13.12.2024 | Czytano: 1165

MŚ. Ogromna metamorfoza. Od 7:2 do 8:9

Reprezentacja Polski zakończyła zmagania w mistrzostwach świata mecze o jedenaste miejsce z Filipinami. Wszyscy mają ogromny niedosyt.



 
Marcin Bogdański w bramce reprezentacji Polski rozegrał dzisiaj 77 spotkanie i…ostatnie. Zapowiedział, że kończy przygodę w koszulce z orłem. Rozpoczął spotkanie od szybko puszczonej bramki. W 69 sekundzie Karkulowski nie opanował piłeczki przed bramką, sprytniejszy okazał się rywal i wpakował ażurowy przedmiot do bramki. Szybko biało -czerwoni odpowiedzieli bramką Sternickiego, a potem jeszcze dwukrotnie posłał piłeczkę do bramki przeciwnika. Co ciekawe trzeciego gola zdobyliśmy w przewadze, które bardzo źle rozgrywaliśmy na tym czempionacie. Rywal naszej drużyny również wykorzystał liczebną przewagę. Piłeczka wpadła do bramki odbita od nogi Nieskórskiego. Jeszcze raz cieszyliśmy się ze zdobyczy bramkowej w pierwszej odsłonie po precyzyjnym uderzeniu Skury. Była szansa jeszcze na jednego gola, ale Karkulowski z 2 metrów nie trafił do pustej bramki.
 
Drugą odsłonę rozpoczęliśmy od pięknego trafienia L. Dahlstroma. Chwile później Skura zerwał pajęczynę z filipińskiej bramki. W połowie meczu Bogdański obronił karnego. W 32 minucie Kacper Skura skompletował hat tricka. Kolejne minuty były katastrofalne w naszym wykonaniu. Polacy chyba za szybko uwierzyli, że jest po meczu i zostali skarceni. Za nieodpowiedzialne zachowanie Rydzewskiego ( złapał karę 2+2 min.) zapłaciliśmy stratą dwóch bramek w osłabieniu.  Nagle z 7:2 zrobiło się 7:5. Pozwoliliśmy rywalowi narzucić sobie chaotyczną grę.
 
Podałeś rękę rywalowi? To sobie zasłużyłeś na karę. Filipińczycy na początku trzeciej tercji zdobyli kontaktowego gola. Jeszcze nie tak dawno było milo, a teraz zrobiło się nerwowo. Na własne życzenie. Filipińczycy poczuli krew. Na szczęście wykorzystaliśmy przewagę, w której Skura trafił w okienko. Spokojnie jednak nie było, bo szybko odpowiedzieli rywale. Na ponad minutę nasi rywale wycofali bramkarza i doprowadzili do wyrównania, i dogrywki. Po trzech sekundach drużyna Filipin zdobyła zwycięską bramką.  Doświadczona drużyna nie powinna sobie odebrać przewagi 7:2. To nie powinno się zdarzyć.
 
Polska – Filipiny 8:9 D (4:2, 3:3, 1:3;0:1)
0:1 Varga Rosello – Esguerra (1:09)
1:1 Sternicki – Chlebda (1:51)
2:1 Rydzewski – Kostrzewa (6:18)
3:1 Szałański – Skura (11:30 w przewadze)
3:2 Porral - Sicat Larano (13:50 w przewadze)
4:2 Skura – Nieskórski (18:29)
5:2 L. Dahlstrom – M. Sadolewski (23:51)
6:2 Skura – Nieskórski (28:22)
7:2 Skura – Chlebda (31:16)
7:3 Mendoza – Esguerra (34:24)
7:4 Werelius – Porral (35:44 w przewadze)
7:5 Porral – Werelius (35:59 w przewadze)
7:6 Porral – Mendoza (42:00)
8:6 Skura- L. Dahlstrom (53:05 w przewadze)
8:7 Sicat Larano - Varga Rosello (55:33)
8:8 Werelius - Sicat Larano (59:36 bez bramkarza)
8:9 Rhodell Esguerra (60:03)
Polska: Bogdański – Widurski, Karkulowski,  A. Dahlstrom, M. Sadolewski, L. Dahlstrom– Nieskórski, Sternicki,  Chlebda, Szałański, Skura - Łukaszewski, Ł. Sadolewski, Krawczyk,  Kostrzewa, Rydzewski – Pelczarski, Surdyn, Wu. Trener Patrik Johansson.
 
Stefan Leśniowski
Foto IFF on Flickr
 

Komentarze







reklama