06.04.2009 | Czytano: 1528

Falstart Lubania, zadowolona Watra

Dwie nasze eksportowe drużyny Lubań Maniowy – IV liga i Watra Białka Tatrzańska - V liga zainaugurowały wiosenne rozgrywki. Po pierwszych meczach rundy rewanżowej nastroje w obu podhalańskich zespołach są diametralne różne. Lubań przegrał u siebie z Mogilanami 1-2 i ta porażka jest niepokojąca szczególnie, jeżeli weźmie się pod uwagę okoliczności przegranej.

Nie ma „co owijać w bawełnę” to był nasz wiosenny falstart mówi trener Lubania Bartłomiej Walczak. W przekroju całego spotkania byliśmy zespołem słabszym i niestety ponieśliśmy porażkę w bardzo ważnym meczu. Wiadomo, że inauguracyjne spotkania szczególnie na swoich boiskach mają duże znaczenie psychologiczne. Nasza sytuacja w tabeli nie jest na tyle dobra, aby nie mieć powodów do obaw. Co więcej kolejne mecze też nie będą łatwiejsze a postawa mojej drużyny w spotkaniu z Mogilanami szczególnie w drugiej połowie budzi obawy. W pierwszych 45 minutach graliśmy dobrze zdobyliśmy bramkę i stwarzaliśmy okazje do podwyższenie wyniku. Myślę, że drugi gol dla nas w jakimś stopniu ustawiłby przebieg drugiej połowy meczu. Niestety nie udało się i daliśmy rywalom nadzieję na wywiezienie korzystnego rezultatu. Druga część spotkania przebiegała już pod dyktando gości i co tu dużo ukrywać wygrali zasłużenie. Popełniliśmy stanowczo za dużo prostych błędów, co goście skwapliwie wykorzystali. My nie mieliśmy wystarczającego arsenału, aby odwrócić losy spotkania. Nie chcę zbytnio krytykować swoich zawodników, ale drugie 45 minut grali jakoś dziwnie apatycznie bez wiary w sukces. Z tą samą drużyną na jesieni przegrywaliśmy w końcówce a mimo to nie zabrakło nam determinacji i osiągnęliśmy remis w doliczonym czasie gry. Tym razem takiej determinacji nie było i to mnie bardzo niepokoi. Co gorsze w kolejnym meczu w środę z Orkanem w Szczyrzycu zabraknie Rafała Hałgasa i Roberta Krzystyniaka, którzy muszą pauzować za kartki. Drugi nasz bramkarz Rafał Gawron nadal uskarża się na bule w kręgosłupie.

Zgoła inny nastrój panuje w ekipie Watry Białka Tatrzańska. Bezbramkowy remis, jaki białczanie wywieźli ze Szczucina daje nadzieję na opuszczenie strefy spadkowej. Ten optymizm spotęgowany jest też tym, że Watra zagrała inauguracyjne spotkanie bez trójki kluczowych graczy. Środkowy pomocnik Watry Andrzej Rabiański nie grał z powodu zgonu ojca, Rafał Kuchta i Łukasz Remiasz pauzowali za kartki. Zastąpili ich młodzi i niedoświadczeni piłkarze, którzy jeszcze jesienią biegali po B kasowych podhalańskich boiskach. I korzystny wynik i postawa młodych zawodników usatysfakcjonowały trenera Watry Stanisława Stramę. To był nasz debiut na trawiastym boisku tej wiosny. Wiadomo, jakie mieliśmy warunki przygotowań do rundy rewanżowej. Gra na śniegu w sposób diametralny różni się od gry na normalnych trawiastych i suchych boiskach. Nasi rywale nie mieli takich problemów. Już sam ten fakt budził obawy przed inauguracyjnym spotkaniem. Druga sprawa to absencja absolutnie kluczowych graczy przednich formacji naszej drużyny. Przebieg meczu był taki, że mogliśmy to spotkanie i wygrać i polec. Swoje szanse miał Wojtek Zagata, dobrze w ataku prezentował się Maciek Król. Jeszcze przed rokiem też grał w B klasowym klubie a w tym spotkaniu stwarzał realne zagrożenie dla bramki rywali. Gospodarze też mieli swoje okazje, zatem w tym kontekście remis uznaję, za sprawiedliwy rezultat a ponieważ zdobyty na boisku rywala jest dla nas pewnym zyskiem. Aby utrzymać się w lidze musimy wygrywać u siebie i starać się o jakieś zdobycze na wyjazdach. Początek rundy wiosennej uznaję, zatem za udany i optymistyczny. Cieszy też postawa młodych graczy. W podstawowej jedenastce wyszło aż 7 młodzieżowców a dla takich zawodników jak Michał Walkosz z Zaskala czy Mariusz Maciaś z Ludźmierza to przeskok z B klasy do V ligi. Teraz jedziemy do lidera Wolanii i zapewne łatwo mieć nie będziemy, jednak myślę, że treningi na trawie pozwolą nam na budowanie coraz lepszej formy.

Ryb

Komentarze







reklama