- Czterdziestoosobowa grupa kibiców z Nowego Targu zaatakowała zawodników i kibiców naszej drużyny – pisze prezes LKS Grel Trute, Jan Król. – Wtargnęli na boisko obrzucając naszego bramkarza petardami, a następnie rozpoczęła się regularna bitwa. Moi zawodnicy zostali zmuszeni do opuszczenia boiska, gdyż kibice Podhala atakowali ich samochody. Stanęli w obronie swojego mienia, a także żon i dzieci, które im kibicowały. Czteroosobowa służba porządkowa nie miała szans, przy tak dużej liczbie atakujących, na zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom zawodów. Zmuszeni byliśmy powiadomić policję. Od dziesięciu lat, gdy istnieje drużyna nie doszło do takiej rozróby. Obawiamy się, że takie ekscesy mogą przenieść się na inne boiska, gdy zawody rozgrywane będą z udziałem Podhala. Zarząd PPPN musi zdecydowanie wkroczyć w akcję i podjąć odpowiednie kroki, by do takich wydarzeń już nie dochodziło.
Poproszeni o komentarz sternicy NKP Podhale nie chcieli się oficjalnie wypowiadać. Jeden do drugiego odsyłał. Grzegorz Wrona stwierdził, iż nie był na meczu. Prezes Krzysztof Antos również nie był w Trutym, ale zdobył się na krótki komentarz. – Nie identyfikujemy się z tą grupką kibiców – powiedział. Z kolei Krzysztof Leśniakiewicz stwierdził: - Zajęty byłem tym co działo się na boisku. Niewiele widziałem. Kibice pili piwo i nawzajem się przekrzykiwali, a jeden z chłopaków z Nowego Targu zaczął się szarpać przy boksach. Nie było bowiem wyznaczonych stref przy ławkach rezerwowych. Potem walki przeniosły się do lasu. Odcinamy się od tej grupki kibiców.
Stefan Leśniowski