08.07.2014 | Czytano: 2047

Groźba bojkotu?

- To, że mistrzostwa świata i Europy jedzie się bez zatrzymywania na odcinkach, to niech tam będzie. Chłopy jeżdżą tam „grubo”, ale u nas nie ma to seansu, bo my się bawimy. Zawody tracą na widowiskowości. To jest mordowanie triala – mówi aktualny wicemistrz Polski, Gabriel Marcinów.


Nie jest odosobniony w tej opinii. Zawody mistrzostw Polski w Krzeszowicach wywołały falę niezadowolenia wśród startujących. Niektórzy noszą się z zamiarem bojkotu imprezy, jeśli za rok nowe zasady zostaną wprowadzone.

- Ten system jazdy zabija trial. Niszczy go – grzmi Oskar Kaczmarczyk, który w Krzeszowicach był dwukrotnie trzeci. - Wszyscy jeźdźcy byli oburzeni. To była jakaś masakra, jazda bez sensu. Jeśli potwierdzą się zapowiedzi organizatorów, że w przyszłym roku będziemy tak jeździć, to wielu zawodników zbojkotuje krajowe imprezy. Będą jeździć np. na Czechy, gdzie ten system nie obowiązuje.

– W większości krajów non stop się nie jeździ, bo trial traci na widowiskowości. Jeśli organizatorzy w Polsce się z tego projektu nie wycofają, to mało kto w przyszłym roku będzie uczestniczył w krajowym czempionacie. Nawet w Hiszpanii non stop się nie jeździ – dodaje trener AMK Gorce, Rafał Luberda.

- To nie jest jakaś wielka tragedia – twierdzi Gabriel Marcinów. – Byłem w Czechach na eliminacji mistrzostw Europy i też był wyścig non stop, ale odcinki całkiem inaczej ułożone. Były trudne elementy, ale były dłuższe i szersze najazdy na nie. W Krzeszowicach było przeciskanie się pomiędzy kamieniami, odcinki były strasznie ciasne. Ktoś bez pojęcia je układał. Po raz pierwszy chyba widział trial. Na pewno nie były to odcinki na jazdę non stop. My w grupie A jakoś sobie jeszcze radziliśmy, ale chłopcy, którzy rzadziej trenują mieli ogromne problemy. Oni muszą podeprzeć się, ustawić motocykl i dopiero ruszyć. Teraz tego nie mogli zrobić i jechali w myśl zasady „ wyjadę, albo nie wyjadę”. Motocykl był źle ustawiony do jazdy, ale musiał jechać, by piątkę podbić. To bardzo niebezpieczne. U nas nie ma też terenu, by ustawić takie odcinki. Bytom i Krzeszowice odpadają, zostaje tylko Nowy Targ, ale w górach. A poza tym ludzie nie umieją ułożyć sekcji. To, że mistrzostwa świata i Europy jedzie się bez zatrzymywania na odcinkach, to niech tam będzie. Chłopy jeżdżą tam „grubo”, ale u nas nie ma to seansu, bo my się bawimy. Zawody tracą na widowiskowości, to jest to szarpanie, nie jest to fajne. To jest mordowanie triala. Chociaż od Svobody słyszałem, że chyba ostatni rok jeżdżą tym sposobem w świecie, najwyżej jeszcze rok, ale za dwa lata wracają do klasycznego trialu. Ten mi odpowiedna. Jak u nas wprowadzą jazdę non stop, to będę startował w Czechach. Tam jest fajny poziom.

- Ten system wypacza rywalizację fair play – twierdzi Oskar Kaczmarczyk. - Sędziowie jednym gwizdną stójkę, a innym nie. Wszystko zależy od ich widzimisię. Ponadto odcinki były źle ustawione, ciasne, a przez fakt jazdy non stop zwiększały trudność. Organizatorzy nazajutrz trudne jeszcze utrudnili, a łatwe nie zmodyfikowali, a je powinni poprawić. Nie popisali się.

- To była impreza sędziowskich porażek – dodaje Rafał Luberda. - Mieli najwięcej do gadania. Szastali piątkami, tam, gdzie ich nie powinni dawać. Ci, którzy to obserwowali, aż śmiali się z ich decyzji.

Stefan Leśniowski

 

Komentarze







reklama