Dla jednych odcinki były jak chleb z masłem, inni mieli kłopoty by je przejechać bezbłędnie. Za każde podparcie sędziowie zaliczali punkty karne. W inauguracyjnych zawodach zabrakło wielu znanych trialowców. Nie pojawił się obrońca mistrzowskiego tytułu Czech Jiři Svoboda. Jeśli nie pojawi się w kolejnych eliminacjach, a wszystko na to wskazuje, to mistrzostwa mogą być wewnętrzną sprawą nowotarżan. Co prawda wicemistrz kraju Gabriel Marcinów zmienił barwy klubowe, obecnie jeździ w Bytomiu, to dla AMK Gorce zdobywał sporo trofeów, mieszka w Nowym Targu i należy go uważać za swojego. Czy zagrożą mu bracia Łukaszczykowie? – to pytanie zadawali sobie obserwatorzy i fachowcy. To na nich będzie spoczywał honor nowotarskiego trialu i na mistrzu Polski młodzików, utalentowanym Oskarze Kaczmarczyku. Pod okiem ojca, byłego czempiona Polski, robi stałe postępy. Czy już będzie go stać wmieszać się w walkę ze starszymi kolegami? Pierwsze dwie eliminacje potwierdziły jego wysokie aspiracje. W obu uległ tylko wicemistrzowi Polski, wygrał z Łukaszczykami. Starszy Michał Łukaszczyk dwukrotnie był za plecami Oskara.
- To dopiero rozgrzewka – skwitował Michał Łukaszczyk. – Pierwsze zawody, trzeba się wczuć, nawiązać wspólny język z motocyklem. W kolejnych będzie lepiej.
- Solidnie przepracowałem zimę. Bardzo dużo trenowałem. Spędziłem wiele godzin z lepszymi od siebie, z Czechami. Mam zamiar dalej z nimi trenować przed eliminacją mistrzostw Europy. Jeśli się uczyć, to od najlepszych, by potem wskoczyć na wyższy poziom. W sumie dobrze mi się jechało. Lubię takie sztuczne odcinki. Tylko pierwsza pętla w pierwszym dniu była zepsuta, ale to była rozgrzewka – powiedział triumfator, Gabriel Marcinów, który w pierwszym dniu młodego Oskara wyprzedził o 27 punktów, a nazajutrz o 9. – Oskar ładnie pojechał. Chłopaki nie śpią, nie zasypują gruszek w popiele, również mocno trenują – dodaje zwycięzca.
Sekcje były bardzo ciekawe, o zróżnicowanym stopniu trudności. Wymagały siły i techniki. Trzeba było wyskoczyć z wykopanego dołu na oponę lub skałę. Trzeba było pokonać tor przeszkód ułożony z opon lub kamieni. Były dwie sekcje po drugiej stronie Białego Dunajca, na skarpie pod lotniskiem. Niby z daleka wyglądały na łatwe, ale wijąca się trasa, oplatająca drzewa, wymagała koncentracji i wytrzymałości.
Zaskoczeniem był brak dwóch weteranów trialu – Bogusława Sięki i Marka Pawlikowskiego. Nie zabrakło za to Zbyszka Jedynaka, który wierny jest swojej starej Hondzie. Ileż już kilometrów przejechał na niej, ile pokonała przeszkód i gdyby mówiła, to nie jedną historyjkę z życia jeźdźca opowiedziałaby.
Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski