03.12.2024 | Czytano: 2937

THL. Zając przyćmił Miarkę (+dwie galerie)

Nie ma co się oszukiwać, ekstraklasa jest ligą za mocną dla Podhala. Ich spotkania były ciężkostrawne.



 
Brakowało w nich jakości, pomysłu, odwagi, co skutkowało meczami, które trudno było oglądać jeśli jest się sympatykiem tej drużyny. Tak na dobrą sprawę, to trudno  mi było pisać relacje z występów Podhala. W człowieku, który od ponad 60 lat kibicuje temu zespołowi, krew się gotowała. Można byłoby skopiować tekst z kolejnych spotkań i wkleić, ale…Nie tym razem, bo nie było to jednostronne spotkanie jak poprzednie.
 
 Troszkę nowego zobaczyliśmy w wykonaniu „Szarotek”. W końcu nie przegrali do zera.   W pierwszej  tercji zdobyły gola, dodajmy z pomocą Makeli i Miarki. Ci dwaj panowie zachowali się fatalnie przed własną bramką. Ten pierwszy próbował odbijać rękawicą krążek, ale mu uciekł. Próbował go w powietrzu zatrzymać, ale bezskutecznie. Miarka również biernie się zachował. No i debiutanckiego go zdobył wypożyczony z Janowa Moś. Po golu gospodarze uwierzyli, że jastrzębianie wcale nie są tak groźni jak się ich postrzega i zaatakowali.  Goście popełniali błędy w defensywie, a Miarka był tak spanikowany jakby debiutował między słupkami. Podhalanie go nie oszczędzali a jego interwencje były niepewne. W 30 minucie popełnił kolejny błąd przy strzale z backhandu Słowakiewicza. Krążek majestatycznie, między parkanami,  wtulał się  do bramki. To jeszcze nie koniec jego radosnej twórczości. Przy trzecim golu (Soroka) na kolanach tańczył zbójnickiego. Podhale w trzeciej tercji wykorzystało liczebną przewagę (Worwa). Już chyba nikt nie pamięta kiedy górale zdobyli cztery gole. Było to również w meczu z JKH, wygranym 4:3.
 
Goście  częściej byli w posiadaniu krążka, nie mieli najmniejszych problemów ze stwarzaniem dogodnych sytuacji pod bramką górali, ale nie potrafili pokonać dobrze spisującego się Zająca. Golkiper Podhala   momentami zwijał się jak w ukropie, likwidował strzały z dystansu, wygrywał pojedynki sam na sam. Wyraźnie przyćmił starszego kolegę vis a vis. A przecież to był pierwszy pełny mecz Zająca. W poprzedniej kolejce zmienił Bizuba. Nie popełni tak rażących błędów jak bardziej doświadczony kolega po drugiej stronie lodowiska.
 
Trener Robert Kalaber próbował wstrząsnąć swoimi podopiecznymi, ale poprawa był niewielka, niemniej wystarczająca, by drużyna odniosła przekonywujące zwycięstwo.
 
 Podhale Nowy Targ  - JKH GKS Jastrzębie 4:7  (1:2, 2:4, 1:1)
0:1 Petras – Kasperlik – Rac (7:11)
0:2 Ślusarczyk – Zając  - Szczerba (13:18)
1:2 Moś – Horzelski (14:02)
1:3 Kuru – Pulkkinen – Ronkainen   (24:39)
1:4 Szczerba – Pulkkinen (27:17)
2:4 Słowakiewicz - J. Malasińki (29:34)
2:5 Makela – Pulkkinen (30:38 w przewadze)
2:6 Rac – Kasperlik – Bagin  (36:02)
3:6 Soroka – Moś – Horzelski (36:27)
3:7  Kasperlik – Rac – Bagin (52:03 w przewadze)
4:7 Worwa- Kolusz – Tomasik  (54:25 w przewadze)
Podhale: Zając –  Mrugała, Tomasik, Worwa, Kolusz, Wielkiewicz – Sitnik, Horzelski, Czyrkin, Moś, Soroka – Schmidt, Wikar, Bryniarski, J. Malasiński, Słowakiewicz -  Nykaza, Bury, Segiienko. Trener Rafał Sroka.
JKH: Miarka – Ronkainen, Makela, Kiełbicki, Kuru, Pulkkinen – Żurek, Bagin, Kasperlik, Rac, Petras – Kunst, Hanzel,  Urbanowicz, Ł. Nalewajka, R. Nalewajka – Górny, Onak, Zając, Ślusarczyk, Szczerba. Trener Robert Kalaber.  
 
Stefan Leśniowski
Foto Maciej Gębacz
 

Komentarze







reklama