19.09.2011 | Czytano: 1856

Uczuleni na Polaczyków

Kulisy wykluczenia Grzegorza Polaczyk z mistrzostw świata wydobywają się na światło dzienne. Nie są to krzepiące wieści. Na pewno w takiej atmosferze polskie kajaki nie mogą płynąć do Londynie. Rabką tajemnicy uchyla mistrzyni świata, Maria Ćwiertniewicz.

Przypomnijmy, iż zarząd PZKaj po burzliwej dyskusji wywołanej sprzecznymi informacjami otrzymanymi od trenera kadry slalomu Janusza Żyłki Żebrackiego, a także od przedstawicieli komisji slalomu, podjął uchwałę, zatwierdzającą skład reprezentacji na mistrzostwa świata w Bratysławie. W oparciu o wniosek trenera, znalazło się 14 zawodników, w tym 5 na koszt klubów. W tej drugiej grupie był nasz srebrny medalista Mateusz Polaczyk.

- Trener Żebracki telefonicznie wydawał komendy – mówi mistrzyni świata, Maria Ćwiertniewicz. - W pierwszym głosowaniu Grzegorz był dopuszczony do startu. Decyzja nie spodobała się komisji slalomu na czele z przewodniczącym Bogusławem Popielą. Moim zdaniem nie powinno dochodzić do sytuacji, że ojciec decyduje o losach kontrkandydata do medali. Grzegorz Polaczyk padł ofiarą gierek. Nie była to decyzja wyłącznie, za niesportowe zachowanie, lecz zemsta skierowana pod adresem Polaczyków. Za nagłośnienie spraw z Bania Luki. Po burzliwych dyskusjach przeprowadzono w siedzibie PZKaj drugie głosowanie i zgodnie z życzeniem i oczekiwaniem trenera, zdecydowano, że w ekipie zabraknie Grzegorza. Tym samym pozbawiono startu zespołu, gdyż zarząd nie przychylił się do prośby trenera, aby w zamian wstawić Michała Pasiuta, bo na Michale też ciąży zachowanie w Bania Luce. Szkoda, że trener wieloetatowiec na miejscu w nie podjął stosownych kroków w tej sprawie. Trener mający dużo do powiedzenia załatwił prawie wszystkim zakwaterowanie w luksusowym hotelu i możliwości pełnego treningu z bazą szkoleniowo- medyczną, ale zapomniał o jednym, że była na liście zawodniczka, której też powinien zapewnić warunki przysługujące reprezentantce kraju. Joanna Mędoń Polaczyk mieszkała z dala od toru, w prywatnej kwaterze, a o medycznej opiece, odnowie biologicznej i analizach treningowych nie było mowy. Joanna posłusznie wykonywała polecenia na treningach, mimo iż sama przygotowywała sobie posiłki, a kilkukilometrową drogę na tor pokonywała rowerem kilkakrotnie dziennie. Na Puchar Świata zabrakło miejsca dla niej w busie i luksusowym hotelu w Bratysławie. Być może zabrakło odrobinę dobrej woli trenera, który ma uczulenie na rodzinę Polaczyków. Panowie to nie jest zabawa w piaskownicy, to były przygotowania do mistrzostw świata i kwalifikacji olimpijskich. Takie personalne rozgrywki nie powinny mieć miejsca. Urazy i antypatie nie powinny górować nad zdrowym rozsądkiem i dobrem kajakarstwa. Nie popieram niesportowego zachowania Grzegorza, o które zadbali trenerzy, aby je nagłośnić i przykryć o wiele ważniejsze sprawy, a wśród nich Klauza - Bania Luka i bardziej pikantne nocne wypady. Już wkrótce ujrzą światło dzienne – kończy Maria Ćwiertniewicz.
 

Komentarze







reklama