Warunki były trudne, bo przyroda lubi płatać psikusy. Ale nie nowotarżanom. Ci świetnie radzą sobie w każdych warunkach, terenowych, pogodowych. Nie straszne im korzenie w lesie, mokre kamienie w potokach, czy też błotnista maź, która wytworzyła się po piątkowych obfitych opadach deszczu. W sobotę wyjrzało słoneczko, ale jak przejechała setka motocyklistów, to teren zrobił się grząski.
– Większość z 10 odcinków ( na każdej z trzech pętli – przyp. aut.) usytuowana była w potoku. Było ślisko. Tylko trzy znajdowały się na kamienistym wzgórzu. Były to szybkie podjazdy. Trasa świetnie przygotowana, urozmaicona. Jedna z najlepszych i najciekawszych jak dotychczas w mistrzostwach kraju. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania – chwali trener AMK Gorce Nowy Targ, „profesor” Sherco Academy, Rafał Luberda.
Zespołowo wręcz znokautowali krakowskiego Smoka, wygrywając z nim różnicą aż 218 punktów. W klasyfikacji generalnej po sześciu eliminacjach dystans jest jeszcze większy i wynosi 433 „oczka”. AMK Gorce zgromadziły dotychczas 1022 punkty i można śmiało powiedzieć, że kolejny mistrzowski tytuł dostanie się w ich ręce.
W najmocniejszej grupie młodzi górale jeszcze nie potrafią ugryźć Czecha Jiři Svobody (Sparta Wrocław), ale z każdym startem zbliżają się do niego. Szczególnie wicemistrz Polski, Gabriel Marcinów, bo trzeci Michał Łukaszczyk – już tradycyjnie – od nich wyraźnie odstaje.
- Gabryś zaczyna się pomalutku do niego dobierać – twierdzi Rafał Luberda. – Po pierwszej pętli przegrywał z nim nogą. Było więc delikatne spięcie, chociaż na kolejnych okrążeniach Czech już mu odskoczył. Niemniej dystans nie jest już aż tak wielki. W pierwszym dniu 15 „oczek”, nazajutrz już tylko cztery.
W pierwszym dniu Czech przejechał 19 sekcji na „zero” i tylko na jednej złapał „piątkę”. Marcinów miał 16 bezbłędnie przejechanych odcinków i trzem nie dał rady. W drugim starcie obaj przejechali 23 sekcje bezbłędnie, Czech nie złapał „piątki”, a nowotarżanin jedną i ona zdecydowała o końcowym sukcesie jeźdźca za naszej południowej granicy.
Gabryś przewodzi klasyfikacji generalnej po sześciu rundach. Ma na koncie 102 punkty i wyprzedza Michała Łukaszczyka o 12 „oczek” i Czecha Svobodę o 22 punkty. Czech nie startował jednak w dwóch pierwszych eliminacjach. Marcinów prowadzi też w klasyfikacji juniorów, z dorobkiem 144 punktów, wyprzedzając Michała Łukaszczyka (98) i Kevina Pieprzaka z AP Kraków (86) oraz Jakuba Łukaszczyka (70) i Bartosza Kwaka (51).
Młode wilczki z Nowego Targu coraz mocniej naciskają starego wyjadacza ze Smoka, Tomka Hajduka w grupie B. W pierwszym dniu ograł Jakuba Łukaszczyka dwoma nogami, nazajutrz ten sam wyczyn powtórzył, ale z Andrzejem Luberdą.
– W grupie B było bardzo ciasno. Zawodnicy niesamowicie się cięli. O miejscach decydowała jedna, dwie nogi, a nawet ilość odcinków przejechana na zero. Mnie to cieszy, bo z Hajdukiem rywalizują moi zawodnicy i już siedzą mu na plecach. Atakują pełną ława. Jak nie Kuba, to Luberda, jak nie Kaczmarczyk, to Bartek Kwak. Do walki włączył się też Jacek Handzel. Jeszcze doświadczenie Tomka bierze górę, potrafi się w decydującym momencie śpiąc, ale kto wie jak będzie w kolejnych startach – mówi Rafał Luberda.
Oskar Kaczmarczyk w pierwszym dniu zajął czwarte miejsce, ale miał tyle samo punktów karnych co jego kolega Andrzej Luberda (44), lecz większą ilość sekcji przejechanych bezbłędnie. Oskar pokonał 12 odcinków, a jego rywal - 8.
W klasyfikacji „młodzik” po sześciu rundach na czele jest Oskar Kaczmarczyk, syn byłego mistrza kraju Przemysława, który zgromadził 62 punkty i o jeden wyprzedza kolegę klubowego Andrzeja Luberdę. Na trzeciej pozycji plasuje się Łukasz Zborowski, a tuż za nim jest Paweł Lenart z Ochotnicy.
W Pucharze Polski, w klasie maluch możemy się pochwalić kolejnym utalentowanym narybkiem. Maciej Steskal i Bartek Korczak wymienili się na pierwszych miejscach. Dobry występ należy odnotować Dawidowi Kotowskiemu.
Największa niespodziankę mieliśmy w grupie C. Wielokrotny mistrz Polski Bogdan Sięka, chyba już nie pamięta, kiedy przegrał. Tymczasem Ochotnica nie była dla niego przychylna. Dwa razy musiał uznać wyższość innych motocyklistów. To dla niego nowa rzeczywistość. – Boguś popełnił kilka błędów i potem, mimo wspaniałej jazdy na dwóch kolejnych pętlach, nie był w stanie odrobić strat – mówi Rafał Luberda.
W pierwszym dniu musiał uznać wyższość miejscowego jeźdźca Marcina Szlagi, na Gas Gasie 280. Przegrał z nim trzema nogami. Na czwartej pozycji sklasyfikowano Łukasza Konieczko, który mocno się odgrażał, iż w niedzielę odgryzie się mistrzowie i on stanie na najwyższym stopniu podium. Nikt początkowo tych przechwałek nie brał na poważnie, ale okazało się, że nowotarżanin czuł się na siłach i… Dokonał tego! Stoczył porywający pojedynek z utytułowanym Sieką i wygrał z nim jedną nogą. Z kolei Sięka lepszy okazał się od Szlagi ilością przejechanych odcinków na zero. Boguś miał ich 22, a ochotniczanin – 21. W „generalce” w klasie weteran prowadzi ze sporą przewagą ( 55 punktów) nad Andrzejem Basajem.
Stefan Leśniowski