18.07.2014 | Czytano: 2567

Skończyła się zabawa

- Nad elementami wydolnościowymi najmocniej pracowaliśmy w okresie przygotowań. Z Markiem Rączką opracowaliśmy cykl i zakres przygotowań – mówił po pierwszym starcie w superenduro Oskar Kaczmarczyk. Dla wielu było to zaskoczenie, bo dotychczas wszyscy „Rączesa” kojarzyli z hokejem. Poszliśmy tym tropem, by dowiedzieć się czegoś więcej.


- Znam tatę Oskara i stąd nasz kontakt. Głównym inspiratorem współpracy był jednak Zdzisiek Zaręba – wyjawia Marek Rączka. – Zobaczyli w Oskarze, że ma duży potencjał w młodzikach i chcieli przełożyć go na seniorskie starty w trialu i juniorskie w superenduro. Skończyła się dla niego zabawa z motocyklem, trzeba było pomyśleć o fizycznym przygotowaniu, bo starty z seniorami, to już nie przelewki. Zaś w superenduro to 8 minut wysiłku, dużo dla nieprzygotowanego zawodnika. Jeśli myśli się o dobrych lokatach, to trzeba być świetnie przygotowanym fizycznie do zawodów.

- Padło na ciebie.
- Rzeczywiście padło na mnie, bo mam już doświadczenie w przygotowywaniu sportowców z różnych dyscyplin sportu. Prowadziłem tenisistkę Pole Batkiewicz, która obecnie przebywa w Hiszpanii. Miałem jeszcze kilka treningów personalnych. Skończyłem AWF, ale staram się nie stać w miejscu, dokształcać się, bo w każdej dyscyplinie trzeba dbać o inne partie mięśniowe. Inny jest cykl przygotowań. Dla mnie praca z Oskarem to nowa przygoda, nowe wyzwanie. Staram się nie tylko być przy hokeju.

- Zacząłeś pracę z Oskarem tak na nos?
- No nie panie Stefanie, jestem poważnym człowiekiem. Zaczęliśmy od badań z zaprzyjaźnionym ze mną profesorem Tomaszem Gabrysiem z krakowskiej AWF. Wiele spraw zbadałem i skonsultowałem z fizjologiem oraz wspominanym profesorem. Określiliśmy wytrzymałość Oskara, próg tlenowy. Okazało się, że Oskar musi mocno poprawić wytrzymałość. W ważnych momentach, gdy steruje motocyklem, brakuje mu tlenu. Motocykl w końcu coś waży. Od 2,5 miesiąca mocno nad tym pracujemy. Głównie nad wytrzymałością mięśniową, wydolnością, żeby podnieść mu progi i siłę. Mamy siłownię obwodową, stacje, zajęcia podobne do Body Pump, ale zmodyfikowane do innych partii mięśni, które pracują podczas jazdy. Robimy również wytrzymałość biegową.

- Gdzie ćwiczycie?
- Oskar ma w domu siłownię, świetnie wyposażoną, z której korzystamy. Trenujemy też w parku. Odnowa – basen, sauna, masaże – to jest w gestii Przemka, taty Oskara. Staramy się przestrzegać harmonogramu makrocyklu. Chłopak musi czasem odpocząć. Staram się, by go nie zajechać.

- Solidny z Oskara uczeń?
- Fajny, pracowity chłopak. Nie obija się w pracy. Miał zaległości, jeśli chodzi o ogólny rozwój. Problemy z lekkoatletyką, bieganiem, ale staramy się korygować mankamenty. Jest lepiej. Jest bardzo ambitny, chce pracować, a to najważniejsze. Nie próbuje oszukiwać. Doskonale zdaję sobie sprawę, że jeśli chce się do czego dojść, to musi mieć do pracy profesjonalne podejście. Oby więcej takich sportowców.

Rozmawiał Stefan Leśniowski

 

Komentarze







reklama