18.08.2010 | Czytano: 1078

Spodziewana czwórka

Nowotarski Mundial wkroczył w decydującą fazę. Poznaliśmy cztery najlepsze drużyny, które stoczą bój o medale. Niespodzianek w fazie ćwierćfinałowej nie odnotowaliśmy. Nie było też wielkich emocji, bo mecze bardzo szybko się ustawiły.

Ultra, jeden z głównych faworytów do sięgnięcia po główne trofeum imprezy, oparta na zawodnikach maniowskiego Lubania, już po paru minutach pierwszej odsłony prowadziła 2:0. – Mecz świetnie się dla nas ułożył – mówi szef drużyny, Robert Krzystyniak. – Dwie szybko zdobyte bramki pozwoliły nam z większą swobodą poruszać się po boisku, a akcje ofensywne były płynniejsze. Co prawda Skalni złapali z nami kontakt, ale było to przypadkowe trafienie. Troszkę rozochociło naszych przeciwników, ale nie na tyle, by zrobiono nam krzywdę. Zresztą szybko odpowiedzieliśmy dwoma gola, które „odcięły prąd” naszym rywalom, a sprawa awansu do puli finałowej została rozstrzygnięta.

Ultra w bramce ma Marka Żołędzia, trenera Lubania, który jednak w swojej długiej sportowej karierze był zawodnikiem z pola. Grał w pomocy i obronie. Bramkarski strój ubierał dwa, trzy razy tylko z musu, gdy prowadził zespół z Tylmanowej i brakowało nominalnego bramkarza.

- Gra z Żołędziem w bramce ma swoje plusy. Mamy jednego zawodnika więcej w ofensywie. On z tyłu rozgrywa piłki i z tego wynika nasza przewaga w polu – przekonuje Robert Krzystyniak, a wie co mówi, bo nieraz sam w Krokusie, gdy ten grał w lidze futsalu, stawał między słupki, by wzmocnić „siłę ognia”.

W półfinale jego drużyną zmierzy się ze Skawą, która oparta jest na zawodnikach Skawianina, który nie miał zbytnio udanego sezonu ligowego. Spadł z podhalańskiej klasy A i teraz liczy, że to niepowodzenie powetuje sobie w Mundialu. Na razie idzie przebojem, a przy tym prezentuje ciekawy i zespołowy futbol, bez kunktatorstwa.

- W Skawie grają młodzi chłopcy, wygonieni, o sporym potencjale – w samych superlatywach o półfinałowym przeciwniku wyraża się Robert Krzystyniak. – Z Harnasiami, w których barwach grają zawodnicy Porońca, pokazali się z bardzo dobrej strony. Piłka ich słuchała, chodziła od nogi do nogi. Przeprowadzali składniejsze i skuteczniejsze akcje niż ich przeciwnik. Dlatego nie mieli problemu z odniesieniem wysokiego zwycięstwa.

- Uczulałem zawodników, że mecz ( z Chabówka w klasie A – przyp. SL) się jeszcze nie skończył (prowadziła Orawa 3: po 28 min. gry – przyp. SL), ale oni chyba byli myślami przy nowotarskim Mundialu, który wieczór miał być rozgrywany – żalił się trener Orawy, Bogdan Jazowski, w niedzielę po niespodziewanym remisie 3:3 z beniaminkiem z Chabówki.

Czyżby Mundial był ważniejszy niż rozgrywki w klasie A? Z tych słów tak wynika. - Orawa bardzo dobrze prezentuje się w Mundialu. Młodzi chłopcy, głodni są sukcesu – mówi Robert Krzystyniak.

Mecz w wyznaczonym terminie się nie odbył, ale dwa dni później Jabłonka wdarła się do fazy medalowej. Miała nie byle jakiego rywala, również młodych i żądnych sukcesu piłkarzy Lubania Tylmanowa.

Kopacki nie sprostały Copacabanie zespołowi złożonemu z piłkarzy z Nowego Targu i Zakopanego (Czarne Pumy). Grały bez dwóch podstawowych graczy i siła rażenia „Kluski” i spółki nie była taka jak w fazie eliminacji.

Do walki o wielki finał staną:
Ultra - Skawa i Jabłonka – Copacabana.

Wyniki 1/4 finału:
Ultra – Skalni 6:2,
Skawa – Harnasie 5:2,
Dwór Tylmanowa – Jabłonka 0:3,
Capacabana – Kopacki 3:1.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama