Czeskie i słowackie media podgrzewały atmosferę. Przypominano sławetne bitwy po 1993 roku, kiedy Czechosłowacja się podzieliła. Wymieniano sukcesy. Te były po stronie Czechów, którzy w Nagano sięgnęli po złoty medal, w Turnie wywalczyli brąz. Na igrzyskach Czesi trzykrotnie grali ze Słowakami i za każdym razem byli górą.
- To niesłychanie ważne spotkanie dla kibiców hokeja w obu krajach. Chcielibyśmy sprawić niespodziankę, bo faworytami są rywale – mówił opiekun reprezentacji Słowacji, Czech Vladimir Vujtek.
Czerkawski dodawał: - Minimalnie więcej szans, w procentach 55 do 45, przyznaję zespołowi Jaromira Jagra. Słowaków skreślono po fatalnych występach przeciwko USA i Słowenii. Jednak przebudzili się z Rosjanami, więc przeciwko Czechom są w stanie skutecznie powalczyć, aby wyjść z cienia „starszego brata”.
Były gracz klubów NHL, olimpijczyk z Albertville chyba nawet nie spodziewał się, że Słowacy w pierwszych 20 minutach zostaną znokautowani. Mecz był jednostronny i nic nie zapowiadało, ze będą emocje. Tymczasem… W końcówce drugiej tercji Marian Hossa (Chicago Blackhawks) zdobył gola na 1:4 , a w połowie trzeciej po raz drugi pokonał Ondreja Pavelca z Winnipeg Jest i zrobiły się emocje. Tym bardziej, iż za chwilę Tomaš Surovy zdobył gola kontaktowego. Od 0:4 zrobiło się 3:4 i niezwykle ciekawe widowisko. – Czesi myśleli, że jest po meczu i można się poślizgać. Słowacy wyszli zmotywowani i są w wielkim gazie. Jeszcze będą emocje – skomentował Mariusz Czerkawski.
I były. Akcja za akcję, strzały i parady bramkarskie. W ostatniej minucie Andrej Meszaroš powędrował na ławkę kar. Szkoleniowiec Słowacji zagrał va banque, wycofał bramkarza i Tomaš Plekaniec trafił do pustej bramki.
- Nie wyobrażam sobie przegranej Szwajcarów z Łotyszami, bo Helweci prezentowali się bardzo dobrze – przepowiadał Mariusz Czerkawski. A jednak doszło do ogromnej niespodzianki. Wicemistrzowie świata za burtą. Przespali pierwszą tercję, a potem Łotysze świetnie się bronili. Decydujące trafienie zadali 60 sekund przed końcową syreną, strzałem do pustej bramki.
Długo o ćwierćfinał męczyli się Rosjanie z Norwegami. Dopiero gol samobójczy w połowie meczu uspokoił gospodarzy igrzysk. Mimo jednak ogromnej przewagi, grano przeważnie w tercji Skandynawów, zawodziła ich skuteczność.
Ćwierćfinałową stawkę z baraży uzupełnili Słoweńcy. Anże Kopitar z Los Angeles Kings okazał się lepszy od lidera austriackiej drużyny Tomasa Vanka z New York Islanders.
Wcześniej bezpośredni awans do ćwierćfinału zapewniły sobie Kanada, USA, Szwecja (zwycięzcy grup) oraz najlepszy zespół z drugich miejsc - Finlandia.
Hokej – mężczyźni
Słowenia – Austria 4:0 (2:0, 1:0, 1:0)
Bramki: Anže Kopitar, Jan Urbas, Sabahudin Kovačevič, Jan Mursak.
Rosja – Norwegia 4:0 (0:0, 2:0, 2:0)
Bramki: Aleksander Radułow 2, Ilja Kowalczuk, Aleksiej Tierieszenko.
Szwajcaria – Łotwa 1:3 (0:2, 1:0, 0:1)
Bramki: Martin Pluss - Lauris Darzinš 2, Oskars Bartulis.
Czechy – Słowacja 5:3 (3:0, 1:1, 1:2)
Bramki: Roman Červenka 2, Aleš Homsky, Davis Krejči – Marian Hossa 2, Tomaš Surovy, Tomaš Plekaniec.
W ćwierćfinale zagrają:
Szwecja – Słowenia ( godz.9),
Finlandia - Rosja (13.30),
Kanada - Łotwa (18),
USA – Czechy (18).
Dramatyczny finisz
Emil Hegle Svendsen zdobył złoty medal w biathlonowym biegu masowym na 15 km. Srebro przypadło Martinowi Fourcade’owi, a brąz Ondrejowi Moravcowi. Bardzo dramatyczny był finisz, Norweg wyprzedził Francuza o stopę.
Bieg dla dwukrotnego złotego medalisty z Soczi Fourcade’a zaczął się źle. Spudłował już na pierwszym strzelaniu i zajmował dopiero 22. miejsce ze stratą około 40 sekund do lidera. Na swoje szczęście więcej na strzelnicy się nie pomylił i po czwartym strzelaniu był już na prowadzeniu. Tuż za nim biegł bezbłędnie strzelający Emil Hegle Svendsen i równie skuteczny Czech Ondrej Moravec. Norweg w Soczi jeszcze nie zdobył medalu i widać było jego determinację. Najpierw swoim atakiem osłabił Moravca, a na 150 metrów przed metą zrobił sobie bezpieczną przewagę nad Fourcadem. Francuz walczył jednak do samego końca i tuż przed metą jeszcze raz zaatakował pewnego siebie i zaskoczonego Svendsena, który unosił ręce w geście triumfu. Jak pokazał fotofinisz, Norweg wygrał o długość stopy. Gdyby meta znajdowała się 10 cm dalej, to Fourcade byłby zwycięzcą.
Biathlon – 15 km ze startu wspólnego mężczyzn
1. Emil Hegle Svendsen (Norwegia) – 42:29.1
2. Martin Fourcade (Francja) - +0.00
3. Ondriej Moravec (Czechy) - +13.8
Przewaga Maze topniała jak śnieg
Tina Maze wywalczyła w Soczi złoty medal olimpijski w slalomie gigancie. Słowenka wyprzedziła Austriaczkę Annę Fenninger o 0,07 s, a Niemkę Viktorię Rebensburg o 0,27. To drugi złoty medal dla Maze w Soczi. Triumfatorka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z poprzedniego sezonu wcześniej zwyciężyła w zjeździe ex aequo ze Szwajcarką Dominique Gisin. Cztery lata temu w Vancouver na najwyższym stopniu podium igrzysk Słowenka była druga, a złoty medal zdobyła Rebensburg. Kolejny sukces zanotowała także Fenninger. Austriaczka w sobotę wywalczyła złoto w supergigancie. Ze startu zrezygnowała Maria Hoefl Riesch. Niemka, która wywalczyła już w Soczi dwa medale, narzeka na infekcję dróg oddechowych.
Zanim do startu przystąpiły najlepsze z pierwszego przejazdu, bardzo dobry wynik zanotowała Lara Gut. Szwajcarka wskoczyła dzięki temu do pierwszej dziesiątki, wypadła z niej zaś Elisabeth Goergl (na 11. pozycję) oraz Denise Karbon, która nie ukończyła rywalizacji. Pozycję medalową zaatakowała obrończyni trofeum, Viktoria Rebensburg. Jej czas 1:17.90 okazał się nieosiągalny dla Shiffrin, Fanchini oraz – przede wszystkim – Jessicy Lindell Vikarby. Szwedka zajmowała na półmetku drugą lokatę, a zakończyła występ na pozycji siódmej, ustępując miejsca nawet rodaczce, Marii Pietilae Holmner. Sposób na Niemkę znalazła Anna Fenninger uzyskując łączny czas o 0,20 sekundy od niej lepszy. Obie panie awansowały zatem na pozycje medalowe, ale na złoto zabrakło, choć bardzo niewiele. Ogromna przewaga z pierwszego przejazdu Słowenki Tiny Maze topniała z każdym kolejnym metrem topniejącego w wyniku dodatniej temperatury śniegu. Na mecie zostało jednak 0,07 sekundy. Polki - Maryna Gąsienica Daniel i Karolina Chrapek - uplasowały się poza czołową „trzydziestką”.
Narciarstwo alpejskie –slalom gigant kobiet
1. Tina Maze (Słowenia) – 2:36.87
2. Anna Fenninger (Austria) - +0.07
3. Viktoria Rebensberg (Niemcy) - +0.27
32. Maryna Gąsienica Daniel - + 8.63
33. Karolina Chrapek - + 8.94
Nowy król! Niesamowity De la Rue
Pierre Vaultier został drugim w historii Mistrzem Olimpijskim w boardercrossie mężczyzn. Francuz wyprzedził w finale, który trzymał w napięciu do samego końca, reprezentanta gospodarzy, Nikołaja Oljunina z Rosji, a także Alexa Deibolda z USA. W rywalizacji wzięło udział dwóch Polaków. Mateusz Ligocki i Maciej Jodko solidarnie odpadli w 1/8 finału.
Vaultier imponował dziś swoją dyspozycją, wygrywając każdy wyścig, od 1/8 finału do rywalizacji w ostatnim przejeździe. W walce o medale jego najgroźniejszym rywalem okazał się Rosjanin, Nikołaj Oljunin, ale Francuz odparł jego atak w środku trasy, umiejętnie skontrował i nie oddał prowadzenia już do samego końca. Jednym z bohaterów finału został De la Rue, który przecież jeszcze miesiąc temu nie był pewny startu w Soczi. Podczas Pucharu Świata w Andorze upadł na tyle nieszczęśliwie, że stracił przytomność i przez dziesięć godzin nie reagował na żadne zewnętrzne sygnały. Teraz niemal nie powtórzył swojego sukcesu z Igrzysk w Turynie, na których wywalczył brązowy medal. Był czwarty
Snowboard cross mężczyzn
1. Pierre Vaultier (Francja)
2. Nikołaj Olunin (Rosja)
3. Alex Deibold (USA)
25. Maciej Jodko
33. Mateusz Ligocki
Dyskwalifikacja Chinek
W finale A w sztafecie short tracku (3 km) rywalizowały cztery zespoły: Korea, Chiny, Kanada i Włochy. Przez długi czas wszystkie panie jechały razem. Jako pierwsze z rywalizacji odpadły Włoszki, które zaliczyły upadek. Kontynuowały jednak ściganie, co im się bardzo opłaciło. Na trzy okrążenia przed metą w walce o złoto pozostały tylko ekipy azjatyckie. Chinki prowadziły jeszcze na przedostatnim wirażu, kiedy jak z katapulty wystrzeliła Koreanka i na samej „kresce” wyprzedziła rywalkę. Kanadyjki spokojnie dojechały na trzecim miejscu, a Włoszki na czwartym.
Po chwili sędziowie podjęli decyzję o dyskwalifikacji Chinek i przesunęli je na miejsce czwarte. W ten sposób srebrny medal zdobyły Kanadyjki, a brąz, bez większego wysiłku Włoszki.
Short track – 3km sztafeta
1. Korea (Ha Ri Chao, Alang Kim, Seung Hi Park, Suk Hee Shim) – 4:09.498
2. Kanada (Marie Eve Drolet, Jessica Hewitt, Valerie Maltais, Marianne St- Gelais) – 4:10.641
3. Włochy (Arianna Fontana, Lucia Peretti, Martina Valcepina, Elena Viaviani) – 4:14.014
Pech Niemców. Norweski dublet.
Norweg Joergen Graabak wygrał zawody w kombinacji norweskiej. Szósty po skokach zawodnik wyprzedził rodaka Magnusa Moana i Niemca Fabiana Riessle. Adam Cieślar był 37.
Po skokach prowadził mistrz olimpijski z małej skoczni Niemiec Erick Frenzel. Skoczył on 139,5 m i uzyskał 8 sekund przewagi nad Norwegiem Klemetsenem (137,5 m). W jednej minucie strat mieściło się dziesięciu kombinatorów, a wśród nich byli m.in. świetni biegacze – Moan i Graabak z Norwegii czy Francuz Lamy Chappuis, który poniósł klęskę w poprzedniej konkurencji, gdzie nie obronił tytułu z powodu fatalnie posmarowanych nart. 32. miejsce po skoku na 122 m zajmował Adam Cieślar. Strata Polaka przed biegiem wyniosła 2:02.
Tuż po starcie biegu pościgowego na 10 km czołówka połączyła się i na prowadzeniu znalazła się siedmioosobowa grupa. Wkrótce dołączyło do niej jeszcze trzech reprezentantów Niemiec. Wraz z upływem kilometrów grupa kurczyła się. Na ostatnim kilometrze pozostało już tylko pięciu kombinatorów – Niemcy Kircheisen, Rydzek i Riessle oraz Norwegowie Moan i Graabak. Na jednym z ostatnich wiraży prowadzący Rydzek i Kircheisen mieli kolizję, pierwszy z nich się przewrócił, drugi stracił rytm, wykorzystali to biegacze ze Skandynawii – Graabak finiszował przed Moanem, a brąz przypadł Fabianowi Riessle. Bieg Cieślara był słabiutki i spadł na 37 pozycję, stracił do triumfatora 2 minuty i 48 sekund!
Narciarstwo klasyczne – kombinacja norweska 10 km
1. Joergen Graabak (Norwegia) - 22:45.5
2. Magnus Hovald (Norwegia) - +0.6
3. Fabian Riessle (Niemcy0 - +1.6
37. Adam Cieślar - + 2:48.3
10 kilometrów na pomarańczowo
Całe podium olimpijskie po wyścigu łyżwiarzy szybkich na 10 tys. metrów zajęli reprezentanci Holandii. Zwyciężył Jorrit Bergsma, który z czasem 12.44,45 ustanowił nowy rekord olimpijski na dystansie 10 tys. metrów. Drugie miejsce w wyścigu zajął Sven Kramer (4,57 s straty do zwycięzcy), a trzecie Bob De Jong (22,74 s straty). Polak Sebastian Druszkiewicz zajął ostatnie miejsce ze stratą ponad minuty do zwycięzcy. W poprzednich igrzyskach olimpijskich w Vancouver w 2010 roku Druszkiewicz także był 14.
W ostatniej parze startowali obrońca mistrzowskiego tytułu, Południowokoreańczyk – Seung Hoon Lee oraz ten, który bardzo liczył na złoto w tej konkurencji – Sven Kramer. Kramer, który cztery lata temu stracił medal z najcenniejszego kruszcu z powodu błędu przy zmianie torze, odpuścił w Soczi bieg na 1500 metrów by lepiej przygotować się do dzisiejszego wyścigu. Do połowy dystansu wydawało się, że Holender jest w stanie pokonać swojego rodaka i wygrać wyścig. W końcówce jednak, na ostatnich okrążeniach Kramer opadł z sił, finiszując na rozczarowującym dla niego – drugim miejscu. Seung Hoon Lee, choć przez długi okres jechał na pozycji medalowej, skończył zawody ostatecznie na 4. pozycji, tuż za de Jongiem.
Łyżwiarstwo szybkie – 10 km mężczyzn
1.Jorrit Bergsma (Holandia) – 12:44,45
2. Sven Kramer (Holandia) - +4.57
3.Bob de Jong (Holandia) - +22.74
14. Sebastian Druszkiewicz - + 1:00.86
Narciarstwo dowolne – halfpipe mężczyzn
1. David Wise (USA) – 92.00
2. Mike Riddle (Kanada) – 90.60
3. Kevin Rolland (Francja) – 88.60
Stefan Leśniowski