30.10.2012 | Czytano: 1926

Jak za dawnych lat

Sezon w motocyklowych rajdach obserwowanych dobiegł końca. Zakończenie sezonu odbyło się we Wrocławiu, podczas trzeciej rundy strefy południowo –zachodniej. Wzięli w niej udział motocykliści AMK Gorce Nowy Targ i już tradycyjnie zdominowali imprezę.

Na trasie niespodziewanie pojawił się trener i szef Akademii Sherco, Rafał Luberda. – Marzyłem o starcie w tej imprezie. Nie jechali moi zawodnicy, nie musiałem więc skupiać się na ich asekuracji, podpowiadaniu. To miał był relaksowy start – powiedział.

Były mistrz kraju pokazał, iż nic nie stracił z umiejętności i formy. Pojechał jak za dawnych lat i wygrał klasę otwartą. Dodajmy, że z jedną sprawną nogą. Warunki atmosferyczne były fatalne. Padający śnieg, zimno. Trasa trudna technicznie i potwornie śliska. Kamienie, gruz pomieszany z błotem i śniegową mazią. Podczas rozgrzewki skręcił nogę w kostce i wydawało się, że wycofa się z zawodów.

– Odpuścić? Nie, to nigdy nie było w moim stylu – odparł. – Oskar Kaczmarczyk jechał ze mną i miał za zadanie mnie ubezpieczać. Prosiłem go, że jeśli będę się przewracał w stronę uszkodzonej nogi, to żeby mnie łapał. Był straszliwy ból, ale w tej dyscyplinie to nie pierwszyzna. Oskar czuwał nad trenerem. Zaliczyłem jedną „piątkę”. Mogła być tylko jedna podpórka na tej sekcji, ale Oskar bał się o trenera i gdy motocykl się zachwiał, dotknął mnie, co równoczesne było z niezaliczeniem odcinka. Warunki na trasie były fatalne. Wydawało się, że zawodnicy wycofają się z zawodów. „Nie po to jechaliśmy taki kawał drogi, by wracać bez startu” – uradziliśmy. Góralska natura zatriumfowała. Pozostali widząc, że się nie poddaliśmy, poszli za naszym przykładem. 28 śmiałków stanęło na starcie.

Oskar Kaczmarczyk, mistrz Polski młodzików, który jechał z trenerem, by go asekurować i zajął drugie miejsce. W tych trudnych warunkach pokazał klasę. Jechał jak stary wyjadacz, z bardziej doświadczonymi i objechanymi zawodnikami. Na tak oblodzonej, śliskiej trasie trzeba mieć już spore umiejętności, by stanąć na pudle. Przegrał tylko z trenerem. W tej samej klasie Łukasz Zborowski sklasyfikowany został na dziewiątej pozycji.

W klasie weteran najlepiej z przeszkodami radził sobie Robert Nawalany z krakowskiego Smoka, ale po piętach deptał mu nowotarżanin Krzysztof Guroś. Tuż za podium znalazł się jego kolega klubowy Mirosław Knurowski.

Stefan Leśniowski

Komentarze









reklama