Pierwsi do rywalizacji przystąpili piłkarze Porońca Poronin. Ich rywalem byli piłkarze Gorce Kamienica. Po ostatnim gwizdku sędziego powody do radości mieli poroninianie, pokonali przeciwnika 3:1 (1:0) po dwóch golach Łukaszczyka i jednym Rzadkosza.
- Bawimy się, świętujemy – mówił do słuchawki Wojciech Skóbel. – Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Przewyższaliśmy go w każdym elemencie piłkarskiej sztuki, a także przygotowaniem kondycyjnym. Kluczem do zwycięstwa była konsekwentna gra.
W drugim meczu spotkały się dwa podhalańskie zespoły – Lubań Tylmanowa, wicemistrz klasy A i Wierchy Rabka. Spotkanie było niezwykle dramatyczne i nie wystarczyło 90 minut, by wyłonić zwycięzcę.
- Jestem potwornie załamany – mówi trener Lubania, Marek Żołądź. – To mój błąd w rozegraniu piłki sprawił, iż doszło do dogrywki. Chciałem ją przerzucić i zrobiłem to tak niefortunnie, że piłkę przejął rywal i w sytuacji sam na sam nie pomylił się. W przekroju meczu nie byliśmy zespołem zasługującym na porażkę. Prowadziliśmy grę i nic nie wskazywało na naszą tragedię. Co prawda przegrywaliśmy 0:1 po wolnym, ale wyciągnęliśmy na 1:1. W drugiej połowie Udziela był cięty i z karnego objęliśmy prowadzenie. W karnych pomyliśmy się trzy razy, a rywal tylko dwa.
- Bohaterem spotkania był Borys Karnicki, który świetnie zachowywał się przy rzutach karnych – mówi kierownik drużyny Wierchów, Tomasz Traczyk. – W meczu przy obu puszczonych bramkach był bez szans. Cieszymy się, że pozostaliśmy w szóstej lidze. Należało nam się to za upór i wytrwałość.
Dodajmy tylko, że mecz w regulaminowym czasie zakończył się wynikiem nierozstrzygniętym 2:2 (1:1), a w karnych 3:2 wygrali rabczanie. W meczu bramki zdobywali: Udziela 2 ( Lubań) – Gacek i Zachara (Wierchy).
Stefan Leśniowski