02.07.2009 | Czytano: 1272

Prokurator w akcji

Piłkarskie rozgrywki na Podhalu zbliżają się do końca. Pozostały do rozegrania mecze barażowe o prawo gry w klasie A oraz finał Pucharu Podhala. Jak co roku najwięcej pracy miała Komisja Dyscypliny, na czele z jej przewodniczącym Franciszkiem Siutą. W piłkarskim światku mówią o nim „prokurator”.

- Z jakimi największymi problemami borykali się jego ludzie? – pytam Franciszka Siutę.
- Zachowanie zawodników i brutalna gra – mówi. - Zawodnicy kompletnie nie szanują się, nie mają litości dla swoich nóg. Często dochodzi do rękoczynów, chociaż jest lepiej niż przed rokiem. Wysokie kary odstraszają działaczy i organizatorów spotkań. Problemem tych drugich jest nieznajomość regulaminów i przepisów. Ich wiedza w tym temacie jaskrawiej wychodzi wtedy, gdy składają odwołania.

Stanowczo lepiej zachowują się kibice. Jeśli chodzi o zawodników, to zdarza się wulgarne zachowanie. Niepokojące jest to, że najwięcej jest ich w juniorach i trampkarzach. Ich zachowanie nieraz jest skandaliczne. Najsurowsza kara dotknęła piłkarza nowotarskiej Szarotki, Czubernata, który, mimo odsunięcia od trzech spotkań, samowolnie występował w kolejnych meczach, kpiąc sobie ze wszystkich. Teraz odpocznie od futbolu 18 miesięcy. Będzie miał dużo czasu, by przemyśleć swoje postępowanie.

W seniorskich drużynach jest mniej kar za niesportowe zachowanie, za to karzemy za faule, nieraz brutalne, które zagrażają zdrowiu zawodnika. W przyszłości nie będziemy tolerować żadnych brutalnych zagrań, czy niesportowych zachowań.


Franciszek Siuta z lewej wręcza kapitanowi Babiej Góry puchar za awans do klasy A

 

- Jesienią kluby narzekały na obsadę spotkań. Dochodziło do sytuacji, że arbiter grał mecz, by po nim gwizdać spotkanie rywali z ligi. Czy to była normalna sytuacja?
- Nienormalna. Rzeczywiście dochodziło do takich sytuacji o jakich pan wspomina. Przyznaję, że były protesty zainteresowanych klubów. Dużo arbitrów jest czynnymi piłkarzami, występują w swoich zespołach i niedopuszczalne było, by gwizdali mecze zespołów z ligi, w której występują. Nie staliśmy obojętnie, lecz szybko zareagowaliśmy. Prowadziliśmy rozmowy z szefostwem Komisji Sędziowskie. Zwracaliśmy im uwagę, że sami stworzyli precedens i zaognili sytuację pomiędzy klubami, podokręgiem i kibicami. Wiosną takich przepadków już nie było. Współpraca układa się coraz lepiej. Nie było też skarg na brak obsady zawodów, co zdarzało się w poprzednich okresach. Teraz mamy dużo sędziów, ale spora liczba, to młodzi arbitrzy, którzy popełniają błędy. Trzeba być jednak wyrozumiałym i dać im trochę czasu, by okrzepli, nabrali doświadczenia.

Tekst + foto Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama