22.08.2010 | Czytano: 2285

Klasa A:Czarni samodzielnym liderem(+zdjecia)

Tylko Czarni nie zawodzą. Z kompletem punktów są na czele tabeli. Pewnie pokonali beniaminka z Chabówki. Pozwolili mu się wyszumieć w pierwszej części meczu, a potem przystąpili do niszczycielskiej roboty. Hat trick, ale nie klasyczny, zaliczył Stanisław Bandyk.

Dotychczasowi wspóliderzy Orkan i Wiatr zgubili punkty. Najbardziej czerwienić powinni się futboliści z Raby Wyżnej. Doznali prawdziwej klęski w Kluszkowcach. Dostali osiem porządnych ciosów od beniaminka. Z kolei Wiatr prowadził 2:0, lecz poległ w końcówce, grając niemal całą drugą połowę w dziesiątkę.

Na konia trojańskiego wyrasta Zachwieja w Sokolicy. To już drugi z rzędu mecz, kiedy wylatuje z boiska dość wcześnie i pogrąża drużynę. Nic więc dziwnego, że trener Ryszard Darlewski był wścikły na niego.

W najciekawiej zapowiadającym się widowisku w Jabłonce (grali spadkowicze z okręgówki) lepsza Orawa. Pierwsze zwycięstwo odniosły zespoły Wierchów i Huraganu. Nie wiedzie się na własnym boisku tylmanowianom, przegrali już drugie spotkanie.


 Chcesz aby na naszej stronie ukazywało się więcej informacji o Twoje drużynie?
Chodzisz na mecze swojej drużyny? Może robisz zdjęcia?
Dołącz do naszej redakcji i pomóż zaistnieć swojej drużynie w mediach!
Napisz
redakcja@sportowepodhale.pl


Orawa Jabłonka – Poroniec Poronin 3:2 (1:1)
Bramki: Kucek 45 karny, M. Czapp 61, 82 – Ustupski 8, Łukaszczyk 90+2.

Sędziował Adam Ślusarek z Nowego Targu.
Żółte kartki: Kucek, Owsiak – Cudzich, Matkowski.
Czerwona kartka: M. Gutt – 45 min. za faul w polu karnym.

Orawa: Guzik – Marcin Nowak. Mateusz Nowak, Kita (65 Stokłosa), T. Nowak, Kucek, Zahora, Matonóg (83 Cieluch), Janiczak (85 Zembol), Owsiak (84 Kowalczyk), M. Czapp.
Poroniec: M. Gutt – Cudzich, J. Gutt (46 Bobak), J. Stasik, Matkowski, Papież (68 Tatar), Wysocki, D. Grela, Chrobak, Ustupski, Łukaszczyk.

Zawody odbyły się w samo południe, w tropikalnym upale. Świetnie rozpoczęły się dla gości, którzy w 8 minucie objęli prowadzenie. Uderzenie Łukaszczyka za szesnastki golkiper Orawy „wypluł” wprost pod nogi nadbiegającego Ustupskiego, który z 5 metrów ulokował futbolówkę w bramce. Gospodarze próbowali różnych sposobów, by przedrzeć się pod bramkę M. Gutta. Były próby strzałów z dystansu, ale i takie (M. Czapp, Owsiak, Kucek), po których miejscowa widownia łapała się za głowę. Dopiero w 45 minucie miała okazję wznieść okrzyk radości. Poprzedzieła go akcja Matonoga, który świetnie dograł do Owsiaka. Ten znalazł się sam na sam i... został ścięty przez bramkarza. Arbiter ani chwili się nie zawahał. Wskazał na punkty oddalony jedenaście metrów od bramki, a golkipera Porońca odesłał pod prysznic. Między słupkami stanął Cudzich i nie zdołał obronić karnego wykonywanego przez Kucka.

Po przerwie gospodarze, mający jednego zawodnika więcej, przeważali. Gra toczyła się przez większość czasu na połowie gości. Mnożyły się sytuacje, ale zarówno Owsiak ( dwa razy) jak i Kucek nie potrafili ulokować piłki w bramce. Sztuka ta udała się M. Czappowi w 61 minucie. Najwyżej wyskoczył do dośrodkowania Janiczka i głową posłał futbolówkę w długi róg bramki. Potem kolejne dogodne sytuacje marnowali miejscowi. W 82 minucie dośrodkowanie Kucka znowu trafiło na głowę M. Czappa, a ten nie dał szans bramkarzowi. Jeszcze w końcówce M. Czapp z Owsiakiem mieli idealną okazję do powiększenia prowadzenia, ale zagrali egoistycznie. W drugiej minucie doliczonego czasu gry defensywa Orawy popełniła kardynalny błąd. Nabrała się na zwód Łukaszczyka, który z 14 metrów trafił pod poprzeczkę. Guzik nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję.


Zapora Kluszkowce – Orkan Raba Wyżna 8:2 (4:2)
Bramki: Kobylarczyk 2, 11, R. Jandura 45, 80, Plewa 27, M. Potoczak 58, Firek 88, M. Jandura 89 – Filipek 1, K. Bochnak 25 karny.

Sędziował Paweł Kupczyk z Nowego Sącza.
Żółte kartki: Marcin Szklarz, Urbaniak, Mateusz Czyszczoń.

Zapora: Królczyk - R. Ślęzak, M. Jandura, Firek, Skupień, Kobylarczyk, M. Jędrol, K. Potoczak, Hołyst, Plewa (80 Bibro), M. Potoczak, R. Jandura (85 Skupień).
Orkan: Marcin Szklarz – Michał Czyszczoń (80 Brynkus), Radoła, Możdżeń, Chrobak, Bala, Mateusz Czyszczoń (85 Włoch), K. Bochnak, Urbaniak, Filipek, Nuciak.

Ostre strzelanie urządził sobie beniaminek z Kluszkowiec. Kibice przecierali oczy ze zdziwienie, nie mogąc uwierzyć, że to lider do nich zjechał. – Po prostu nie istniał – mówią obserwatorzy widowiska.

Beniaminek zaaplikował Orkanowi osiem goli i chyba rabianie nie pamiętają kiedy musieli wracać do domu z takim ciężkim bagażem goli. Zapora bardzo równo rozłożyła zdobycze bramkowe, po cztery w każdej odsłonie.

To nie ona jednak rozpoczęła kanonadę strzelecką. Już w 1 minucie ich golkiper zmuszony został do wyjęcia piłki z siatki. Filipek wykorzystał świetne dośrodkowanie z wolnego Możdżenia. Radość lidera z prowadzenia nie trwała długo. Niespełna 60 sekund później Kobylarczyk szczupakiem po centrze M. Jandury doprowadził do wyrównania. W 11 minucie ten sam piłkarz musnął piłkę głową po dośrodkowaniu K. Potoczaka i bramkarz przyjezdnej drużyny skapitulował. Strzeleckiego poligonu nie koniec. W 25 minucie M. Jandura faulował w polu karnym i K. Bochnak zamienił „jedenastkę” na bramkę. 2 minuty później beniaminek odzyskał prowadzenie. Daleki wyrzut z autu R. Jandury trafił na głowę Plewy i piłka zatrzepotała w siatce. Z kolei R. Jandura zdobył gola do szatni, po błędzie obrony.

Po zmianie stron beniaminek nie zwolnił. Nadal nacierał z taką siłą, jakby był bezbramkowy rezultat. Goście z każdą minutą byli coraz bardziej znużeni swoją grą, wynikiem i chyba bieganiem w 30 –stopniowym upale. Nawet powiew wiatru znad jeziora nie pobudził ich do lepszego grania. Toteż w 58 minucie musieli przelęknąć kolejną gorzką pigułkę. Kolejny raz daleko z autu wyrzucił R. Jandura i M. Potoczak głową trafił w przeciwległy róg bramki. W 80 minucie R. Jandura zdecydował się na solowy rajd, mijając przeciwników niczym tyczki slalomowe na narciarskim stoku. Wreszcie „wypalił” i bramkarz tylko się przyglądał jak piłka grzęźnie w jego bramce. 8 minut później kolejny krzyk radości wydobył się z gardeł fanów Zapory. Firek z 16 metrów trafił w lewy dolny róg bramki. Niespełna minutę później kolejny raz stadion oszalał z radości, bo M. Jandura z 10 metrów ulokował futbolówkę bramce.

- To był najmniejszy wymiar kary jaki spotkał gości. Mieliśmy jeszcze z osiem „setek”, ale trafiano w bramkarza lub piłka minimalnie mijała światło bramki, a w 62 minucie piłka była już za linią bramkową, gdy jeden z rabian wyekspediował ją w pole. Sędzia gola nie uznał. Lider ograniczał się jedynie do kontrataków. W naszym zespole kapitalną partię rozegrali: R. Jandura i Kobylarczyk – ocenił Franciszek Regiec z Zapory.


 Chcesz aby na naszej stronie ukazywało się więcej informacji o Twoje drużynie?
Chodzisz na mecze swojej drużyny? Może robisz zdjęcia?
Dołącz do naszej redakcji i pomóż zaistnieć swojej drużynie w mediach!
Napisz
redakcja@sportowepodhale.pl


Lubań Tylmanowa – Jarmuta Kolex Szczawnica 0:1 (0:1)
Bramka: W. Wiercioch 27.

Sędziował Krzysztof Handzel z Raby Wyżnej.
Żółte kartki: M. Piszczek, Ł. Kozielec, Fałowski, B. Konopka.

Lubań: Fałowski – Kasprzak, Ł. Kozielec (80 Pierzchala), Tomczak, P. Ciesielka, T. Udziela (70 Podgórski), J. Piszczek, M. Piszczek, K. Ciesielka, K. Kurnyta, J. Noworolnik (46 B. Konopka).
Jarmuta Kolex: Bobak – Dawid Wiercioch (36 Mastalski), Dominik Wiercioch, Pape Diop Abdoviaye, Borucki (60 Ł.Wiercioch), Pietrzak, Darlewski, W. Wiercioch, Lichoń, Michalik (68 Waruś), Hyła.

W 27 minucie po rzucie wolnym piłkę otrzymał W. Wiercioch i ulokował ją pod poprzeczką. Na stadionie ucichło, bo do tego momentu przeważali gospodarze, ale nie mieli szczęścia w sytuacjach podbramkowych. Dwukrotnie poprzeczkę ostemplował J. Noworolnik. Po golu akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Jarmuta częściej dochodziła do pozycji strzeleckich, ale świetnie w bramce gospodarzy spisywał się Fałowski. W 39 minucie kolejny raz piłka trafiła w poprzeczkę, tym razem po uderzeniu T. Udzieli, a dobitka J. Piszczka również nie znalazła drogi do siatki.

Po zmianie stron goście przejęli inicjatywę i najbardziej zapracowanym człowiekiem na boisku był bramkarz Fałowski. Gospodarze mieli problemy z przedostaniem się pod bramkę gości. Świetnie defensywą szczawniczan dyrygował czarnoskóry Senegalczyk Pape Diop Abdoviaye. Obrona Jarmuty popełniła tylko jeden błąd, ale nie był on brzemienny w skutkach, gdyż K. Ciesielka trafił w boczną siatkę.


Wierchy Rabka – Wiatr Ludźmierz 3:2 (0:2)
Bramki: Gacek 75, 82, Majerski 48 karny – R. Słaboń 25, Cholewa 32.

Sędziował Jan Chlipała z Ochotnicy.
Żółte kartki: Gacek, W. Zachara, Jagosz.
Czerwona kartka: Cebulski – 48 min. za zagarnięcie piłki ręką zmierzającej do pustej bramki.

Wierchy: Szaredko – Mistal (46 M. Zachara), Majerski, Zając, Nawara, Śmieszek, W. Zachara, Pędzimąż, Gacek, Jagosz, Leśniak.
Wiatr: Byrnas – Handzel, Mrożek, Cebulski, Stopiak, Rajczak (72 Gacek), Borkowski, Cholewa, R. Słaboń, Dobrzyński, B. Slaboń.

Goście po trzech kwadransach gry prowadzili 2:0 i to co pokazali na boisku nie wróżyło dobrze gospodarzom. Tymczasem w drugiej połowie role się odwróciły. Grający w dziesiątkę przybysze z Ludźmierza oddali inicjatywę i punkty miejscowej drużynie.

Prowadzenie ludźmierzanom dał R. Słaboń strzałem z narożnika 16 metrów w krótki róg. 7 minut później indywidualną akcję przeprowadził grający trener Wiatru, Cholewa. Był za szybki dla obrońców gospodarzy. Ograł dwóch w dziecinny sposób i w sytuacji sam na sam trafił do siatki obok wybiegającego bramkarza.

- Gospodarze mogą mówić o dużym szczęściu, że stracili tylko dwa gole w tej fazie meczu – twierdzi Dariusz Cholewa. – Rejczak i Słaboń zmarnowali dwie setki. Po zmianie stron Cebulski ręką zatrzymał piłkę zmierzającą do bramki i został wyrzucony z boiska, a Majerski z „jedenastki” dokonał egzekucji. Grając w dziesiątkę, w takim upale, nie byliśmy w stanie utrzymać korzystnego rezultatu. Po prostu nas zajechali.

Rabczanie poczuli krew rywala. Rzucili się do ataku, by godnie zaprezentować się uczestnikom festynu, który odbywał się na ich stadionie. Długo jednak nie mogli przełamać podwójnej gardy Wiatru. Dopiero w 75 minucie Gacek zakończył zespołową akcję strzałem w długi róg. Ten sam piłkarz 7 minut później zdobył gola na wagę pierwszych trzech punktów.


Chcesz aby na naszej stronie ukazywało się więcej informacji o Twoje drużynie?
Chodzisz na mecze swojej drużyny? Może robisz zdjęcia?
Dołącz do naszej redakcji i pomóż zaistnieć swojej drużynie w mediach!
Napisz
redakcja@sportowepodhale.pl


Huragan Waksmund – ZOR Frydman 4:2 (2:0)
Bramki: P. Bryja 19, 24, A. Mroszczak 47 karny, Leski 64 – D. Milaniak 50, G. Błachut 59.

Sędziował Grzegorz Sewioło (Skawa).
Żółte kartki: Jędrol, Gracarz, P. Bryja – Kutarnia, G. Błachut, E. Brynczka.

Huragan: Rejczak – Cyrwus, Kalisz (46 Leski), Waksmundzki, P. Bryja, Handzel, P. Jędrol, B. Drożdż, Garcarz (80 K. Rogal), Sz. Drożdż (89 Garbacz), A. Mroszczak.
ZOR: M. Janczy – Kutarnia (46 K. Milaniak; 89 P. Pisarczyk), M. Błachut, D. Milaniak, S. Janczy, G. Błachut, Masłowski (59 Dwornicki), B. Brynczka, Zygmond, Fryc (89 Prelich), E. Brynczka.

Gospodarze rozpoczęli od mocnego akcentu. Już w 10 minucie mogli objąć prowadzenie po rzucie wolnym wykonywanym przez A. Mroszczaka z 15 metrów. M. Janczy odbił futbolówkę przed siebie, lecz naprawił swój błąd broniąc dobitkę Sz. Drożdża z 5 metrów. Ale co się odwlecze... 9 minut później P. Bryja przyjmował już gratulacje od kolegów. Tym razem „wyplucie” M. Janczego skończyło się utratą gola. Handzel zainicjował akcję lewą stroną, podał na 12 metr do B. Drożdża, ale ten trafił w bramkarza. Dobitka P. Bryi znalazła już drogę do bramki. W 24 minucie P. Bryja po raz drugi znalazł sposób na ostatnią instancję przyjezdnych.

Przyjezdni początkowo mieli optyczną przewagę, ale w ich akcjach ofensywnych więcej było dymu niż ognia. Ten ogień rozpalił się po przerwie. Nawet utrata bramki z rzutu karnego nie zniechęciła Frydman. „Jedenastkę” wykonał sam „podcinany” A. Mroszczak. 3 minuty później odpowiedzieli goście. Nieudana pułapka ofsajdowa i G. Błachut stanął oko w oko z Rejczakiem. Pojedynek wygrał golkiper, ale wobec dobitki D. Milaniaka był bezradny. 9 minut później ZOR złapał kontakt. Dośrodkowywał z prawej strony E. Brynczka wygrał pojedynek główkowy, zgrał futbolówkę na 16 metr do nadbiegającego G. Błachuta, a ten płaskim strzałem w krótki róg pokonał Rejczaka. Ta minuta była feralna dla Masłowskiego, którego karetka zabrała do szpitala. Nerwy fanom Huraganu ukoił Leski w 64 minucie. Otrzymał piłkę z prawej strony od B. Drożdża i z 8 metrów głową trafił w krótki róg bramki.


Więcej zdjęc pod artykułem...


KS Chabówka – Czarni Czarny Dunajec 1:5 (1:1)
Bramki: Warciak 1 – Bandyk 7, 65, 79, Cikowski 60, Zmarzliński 68.

Sędziował Kazimierz Pietrucha z Limanowej.
Żółte kartki: J. Zając Filipek – Zmarzliński, Pająk, Tylecki.
Czerwona kartka: Tylecki - 62 min. za druga żółta.

Chabówka: Kaliński – Filipek, Warciak (70 K. Zając), T. Czyszczoń, Mrożek, M. Zając, J. Zając, Krzysztof Rapacz (70 Repelowicz), Sumara (77 Nawara), Książek, Kołodziej (60 Kamil Rapacz).
Czarni: Czyż – Gacek, Tylecki, Zamrzliński, Rawicki, Papież, Bandyk, Palenik, A. Obrochta (60 Kolbrecki), Cikowski (80 A. Głowacz), Pająk.

Beniaminek nieudanie zadebiutował przed własną publicznością. Nie tylko sportowo, ale także organizacyjnie. Kierownik drużyny Łukasz Mrożek najpierw zostawił protokoły po meczowe w samochodzie, potem żona zabrała mu kluczyki od wehikułu i... gdzieś się z nimi zapodziała, a na końcu sam się zgubił. Słowny tez jest. Chyba go przerosła klasa A.

Jego zespół jedynie w pierwszej połowie posiadał lekką przewagę. Spotkanie świetnie się dla niego ułożyło, gdyż już pierwszej akcji objął prowadzenie. Wykop po rozpoczęciu gry, zgranie piłki głową przez Sumarę i Warciak również głową wpakował piłkę do siatki. Goście wyrównali z 7 minucie z karnego (Bandyk), którego spreparował J. Zając. Potem Kołodziej mógł uszczęśliwić miejscowych fanów, gdyby zachował więcej zimnej krwi w sytuacji sam na sam (27 min.) i mając przed sobą pustą bramkę (34 min.) Goście w pierwszej połowie oddali jeden groźny strzał z dystansu, ale Kaliński był na posterunku.

W drugiej połowie beniaminkowi zabrakło sił. Czarni lepiej prezentowali się w pełnym słońcu, lepiej znieśli wysoką temperaturę powietrza i raz po raz karcili gospodarzy, którzy pozostawili „wyrwę” w środku pola. Gospodarzami wstrząsnęło 8 minut, między 60 a 68 minutą, kiedy to stracili trzy gole. Niszczącą robotę zapoczątkował Cikowski, który strącił głową piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego. 5 minut później kontra Czarnych, Bandyk wygrał pojedynek jeden na jeden z Filipkiem i bramkarz nie miał nic do powiedzenia. W 68 minucie kolejna kontra i tym razem Zmarzliński utonął w objęciach kolegów. Kropkę nad „i” w 79 minucie postawił, kończąc kontrę wszędobylski Bandyk. Chabówka stworzyła dwie sytuacje, ale Mrożek z metra fatalnie przestrzelił, a Warciaka strzał z dystansu golkiper „wypluł” przed siebie, z czego nie skorzystał Sumara.


 Chcesz aby na naszej stronie ukazywało się więcej informacji o Twoje drużynie?
Chodzisz na mecze swojej drużyny? Może robisz zdjęcia?
Dołącz do naszej redakcji i pomóż zaistnieć swojej drużynie w mediach!
Napisz
redakcja@sportowepodhale.pl

 


Sokolica Krościenko – Babia Góra Lipnica Wielka 1:3 (1:1)
Bramki: Zachwieja 3 – Jazowski 15, 76, Machajda 65.

Sędziował Paweł Folwarski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Plewa – T. Lach.
Czerwona kartka: Zachwieja – 37 min. za faul z tyłu.

Sokolica: Kacwin – M. Bobak, Waksmundzki (70 Zawalski), Topolski, Plewa, Zachwieja, Czerwiec, K. Zając (55 Kudas), Wpojtyczka (46 Zohry), Jawor (75 Wojtarowicz), Orkisz.
Babia Góra: Ignaciak – Lichosyt, Jazowski, Michalak, T. Mikłusiak, P. Kucek, Machajda (66 Racek), Kudzia (75 M. Mikłusiak), T. Lach, G. Skoczyk (80 Ł. Kucek), A. Mikłusiak.

- Stare porzekadło mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą – mówi trener Sokolicy, Ryszard Darlewski. – W pierwszej połowie zmarnowaliśmy osiem sytuacji bramkowych. Mogło być po meczu, a tak...

Już w pierwszej minucie Wojtyczce w sytuacji sam na sam piłka zaplatała się między nogami. Niemniej 2 minuty później Jawor był faulowany na 20 metrze i z wolnego tuż przy słupku trafił Zachwieja. Chwilę później piękną paradą popisał się Kacwin, a w odpowiedzi Orkisz trafił w boczną siatkę. W 15 minucie Jazowski przedarł się przez zasieki obronne gospodarzy, a pomógł mu w tym Plewa, który spóźnił się z interwencją i mimo ostrego kąta zdołał ulokować piłkę w bramce. Kacwin był bez szans. Między 20 a 44 minutą Orkisz zmarnował cztery sytuacje bramkowe. Tą najlepszą miał w 25 minucie, ale przepiękną paradą popisał się Ignaciak wyciągając futbolówkę zmierzającą pod poprzeczkę. W 37 minucie Zachwieja osłabił swój zespół. Za faul odesłany został przez arbitra pod prysznic. W poprzedniej kolejce przez niego przegrali koledzy wygrany mecz. Czyżby Sokolica miała w swoim składzie konia trojańskiego?

To była woda na młyn gości, którzy zwietrzyli szansę. Niemniej gospodarze w 56 i 57 minucie mogli objąć prowadzenie. Nowy nabytek Sokolicy  Adam Anas Zohry z 5 metrów nie trafił do pustej bramki. Chwilę później Czerwiec w sytuacji sam na sam nie trafił w światło bramki. Potem do głosu doszli przyjezdni. W 65 minucie przy dośrodkowani zagapili się środkowi obrońcy Sokolicy i Machajda trafił pod poprzeczkę. Okrasą pojedynku był gol zdobyty w 76 minucie przez gości. Poszło dośrodkowanie z rzutu rożnego na drugi słupek. Jazowski kapitalną przewrotką ulokował piłkę w okienku. Sokolica w końcówce rozpaczliwie atakowała, ale brakowało sił, by przeciwstawić się mądrze broniącej się drużynie z Lipnicy Wielkiej.

Tabela:

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Czarni
3
9
11-2
2
Orawa
3
7
12-6
3
Wiatr
3
6
9-6
4
Babia Góra
3
6
5-3
5
Orkan
3
6
11-11
6
Jarmuta
3
6
4-4
7
Zapora
3
3
10-8
8
Poroniec
2
3
6-4
9
Huragan
3
3
5-5
10
Wierchy
2
3
4-8
11
Lubań
3
3
3-8
12
Chabówka
2
1
4-8
13
ZOR
2
0
2-7
14
Sokolica
3
0
5-11

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama