Jest się z czego cieszyć – mówi trener Watry, Stanisław Strama. - Przecież jesteśmy najlepsza drużyną na Podhalu! Teraz możemy mówić - że to my jesteśmy pierwsi - Watra Białka Tatrzańska. Potwornie boli mnie spadek z piątej ligi.
Gospodarze wyszli na boisko potwornie „nabuzowani”. Aż kipiała z nich energia. Maksymalnie skoncentrowani, z emanującą wolą zwycięstwa, rzucili się na przeciwnika niczym wygłodniałe wilki na zwierzynę. Już pierwsza ofensywna akcja przyniosła im bramkową zdobycz. Król świetnie zachował się w polu karnym i za moment utonął w objęciach kolegów. Górale poszli za ciosem. Bardzo aktywny Król strzałem za szesnastki próbował zaskoczyć ostatnią instancję gości. Ta z wielkimi problemami sparowała piłkę. Ale co się odwlecze… W 18 minucie Remiasz w sytuacji sam na sam posłał piłkę nad poprzeczką, ale już w następnej akcji główką wykończył dośrodkowanie Króla. Limanovia sporadycznie atakuje. Jedyną groźną sytuacje stworzyła w 34 minucie, ale dość szczęśliwie interweniowali obrońcy Watry. W 37 i 38 minucie sytuacje sam na sam zmarnowali piłkarze gospodarzy. Najpierw Zagata przedziurawił niebiosa, a Król trafił bramkarza. Chwilę później Król uciekł obrońcom i piłka minimalnie minęła słupek. Na zakończenie pierwszej połowy Augustyn trafia w bramkarza.
Druga połowa rozpoczęła się od groźnej sytuacji wypracowanej przez gości. Duchnik miał przed sobą pustą bramkę i...fatalnie przestrzelił. W odpowiedzi Remiasz wypuścił Króla w „uliczkę”, a ten strzałem w długi róg pokonał bramkarza Limanowi. Od tego momentu, nie mający nic do stracenia przyjezdni, dominowali na boisku, próbując zaskoczyć gospodarzy akcjami „na aferę”. Augustyn w 57 minucie wykorzystał zamieszanie w polu karnym, a w 72 minucie główką pokonał golkipera gospodarzy. – Na własne życzenie zafundowaliśmy sobie nerwówkę, tracąc dwie głupie bramki – złościł się Stanisław Strama.
Goście złapali wiatr w żagle, lecz…nadziali się na kontrę. A. Rabiański z Kuchtą „rozklepali” defensywę rywala i miejscowi znowu odskoczyli na dwubramkową przewagę. Limanovia jednak nie dawała za wygraną. Kolejne zamieszanie na polu karnym Watry i Michalik lokuje piłkę w siatce. Za moment sytuacje jeden na jeden marnuje Augustyn. Trzy minuty przed końcowym gwizdkiem gospodarze stawiają kropkę nad „i”.
– Wszyscy mamy udział w tym sukcesie. Ciężko pracowaliśmy przez 90 minut, by teraz cieszyć się z sukcesu – powiedział strzelec dwóch goli, Marcin Król.
– Trudny mecz, w fatalnych warunkach. Limanovia grała w sobotę, my odpoczywaliśmy. Może 10- dniowa przerwa tak na nas wpłynęła.? Potykaliśmy się z wymagającym przeciwnikiem. Chcieliśmy bardzo wygrać. Nie pamiętam, aby drużyna z Podhala tak daleko zaszła z Pucharze Polski. To historyczny wyczyn. Dziękujemy tym, którzy pomogli w organizacji tego meczu – powiedział prezes Watry, Andrzej Rabiański.
- Dziękuje chłopakom za walkę i dobry mecz. Udowodnili, że potrafią grać w piłkę – dodał trener Stanisław Strama.
Watra Białka Tatrzańska – MKS Limanovia Limanowa 5:3 (2:0)
Bramki: Król 1, 48, Remiasz 18, Kuchta 78, Maciaś 87 – Augustyn 57, 72 , Michalik 81.
Żółte kartki: Król, Zagata – Zasadni, Michalik, Czaja.
Czerwone kartki: Zasadni (68min druga żółta)
Watra: Remiasz - Łojek, Kuchta, Janasik (87 R. Dziubasik), Strama – Gogola (62 Handzel), Król, Kubicki, P. Dziubasik (45 A. Rabiański) – Zagata, Remiasz (68 Maciaś).
Limanovia: Urbański – Zasadni, Michalik, Czaja, Zaręba (45 Lachor) – Kaim (83 Florek), Kulewicz, Wojtas, Jantas (45 Duchnik) – Kurczab, Augustyn.
Tekst Mateusz Leśniowski
Zdjęcia Ryb