Jego zawodnicy po raz 22 zdobyli drużynowy tytuł mistrza Polski w trialu motocyklowym. Supremacja górali od lat nie podlega najmniejszej dyskusji. Co roku rywale spinają się, ale już po pierwszych rundach oglądają nowotarżanom plecy. Konkurencji nie pomagają nawet posiłki zza południowej granicy. Górale nie dają się wyrzucić z tronu. Niektórzy twierdzą, że są do niego przyspawani. Siła klubu dowodzonego przez Mieczysława Batkiewicza jest ogromna, o czym świadczy tegoroczna przewaga punktowa. AMK zdobył 4246 punktów, a druga Sparta Wrocław - 1498. Aż 2748 „oczek” różnicy! To prawdziwy nokaut!
Nie udało się za to obronić indywidualnego mistrza kraju. Nie do pokonania był Czech Jiři Svoboda (Sparta Wrocław), który po rocznej przerwie odzyskał mistrzowską koronę. Nowotarżanin Gabriel Marcinów nie powtórzył ubiegłorocznego rezultatu. Spadł na drugie miejsce, ale wicemistrzostwo kraju, zważywszy na kłopoty z jakimi się borykał przed ostatnim startem, należy uznać za spore osiągnięcie. Tym bardziej, iż w tegorocznym cyklu wielokrotnie zalazł za skórę Czechowi i kilka razy go pokonał. Kto wie, czy w dyspozycji z poprzednich rajdów, nie stanąłby na najwyższym stopniu podium. Ale to tylko gdybanie.
- Trasa rajdu była fajnie przygotowana – mówi Rafał Luberda. – Pogoda dopisała, nie padało, ale odcinki były śliskie i bardzo zdradliwe, a to dlatego, że w przeddzień mocno popadało. Rywalizacja toczyła się po sekcjach z kamieniami omszonymi, korzeniach i w rzece. Teren bardzo zróżnicowany i wymagający dobrej kondycji i technicznych umiejętności. Nasi zawodnicy potwierdzili, iż takie warunki to dla nich bułka z masłem.
Obrońca mistrzowskiego tytułu, Gabriel Marcinów drugą część sezonu miał trochę pechową - choroby, wyjazdy, awarie motocykla. Wszystko to sprawiało, że jazda w jego wykonaniu nie była na sto procent. W Nowym Targu nierówna jazda i wiele błędów, a potem niewiele treningu. Kiedy wszystko zaczęło wracać do normy, pojechał na zawody i trening do Bytomia (dwa tygodnie przed Szklarską) i przeziębił się. Nie w pełni wyleczony powrócił do treningu na pięć dni przed decydującym startem. Na walkę z Czechem Svobodą potrzebna była stuprocentowa forma, a na taką nie było szans. Gabryś w pierwszym dniu zawodów uplasował się na drugim miejscu ( 22 pkt. karne), piąty był Michał Łukaszczyk (66), a z nimi brat Jakub (72) i Oskar Kaczmarczyk (87).
Nazajutrz plany Gabrysiowi pokrzyżowała piątką na drugim odcinku drugiego okrążenia. Kilka następnych sekcji z drobnymi błędami i w rezultacie po dwóch pętlach zaliczka z dnia poprzedniego nad Matejcikiem (Czechy) stopniała do zera. Na szczęście Gabryś potrafił się zmobilizować i ostatnią pętlę objechał na jedną „nogę”. Tym samym zachował drugą pozycję w dwudniowym rajdzie. Pokazał wielki hart sportowca. Nawet bez optymalnej formy potrafił stanąć na wysokości zadania i zaprezentować licznie zebranym kibicom piękną jazdę. W drugim dniu imprezy następny z podhalańczyków, Kuba Łukaszczyk zebrał 46 pkt., wygrał rywalizację z Michałem jedną „nogą”. Kaczmarczyk przywiózł z trzech okrążeń 70 punktów karnych i zajął siódme miejsce.
Całe podium mistrzostw Polski zajęli nowotarżanie w klasie młodzik. Oskar Kaczmarczyk, który pierwszy rok ścigał się w najmocniejszej grupie, w całym sezonie radził sobie całkiem, całkiem. Kilka razy stawał na podium lub był tuż za nim. A trzeba zdać sobie sprawę, że jechał słabszym motocyklem („125-tką”) niż rywale. Swoją kategorię wygrał w cuglach, a obok niego na podium stanęli koledzy z drużyny – Łukasz Zborowski i Daniel Nykaza. Jak widać o zaplecze i kolejne sukcesy AMK nie musi się martwić. Bez wątpienia to zasługa trenera Rafała Luberdy, byłego mistrza Polski, szefa Akademii Sherco.
Rafał w tym sezonie po 10 latach wrócił do ścigania, bo jak twierdzi - ”ciągnie wilka do lasu”. Bez zapachu spalin i adrenaliny nie potrafi żyć. Powrót był bardzo udany. Nie starował we wszystkich rundach, a w tych co brał udział ( grupa B) stawał na podium. Zabrakło go na „pudle” w generalnej klasyfikacji w klasie senior, ale tylko dlatego, że w ostatniej eliminacji w Szklarskiej Porębie nie uczestniczył. Na zawodach we Francji nabawił się kontuzji ręki i ona wyeliminowała go z walki o podium.
W klasie maluch triumfował kolejny motocyklista AMK Gorce – Maciej Steskal. Zaś jeden z najbardziej utytułowanych jeźdźców w stajni AMK, Bogusław Sieką został wicemistrzem kraju w klasie senior. Nie był nastawiony, że wyjeździ ten tytuł, bo w klasyfikacji brani byli również zawodnicy startujący w grupie B, a on startował w C. Nie było w tym roku klasy weteran, w której w latach poprzednich nie miał konkurencji.
Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Andrzej Marchewka