Wreszcie napór miejscowej jedenastki przyniósł efekty. W 61 minucie jeden z najlepszych strzelców w lidze, Kurnyta, po świetnym dograniu piłki, znalazł się oko w oko z bramkarzem Karpat i nie dał mu najmniejszych szans obrony. Napór gospodarzy nie słabł. Obrona Karpat z każdą minutą miała coraz więcej problemów z zatrzymaniem falowych ataków Lubania. W 64 minucie, aby zapobiec niebezpieczeństwu musieli faulować. Szarża Srala została nieprzepisowo zatrzymana w „szesnastce” i arbiter bez wahania wskazał na „wapno”. Kurnyta pewnie wykonał „jedenastkę”. Kropkę nad „i” w ostatnich sekundach meczu postawił Ciesielka, który okazał się najsprytniejszy w zamieszaniu podbramkowym.
- Mogliśmy wygrać w wyższych rozmiarach, bo były ku temu doskonale sytuacje - mówi trener Lubania, Bartłomiej Walczak. – Sam Pietrzak mógł cztery razy ulokować piłkę w bramce przeciwnika. Były też słupki i poprzeczki. Cieszy mnie dobra gra drużyny. Chciałbym, aby zawsze tak chłopaki grali, by kibice mieli powody do radości.
Wolski Lubań Maniowy – Karpaty Siepraw 4:1 (1:1)
Bramki dla Lubania: Kurnyta 61, 64 karny, Hałgas 17, Ciesielka.
Wolski Lubań: Zając – Komorek (61 R. Waksmundzki), Gąsiorek, Górecki, Ojrzanowski – Sral (88 Urbański), Hałgas (80 Krzystyniak), Zasadni (75 Ciesielka), Kowalczyk – Kurnyta, Pietrzak.
Stefan Leśniowski