15.08.2010 | Czytano: 1242

Klasa A: Laserowy pokaz

- Błyskawice urządziły sobie laserowy pokaz nad zalewem – mówi kierownik ZOR, Andrzej Iglar. W takiej scenerii nie tylko nad jeziorem czorsztyńskim rozgrywane były mecze. Ulewy i błyskawice i grzmoty przeszywały każdy stadion. Ciarki przechodziły, a piłkarze kopali w najlepsze. W Poroninie odwołano spotkanie, a we Frydmanie i Ludźmierzu na kwadrans przerwano zmagania. Przez ulewy spotkania nie rozpoczynały się punktualnie.

Odnotować trzeba pierwszy historyczny punkt Chabówki w klasie A. Po trzech kwadransach wydawało się, że Orawa urządzi chrzest beniaminkowi. Prowadziła 3:0, ale w drugiej połowie spoczęła na laurach, zapomniała jak wykorzystuje się stuprocentowe sytuacje.

Drugi beniaminek – Zapora – dzielnie się trzymał, tracąc punkt w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Bohaterem Ludźmierza został Rajczak, strzelec obydwu goli.

Jarmuta Kolex Szczawnica – Huragan Waksmund 2:1 (1:0)
Bramki: Darlewski 11 karny, Hyła 47 – A. Mroszczak 89 karny
Sędziował Adam Ślusarek z Nowego Targu.
Żółte kartki: Mastalski – Kalisz.

Jarmuta Kolex: Bobak – Mastalski, Dominik Wiercioch, Pape Diop Abdoviaye, Borucki (80 Pałka), Pietrzak, Darlewski, W. Wiercioch (55 Dawid Wiercioch), Lichoń, Michalik (65 Kaliciecki), Hyła (87 Waligóra).
Huragan: Cyrwus – Budz, Kalisz, Waksmundzki, P. Bryja, Handzel (49 Leski), P. Jędrol, Prędki (16 K. Rogal), Garcarz (72 Florek), D. Mroszczak, A. Mroszczak.

Gospodarze od pierwszej minuty rzucili się na rywala. Atak non stop przyniósł im rzut karnego za zagranie ręką. Z jedenastu metrów nie chybił grający trener Andrzej Darlewski. W 16 min. świetną okazję zmarnował Hyła, który po minięciu dwóch rywali stanął oko w oko z golkiperem i... nie trafił do bramki. 4 minuty później kapitalnym uderzeniem popisał się Borucki, ale cudowna interwencja Cyrwusa uratowała gości od utraty drugiego gola. Potem gra siadła. Akcje toczyły się w środku pola. Wiele było podań, ale...do rywala.

Drugą połowę gospodarze ponownie rozpoczęli od mocnego akcentu. Darlewski głową próbował zaskoczyć ostatnią instancję przyjezdnych, lecz ta nie dała się zaskoczył. Sparowała jednak piłkę pod nogi Hyły i przy dobitce była już bezradna. Goście próbowali się odgryźć. Mieli dwie sytuacje, ale nie przyniosły one spodziewanego efektu. Świetnie z wolnego uderzył Waksmundzki, ale parada Bobaka była wysokiej klasy. W 60 min. piłka znalazła się już za bramkarzem, lecz Michalik tego nie wykorzystał, posyłając futbolówkę nad poprzeczkę. Huragan szukał swojej szansy na zdobycie gola i znalazł ją w 89 minucie. Mastalski w polu karnym ściął rywala i A. Mroszczak z karnego zmniejszył rozmiary porażki.

 


 

ZOR Frydman – Czarni Czarny Dunajec 0:3 (0:1)
Bramki: Cikowski 3, 56, samobójcza 73.
Sędziował Mateusz Pietruch z Zakopanego.
Żółte kartki: E. Brynczka, D. Milaniak, M. Błachut.

ZOR: M. Janczy – Kutarnia (70 K. Milaniak), M. Błachut, J. Iglar (70 Pisarczyk), S. Janczy, G. Błachut, Masłowski, B. Brynczka, Zygmond, Fryc (60 D. Milaniak), E. Brynczka (85 H. Iglar).
Czarni: Czyż – Gacek, Tylecki, A. Obrochta, Rawicki (70 Gruszka), Zmarzliński, Bandyk, Palenik, Papież, Cikowski, Pająk.

Piłkarze nie mają łatwego życia. Muszą grać „pod dziurawym niebem” - jak mawia mój kolega - a z niego lało się jak z cebra. Co jakiś czas przez Frydman przechodziła nawałnica przy świetle błyskawic i akompaniamencie grzmotów. Wyglądało to jakby był pokaz laserów nad jeziorem czorsztyńskim. W 25 minucie sędzia przerwał spotkanie na kwadrans. Wtedy już goście prowadzili 1:0. Gospodarze jacyś rozkojarzeni rozpoczęli konfrontację i już w 3 minucie po błędzie obrońcy ( wybił piłkę zbyt krótko) Cikowski wpisał się na listę strzelców. Chwilę później Palenik powinien podwyższyć prowadzenie, ale przegrał pojedynek sam na sam z M. Janczym, a dobitka trafiła w obrońcę. Gospodarze zagrażali bramce rywala jedynie po rzutach rożnych. Wykonywali ich pięć i wtedy sporo zamieszanie było pod świątynią Czyża.

Nieplanowana przerwa w grze okazała się zbawienna dla miejscowych, którzy się przebudzili i stworzyli dwie golowe sytuacje. Najpierw Fryc z 7 metrów uderzył szpicem, lecz świetną interwencją popisał się Czyż. Niespełna 60 sekund po dalekim wykopie gospodarzy o mały włos, a „świeca” nie zaskoczyłaby bramkarza. Piłka odbiła się od niego, ale nie dał się zaskoczyć E. Brynczce z dobitki.

Po przerwie gospodarze ruszyli z kopyta. Mnożyły się świetne okazje pod bramką gości, ale jej strzegł fenomenalny w tym dniu Czyż. Wyczyniał cuda między słupkami. – Ten gość ma niesamowity refleks. Co on wybronił - łapał się za głowę Andrzej Iglar.

Niewykorzystane sytuacje się zmieściły. W 56 minucie poszła kontra i pozostawiony bez opieki przy lewym słupku Cikowski głową skierował futbolówkę do siatki. Wynik spotkania ustalony został po samobójczym trafieniu. Gospodarze wykonywali rzut wolny, piłka odbiła się od muru i goście wyprowadzili trójkową kontrę. Pająk z Cikowskim i Zmarzlińskim wymienili szybko piłkę i ostatni z wymienionych chciał zacentrować. Trafił przed linią bramkową w J. Iglara i futbolówka tak niefortunnie się odbiła, że znalazła się w siatce.

 


 

Orkan Raba Wyżna – Sokolica Krościenko 3:2 (2:2)
Bramki: Możdżeń 45, 88 , Traczyk 37– Orkisz 16, Jawor 18
Sędziował Andrzej Brzeziński z Nowego Sącza.
Żółte kartki: Nuciak, Filipek, Urbaniak – Zachwieja, Orkisz, Waksmundzki, M. Bobak, Jawor.
Czerwone kartki: Zachwieja – 35 min. druga żółta, Zachwieja – 90 min. druga żółta.

Orkan: Marcin Szklarz – Michał Czyszczoń, Radoła, Możdżeń, Chrobak, Bala, Mateusz Czyszczoń, Traczyk, Urbaniak, Filipek, Nuciak.
Sokolica: Kacwin – M. Bobak, Waksmundzki, Murzyn, T. Zając (60 Wybraniec), Zachwieja, Czerwiec, K. Zając, Zawalski, Jawor, Orkisz.

Goście mieli problemy z dotarciem na miejsce spotkania. Mecz rozpoczął się z blisko 45 - minutowym opóźnieniem. Długie oczekiwanie nie wpłynęło dobrze na gospodarzy, którzy wykorzystali błędy przeciwnika i w 18 minucie prowadzili już 2:0. Otwarł wynik spotkania Orkisz, który otrzymał wrzutkę zza obrońców i sytuacji sam na sam nie zmarnował. 120 sekund później po rzucie rożnym piłka idealnie „siadła” Jaworowi na głowie, a ten posłał ją do bramki. – My graliśmy, a rywal zdobywał gole – krótko skomentował ten okres gry kierownik Orkana, Krzysztof Siwek.

Jego zespół naciskał, coraz mocniej, a gdy w 35 minucie boisko opuścił Zachwieja za dwie żółte kartki, piłka zaczęła wpadać do bramki strzeżonej przez Kacwina. W 37 minucie Traczyk przymierzył z 25 metrów i futbolówka wylądowała w przeciwległym rogu bramki. Kilkanaście sekund przed przerwą Możdzeń, w swoim stylu, główką pokonał Kacwina.

Po zmianie stron niewiele działo się ciekawego. Przemoknięci do ostatniej nitki piłkarze myślami bardziej byli przy tym, by jak najszybciej skończyła się ich męczarnia. Koncentrowali się na tym, by opanować mokrą futbolówkę, a dopiero później uruchomić kolegę. Nie zawsze to wychodziło na śliskiej murawie. Gospodarze prowadzili grę, starali się jak mogli, by zgarnąć komplet punktów. Jak zwykle niezawodny Możdzeń w 88 minucie znalazł się tam, gdzie być powinien. Najwyżej wyskoczył do dośrodkowania Radoły i głową z 11 metrów nie dał najmniejszych szans bramkarzowi.

 


 

Orawa Jabłonka – KS Chabówka 3:3 (3:0)
Bramki: Janiczak 5, M. Czapp 14, Owsiak 28 – Mrożek 65, Nawara 70, Książek 80.
Sędziował Marcin Niewiarowski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Owsiak, Kita – Filipek, Krzysztof Rapacz, T. Czyszczoń.

Orawa: Guzik – Marcin Nowak. Mateusz Nowak, Kita, T. Nowak, Kucek, Zahora, Matonóg (70 Kowalczyk), Janiczak, Owsiak, M. Czapp (70 Cieluch).
Chabówka: Kalinski – Filipek, Chojecki, T. Czyszczoń, Mrożek, M. zając, J. Zając (88 K. Zając), Krzysztof Rapacz, Kamil Rapacz (60 Nawara), Książek, Dulański (46 Warciak).

Dwie różne połowy. Po pierwszej wydawało się, że beniaminek z Chabówki wyjedzie z potężnym bagażem bramek. Gospodarze z wielu wyśmienitych okazji wykorzystali trzy. Wynik spotkania otwarł Jasiczak, którego uderzenie z 14 metrów odbiło się od obrońcy i wpadło pod poprzeczkę. W 14 minucie kapitalnie piłkę rozegrał Kucek z Owsiakiem i M. Czappem. Ten ostatni znalazł się w sytuacji sam na sam i trafił do siatki obok wybiegającego bramkarza. 14 minut później było już 3:0 Janiczak wypuścił w „uliczkę” Owsiaka, a ten wygrał pojedynek oko w oko z golkiperem. W tej części gry „setki” zmarnowali: M. Czapp, Kita, Janiczak, Zahora.

- W przerwie uczulałem zawodników, że mecz się jeszcze nie skończył, ale... – żali się trener Orawy, Bogdan Jazowski.

Już z pierwszej ofensywnej akcji M. Czapp powinien podwyższyć, a potem jego wyczyn skopiował Kita. Nie dasz, dostaniesz. Z niegroźnej sytuacji goście zdobyli gola. Potem był karny podyktowany za rękę i obroniony przez bramkarza, a wreszcie po rzucie rożnym Nawara głową zdobył kontaktowego gola. W 88 minucie padło wyrównanie. Książek uderzy po długim rogu z narożnika szesnastki i bramkarz był bezradny. Gospodarze w ostatniej akcji mogli zdobyć zwycięskiego gola, gdyby Kita z metra trafił do pustej bramki.

 


 

Wiatr Ludźmierz – Zapora Kluszkowce 2:1 (0:1)
Bramki: Rajczak 66 karny, 90+2 - Skupień 41 karny.
Sędziował Mateusz Gacek (Skawa).
Żółte kartki: Bobek, Stopiak, Rajczak – M. Potoczak, Jandura.
Czerwona kartka: Luberda – 41 min. zagranie ręką na linii bramkowej.

Wiatr: Byrnas – Handzel, Mrożek, Luberda, Czaja (65 Cebulski), Rajczak, Borkowski, Bobek, R. Słaboń, Dobrzyński (76 Cholwa), J. Siuta (46 Stopiak).
Zapora: Królczyk - M. Ślęzak, Sikora, Firek, Skupień, Kobylarczyk, M. Jędrol, K. Potoczak, Hołyst (78 Bibro), Krzystyniak, M. Potoczak, Jandura (60 Bałuk).

Pierwsze trzy kwadranse nudne jak przysłowiowe flaki z olejem. Reporterski notes był prawie pusty, bo też akcji z obu stron było jak na lekarstwo, a co dopiero mówić o strzałach. Dopiero w 41 minucie goście przeprowadzili składną akcję. Skupień ograł Handzla i dośrodkował na 5 metr do Kobylarczyka. Jego strzał na linii bramkowej ręką zatrzymał Luberda. Arbiter wskazał „na wapno” i wyrzucił z boiska piłkarza Wiatru. Jedenastkę wykorzystał Skupień.

Gospodarze mimo, iż grali w dziesiątkę w drugiej połowie atakowali non stop do ostatnich sekund i opłaciło się. Strzały Mrożka i Borkowskiego były minimalnie niecelne, ale... Bohaterem Ludźmierza został Rajczak. Najpierw wyrównał z karnego ( podyktowany za podcięcie Borkowskiego przez M. Ślęzaka), a doliczonym czasie gry otrzymał prostopadłe podanie od R. Słabonia, minął jednego rywala i z narożnika szesnastki ulokował piłkę w długim rogu.

 


 

Babia Góra Lipnica Wielka – Lubań Tylmanowa 1:2 (0:1)
Bramki: G. Skoczyk 90 karny - M. Noworolnik 42, K. Kurnyta 80.
Sędziował Grzegorz Sewioło (Skawa).
Żółte kartki: T. Mikłusiak, Lichosyt, K. Kucek – J. Noworolnik, J. Piszczek.

Babia Góra: Ignaciak – Lichosyt, Jazowski, Michalak, T. Mikłusiak, P. Kucek, K. Kucek (70 Ł. Kucek), Kudzia, G. Kucek (60 Machajda), G. Skoczyk, A. Mikłusiak.
Lubań: Gołdyn – Kasprzak, Ł. Kozielec, M. Noworolnik, P. Ciesielka, T. Udziela, J. Piszczek, M. Piszczek (70 Podgórski), B. Konopka (83 Pierzchała), K. Kurnyta, J. Noworolnik 65 K. Ciesielka).

Początek dla gospodarzy, ale sygnał do zmiany scenariusza dał J. Piszczek, który w 10 minucie zmusił Ignciaka do sporego wysiłku. Od tego momentu tylmanowianie przejęli inicjatywę. W 20 minucie T. Udziela fatalnie przestrzelił z wybornej sytuacji. Gospodarze odpowiedzieli niecelnym strzałem Kudzi. Za to T. Udzieli długo będą się śniły sytuacje sam na sam ( 24 i 25 min.). W obu przypadkach górą była ostatnia instancja miejscowych. W 35 min. P. Kucek ładnie przymierzył, lecz futbolówka minęła spojenie. Starania gości przyniosły efekt w 42 min. Tym razem nie popisał się bramkarz. Ni to strzał, ni to podanie do bramkarza wypadło mu z rąk. To niepowodzenie złożono karb śliskiej piłki.

Druga odsłona rozpoczęła się od ataków gości, którzy chcieli jak najszybciej rozstrzygnąć losy spotkania. Niestety ten dzień nie należał do T. Udzieli, który w 52 minucie ponownie nie wykorzystał sytuacji jeden na jeden. 4 minuty później nie popisał B. Konopka. Po godzinie gry do głosu doszli miejscowi. A. Mikłusiak huknął nad poprzeczką, a ładną akcję P. Kucka nie wykorzystał G. Skoczyk. Zbyt lekko uderzył i obrońca wybił futbolówkę z linii bramkowej. Nie miał szczęścia Jazowski, którego uderzenie z 30 metrów po rękach bramkarz wylądowało na poprzeczce. Chwilę później mieliśmy kopię, tyle, że po dośrodkowaniu Kudzi z rzutu rożnego. Strzał K. Kucka trafił w poprzeczkę po rękach golkipera. W 80 min. goście wyprowadzili kontrę, po której K. Kurnyta utonął w objęciach kolegów. Na otarcie łez gospodarze w 90 min. zdobyli gola z karnego.

 


 

Poroniec Poronin – Wierchy Rabka został odwołany ze względu na warunki atmosferyczne 

 


 

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Orkan
2
6
9-3
2
Czarni
2
6
6-1
3
Wiatr
2
6
7-3
4
Orawa
2
4
9-4
5
Poroniec
1
3
4-1
6
Babia Góra
2
3
2-2
7
Jarmuta
2
3
3-4
8
Lubań
2
3
3-7
9
Chabówka
1
1
3-3
10
Huragan
2
0
1-3
11
ZOR
1
0
0-3
12
Sokolica
2
0
4-8
13
Zapora
2
0
2-6
14
Wierchy
1
0
1-6

 

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama