Polskim sportem jest kobieta – można śmiało to powiedzieć. To one broniły honoru polskiego sportu w Paryżu. To one zdobywały medale, to one sprawiały, że serce nam mocniej biło. W pięknym stylu zaatakowały pozycje, które kiedyś były domeną mężczyzn. W zakończonych w igrzyskach kobiety zdobyły osiem krążków, a mężczyźni dwa. Jedyne złoto wywalczyła kobieta. To nie pierwsze igrzyska, w których kobiety pobiły chłopów. Już w Atenach ta szala zaczęła przychylać się na ich stronę (7:3). W 2016 roku złote medale zdobyły tylko panie, a bilans był znowu na ich korzyść (8:3). Można więc zapytać słowami piosenki Danuty Rinn: „Gdzie ci mężczyźni… Orły, sokoły, herosy…Gdzie ci mężczyźni, na miarę czasów”?.
No gdzie te chłopy?
Przed kamerami Eurosportu zazwyczaj stawiali i przepraszali. Przepraszam, przepraszam, przepraszam… Tłumaczyli słaby występ tym, że zjadła ich presja, że 80-tysięczny tłum kibiców na stadionie sparaliżował ich. Rozbawiła mnie wypowiedź sprintera, który na setkę przekroczył 11 sekund (!). Triumfatorka na tym samym dystansie uzyskała czas 10.72. Co mnie zdziwiło jeszcze, że nasz sprinter był zadowolony ze startu, bo… jest jeszcze młody. Chłop 22 letni! To co mają powiedzieć 17 – 20 – letni triumfatorzy? Oni są starzy?
Psychika
O tym mówili sportowcy. Aleksandra Mirosław, złota medalistka wspinaczce, powiedziała, że zaraz po Tokio opracowała strategię przygotowań na Paryż i zaczęła ją realizować z psychologiem, który w sporcie wyczynom jest niezbędny. Z psychologa korzysta Iga Świątek. Najwięksi sportowcy poddawani są niewyobrażalnej próbie sił psychicznych. Uczą się żyć ze stresem, oswajają się z niekontrolowanymi napięciami. To klucz do zwycięstwa. W ciężkim treningu, dzięki wsparciu psychologów, osiągają poziom perfekcji.
Najgorszy wynik od 68 lat!
Nie ma co się oszukiwać, to były najgorsze igrzyska polskich sportowców. Biało -czerwoni zdobyli dziesięć medali i ich jakość to najgorszy wynik tak licznej reprezentacji od 68 lat! W Melbourne, a więc wtedy gdy obecni emeryci byli dziećmi!. W Paryżu dostaliśmy wielkie lanie na wodzie, tartanie i tatami. Liczba klęsk, liczącej ponad 200 osób ekipy, jest ogromna. Lekkoatletyka i kajakarstwo, dyscypliny które kiedyś sypały worem medali, teraz wracają z jednym medalem brązowym. Pozostali nic nie dołożyli do worka, a ich wyniki wręcz szokowały. Kajakarstwo płaskie wraca z pustymi rękami, podobnie zapaśnicy, dżudocy… Jeden medal wywalczyła kajakarka slalomowa. Słabi jesteśmy na wodzie, w sportach walki, ciężarach. W klasyfikacji medalowej zajęliśmy 42 miejsce (25 pozycji niżej niż w Tokio), byliśmy gorsi od Ukrainy, która walczy z najeźdźcą, a także od Kuby, Algierii i Izraela. To powód do wstydu, ale także do reflacji. Tym bardziej, iż – jak podał minister Sławomir Nitras– na przygotowania do Paryża PKOl otrzymał aż 92 163 180 zł od MSiT oraz spółek skarbu państwa. Na jeszcze większe środki mogły liczyć związki olimpijskie. Łącznie przekazano im z budżetu państwa 785 650 000 zł. i zapowiedział, że w najbliższym czasie przyjrzy się aferom i niepokojącym doniesieniom z Paryża.
W naszym kraju od lat brakuje strategii, systemu szkolenia, wyszukiwania talentów do szlifowania. Kadra trenerska jest szczupła, posiłkować się trzeba szkoleniowcami z zagranicy. Z kolei nasi trenerzy świadczą pracę dla obcych, bo nie są doceniani przez naszych działaczy. Tabela medalowa mówi o potencjale sportowym danego kraju. Odzwierciedla też poziom życia. Pokazuje jaką wagę w danym kraju przykłada się do sportu, do zdrowia młodzieży.
Kolesiostwo i układy
Już w trakcie igrzysk zaczęto publicznie prać brudy w związkach sportowych. Z ust sportowców padały moce słowa pod adresem Związków Sportowych. Kolesiostwo i układy w Polskim Związku Szermierczym. Tragiczna sytuacja w kolarstwie: „Nie było pieniędzy na szkolenie, na nic. Powiedzenie umiesz liczyć, licz na siebie jak najbardziej się sprawdza” (Mateusz Rudyk). O braku sprzętu wspomniała srebrna medalistka Daria Pikulik. „Nie mieliśmy rowerów, nie mieliśmy nic. Kombinezony dostaliśmy dzień przed startem”. Sportowcy walk narzekali, że nie mieli sparingpartnerów i fizjoterapeutów. „Działacze, którzy rządzą związkiem, niestety nie lubią takich zawodników jak ja, którzy poświęcają wszystko i mają coś do powiedzenia. Jest mi przykro, bo zamiast mojego sparingpartnera przyjechali działacze z osobami towarzyszącymi — mówił z goryczą Arkadiusz Kułynycz. To tylko niektóre wypowiedzi, bo narzekania i pretensji było znacznie więcej.
Pokazuje to jak w mętnej wodzie świetnie czują się działacze. A, że ryba psuje się od głowy, w klubach nie jest lepiej. Po każdych igrzyskach gada się o naprawianiu polskiego sportu. Rządzący zapowiadają zmiany. Tyle mądrych słów politycy zawsze znajdują, ale… Gada się tydzień, góra miesiąc, przysycha i wszystko jest po staremu. Tak jest od igrzysk w 2004 roku! Zawsze wracaliśmy do tych samych żalów – kolesioistwa, układach, amatorszczyzny i leśnych dziadkach w związkach. Polski sport jest chory.
Premier Donald Tusk grzmi po słowach sportowców. Chce sprawdzić w jaki sposób wykorzystano środki publiczne na sport. Zapowiada zmiany. Oby do nich doszło. Oby po Los Angeles znowu nie powtarzaliśmy to samo. Mam nadzieję, że to nie kolejna obietnica, by uspokoić ludzi. Reorganizacji wymaga cały polski sport, ale to temat na inne opowiadanie.
Stefan Leśniowski
Foto 123 RF