Złota stopa, złote serce, złoty bieg. - To był kosmiczny bieg Justyny – powiedział pierwszy trener Justyny, Stanisław Mrowca. - Ten złoty medal przejdzie nie tylko do historii polskiego, ale też światowego narciarstwa biegowego. Pokonała całą plejadę wyśmienitych biegaczek na czele z norweską koalicją, pokonała ból. Dla niej był to najtrudniejszy bieg w życiu. To jest coś pięknego. Justyna zdobyła dwa złote medale. Jeden za bieg, drugi za charakter, wytrwałość, za to, ze potrafiła zdławić kontuzję. Coś niesamowitego. Bardzo się cieszę, że na moje drodze życia 15 lat temu spotkałem Justynę i doprowadziłem ją do mistrzostwa Polki młodziczek.
- Buzuje we mnie za dużo emocji – mówi Justyna Kowalczyk. – Ostatni miesiąc to była droga przez mękę. Dziś narty jechały mi fantastycznie, to zasługa moich serwismenów. W nosie miałam taktykę, wiedziałam, że biegnę na sto procent. Może tego nie widzieliście, ale na podbiegu praktycznie już szłam, nie dałam rady biec. Na szczęście wiedziałam, że mam duży zapas. Trener na mecie popłakał się wraz ze mną.
Na koronnym dystansie 10 km klasykiem nasza największa olimpijska nadzieja na złoto nie zawiodła. Można mówić o nokaucie. – To był kosmiczny bieg Justyny – powiedział Stanisław Mrowca. Z każdym kilometrem zwiększała przewagę nad najgroźniejszymi rywalkami. Od drugiej Charlotte Kalli na mecie była szybsza o 18,4 sekund. Podium uzupełniła Therese Johaug ze stratą 28,3 sek. Bez medalu została wielka faworytka - Marit Bjoergen. Dla Polski jest to drugi złoty medal olimpijski w Soczi. To drugi złoty krążek w tych igrzyskach dla biało -czerwonych. Taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz w historii startów Polaków na igrzyskach.
Kowalczyk wystartowała jak z katapulty. Na pierwszym odcinku pomiarowym (2,2 km) była liderką. Druga Marit Bjergen traciła do Polki 1,9 s, a trzecia Therese Johaug - 4,2 s. Wydawało się, że liczyć się będzie jeszcze jedna zawodniczka, Anne Kylloenen (4,8 s straty), ale jak się później okazało, Finka nie wytrzymała tempa i na kolejnych kilometrach odpadła z czołówki.
Drugi odcinek pomiarowy Polka absolutnie zdominowała. Biegła jakby miała motorek przymocowany do nart. W dodatku jakby zapomniała, że dokucza jej złamana stopa. Jej przewaga nad najgroźniejszymi rywalkami rosła w fantastyczny sposób - Bjoergen na półmetku traciła 9,1 s, bardzo szybka na tym fragmencie Charlotte Kalla 12,4 s, a Johaug - 17,2 s. Pozostawało mieć tylko nadzieję, że nie stanie się nic nieprzewidywalnego. Nic się już nie przydarzyło. Rywalki musiały uznać wyższość wielkiej Polki. Justyna na stojąco przywitała padające za metą jak muchy rywalki! Polka z drugim tytułem mistrzyni olimpijskiej w karierze! Płacze, a my... razem z nią! Ze szczęścia!
- Popłakałyśmy się – mówi Kornela Kubińska, która również świetnie się spisała na trasie, plasując się w pierwszej trzydziestce. – Wierzyłam w Justynę. Swoją postawa na trasie zamknęła usta niektórym ekspertom. Nie wiem jak się teraz czują, bo nawet ze złamaniem potrafiła wygrać. Trasa była bardzo ciężka. Jak się złapało cień na trasie, to dodawało nowej energii.
Narciarstwo klasyczne – bieg na 10 km Cl kobiet
1. Justyna Kowalczyk (Polska) – 28:17.8
2. Charlotte Kalla (Szwecja) - +18.4
3. Therese Johaug (Norwegia) – +28.3
26. Kornela Kubińska – +2:25.7
39. Paulina Maciuszek - + 3:08.0
Stefan Leśniowski