ale… To się zemściło. Goście przeprowadzili dwie zabójcze kontry. Salamon w sytuacji sam na sam podwyższył na 3:0, a zakończył golowy festiwal Jaszewski. Dośrodkowywał, trafił w rękę P. Gogoli i… piłka wylądowała w okienku.

 


 

Orkan Raba Wyżna – Jarmuta Kolex Szczawnica 1:2 (1:2)
Bramki: Rapta 38 karny – Kaliciecki 6, Szewczyk 37.

Sędziował Bogusław Babicz z Załucznego.
Żółte kartki: Teper, Bochnak – Pietrzak.

Orkan: Szklarz – M. Czyszczoń, T. Czyszczoń, Możdżeń, Cieślak (60 Rzeszutko), Zubek, Traczyk, Teper, Bochnak, Filipek (75 Chrobak), Rapta (80 G. Kasprzyk).
Jarmuta: Fałowski – Dawid Wiercioch, Dominik Wiercioch (76 Adamczuk), Tomczak, Michalik (46 Szczepaniak), Pietrzak, Smoleń, Hrydziuszko (88 Waligóra), Darlewski, Szewczyk (85 Gałuszka), Kaliciecki.

Miejscowi kibice zatwiedzeni opuszczali stadion. Nikt nie spodziewał się, że ich ulubieńcy stracą komplet punktów. Od początku przeważali, ale w tym sporcie nie punktuje się za wrażenia artystyczne, lecz za zdobyte gole. A te strzelali goście.

Już w 6 minucie wylano kubeł zimnej wody na głowy piłkarzy Orkana. Strata piłki w środku pola, kontra i Kaliciecki lobem pokonuje Szklarza. Ten gol sprawił, iż przyjezdni jeszcze bardziej zacieśnili dostęp do bramki. Miejscowi nie mieli sposobu na rozmontowanie muru. W 9 minucie piękną indywidualną akcję przeprowadził Teper, mijając po drodze czterech rywali, ale w finalnej części zabrakło mu precyzji. Z 18 metrów uderzył obok bramki. Potem Możdżeń z 2 metrów ostemplował słupek. Za moment przybysze ze Szczawnicy wyprowadzili zabójczą kontrę, po której Szewczyk znalazł się oko w oko ze Szklarzem i nad nim wrzucił piłkę do bramki. Zaraz po wznowieni gry poszła długa piłka i szarżujący Rapta został nieprzepisowo powstrzymany. Za moment z jedenastu metrów sam wykonał wyrok, wlewając nadzieję w serca kibiców.

Po zmianie stron miejscowi fani goli już nie widzieli, choć kilka okazji ku temu było. Zaraz po wznowieniu gry Teper uderzał z 16 metrów, ale Fałowski nie dał się zaskoczyć. Świetnie też zachował się przy główce Możdżenia (65 min.) i po jego wolnym z 16 metrów w 90 minucie. W drugiej części gry goście mieli tylko jedną „setkę”. W 50 minucie Kaliciecki w sytuacji sam na sam posłał futbolówkę nad poprzeczkę. 

 


 

Huragan Waksmund – Wiatr Ludźmierz 0:2 (0:0)
Bramki: Słaboń 75, 80.

Sędziował Czesław Żądło z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: W. Waksmundzki I, A. Mroszczak.

Huragan: Rejczak – K. Rogal, Handzel, Bryja, Budz, Wojciech Waksmundzki I (87 Sral), Cyrwus, A. Mroszczak (57 Oraczko), Sz. Drożdż, B. Drożdż, D. Mroszczak (63 Ł. Rogal).
Wiatr: Tylka – Handzel, Mrożek, Bobek, Czaja (60 Kubicz), W. Siuta, Rajczak, Szczęch, J. Siuta (66 Słaboń), Cholewa, Borkowski.

Gospodarze Rejczakowi mogą zawdzięczać, że w pierwszych trzech kwadransach nie stracili gola. Beniaminek zdecydowanie lepiej się prezentował. Groźniej atakował, piłka jakby była bardziej ludźmierzanom posłuszna. Już w 3 minucie W. Siuta mógł otworzyć wynik spotkania, gdyby milimetry niżej przymierzył głową. Ten sam piłkarz w 14 minucie sprawdził Rejczaka z dystansu. Był na posterunku. Dopiero 2 minuty później pierwszy strzał w światło bramki oddali miejscowi. Uderzenia W. Waksmundzkiego I obronił Tylka. Kolejne minuty to znowu golowe okazje Wiatru. W 20 minucie bardzo niebezpiecznie uderzył Szczęch, ale Rejczak z trudem, bo z trudem, ale był górą. 11 minut później znowu zebrał gromkie brawa likwidując strzał J. Siuty z dystansu. Tenże piłkarz Wiatru w 44 minucie w sytuacji sam na sam posłał piłkę obok słupka.

Po zmianie gra się ożywiła. Było sporo akcji, z których powinny paść gole. Więcej ich posiadali przyjezdni, ale pierwsi zmarnowali miejscowi. W 50 minucie Sz. Drożdż w sytuacji sam na sam posyła piłkę obok bramki. 10 minut później mieliśmy kopię opisanej sytuacji, ale tym razem od utraty gola uratował ludźmierzan Tylka. Potem sprawy w swoje ręce wziął najlepszy na boisku Wojciech Siuta, który nie tylko kąśliwie uderzał, ale także rozgrywał piłkę. W 66 minucie potężnie uderzył z 10 metrów, ale obok bramki. Wreszcie w 75 i 80 minucie goście odczarowali bramkę Huraganu. Słaboń, który wszedł na boisko okazał się jokerem. Dwa razy znalazł się oko w oko z Rejczakiem i nie zawahał się. Trafił do siatki obok wybiegającego golkipera. 5 minut później Sz. Drożdż z dogodnej sytuacji nie trafił, a goście odpowiedzieli dwoma okazjami. Szczęch w sytuacji sam na sam w bramkarza, a w 89 minucie W. Siuta głową pokonał już bramkarza, lecz z linii bramkowej piłkę wybił jeden z obrońców.

Więcej zdjęć pod artykułem...

 

Tekst i zdjęcia (z Szaflar) Stefan Leśniowski
Zdjęcia (Waksmund) Mateusz Leśniowski



Komentarze







Tabela - III liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Avia Świdnik 9 18
2. Wieczysta Kraków 9 18
3. Siarka Tarnobrzeg 9 17
4. Garbarnia Kraków 9 17
5. Chełmianka Chełm 9 16
6. Star Starachowice 9 15
7. KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 9 15
8. Czarni Połaniec 9 15
9. Świdniczanka Świdnik 9 14
10. Podlasie Biała Podlaska 9 13
11. Unia Tarnów 9 12
12. Wiślanie Jaśkowice 9 11
13. KS Wiązownica 9 10
14. Wisłoka Dębica 9 9
15. Podhale Nowy Targ 9 8
16. Orlęta Radzyń Podlaski 9 5
17. Karpaty Krosno 9 5
18. Sokół Sieniawa 9 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama