28.06.2024 | Czytano: 10067

Pierwszy góral w NHL?

Dzisiaj w nocy polskiego czasu w Las Vegas odbędzie się draf do najlepszej ligi świata. Czy Krzysztof Maciaś dołączy do Patryka Pysza i Marcina Kolusza, wychowanków nowotarskiego hokeja, których draftowały kluby NHL?


 
W bogatej 90- letniej historii Podhala wielu było wysokiej klasy hokeistów. Nie było im jednak dane grać w wielkich klubach zachodnich czy NHL, mimo iż ich umiejętności do tego predysponowały. Walenty Ziętara, Leszek Kokoszka, jego imiennik Tokarz, Stefan Chowaniec, Mieczysław Jaskierski   - z pewnością w tej lidze by sobie poradzili. Bo radzili sobie w mistrzostwach świata z gwiazdami ZSRR, Czechosłowacji czy Szwecji. No cóż, uprawiali sport w dziwnych czasach, które… pozwalały wyjechać za granicę tylko na sportową emeryturę. Wtedy kiedy szczyt formy był już po za nimi.  Bramkarzem  Pawłem Łukaszką, który swoją postawą w mistrzostwach świata w 1981 roku zrobił furorę,   zainteresowanie wykazywały zawodowe kluby zza oceanu, ale  ten przerwał  karierę i wstąpił do seminarium duchownego.
 
Czasy się zmieniały, Polska zaczęła otwierać drzwi na zachodni świat i skorzystał z tego m.in. Patryk Pysz. Jego talent dość szybko dostrzegli Kanadyjczycy, którzy złożyli mu ofertę gry w zawodowym klubie NHL Chicago Blackhawks. W 1993 roku  został draftowany z numerem 102. Był pierwszym draftowanym wychowankiem Podhala, ale nie zagrał w NHL. W sezonie 1996/97 grał w „farmerskiej” drużynie Chicago - w Columbus Chill (ECHL).
 
Drugim wychowankiem, który dostąpił takiego zaszczytu był Marcin Kolusz. 22 czerwca 2003 roku został draftowany przez Minnesotę Wild z numerem 157.  Był też pierwszym zawodnikiem z  polskiej ligi.  Jego poprzednicy – Mariusz Czerkawski, Krzysztof Oliwa i Patryk  Pysz draftowani byli z zagranicznych klubów.  Pysz z niemieckiego klubu Augsburger Panthers. „Kolosowi” nie było dane skrzyżowania kijów z najlepszymi w świecie.   Grał w Vancouver Giants, a potem lokaut w NHL zmusił go do powrotu    do Europy.
 
W gronie kolejnych wychowanków mających szansę być drafrtowanym do najlepszej ligi świata  był Alan Łyszczarczyk. W rankingu zawodników starających się o nabór do NHL nowotarżanin  grający wówczas   w Sudbury Wolves z Ontario Hockey League został sklasyfikowany na 134. miejscu wśród graczy juniorskich lig. Ranking ma bardzo niewiele wspólnego z końcowymi decyzjami skautów i menadżerów. I tak było w przypadku Alana. Na pocieszenie zostało mu zaproszenie na letni obóz do Toronto Maple Leafs dla młodych talentów. Tam podczas sparingów  miał okazję zagrać u boku wielkich gwiazdy tego klubu i całej ligi. Jedną z nich był Auston Matthewes.
 
Utalentowany Krzysztof Maciaś, to kolejny nowotarżanin, który puka do drzwi najlepszej ligi świata.  To wielka nadzieja polskiego hokeja, zawodnik, który występował w WHL Prince Albert Riders. Był czwartym Polakiem, który został wybrany w ramach CHL Import Draft. Pierwszym Polakiem wybranym w drafcie graczy z Europy do klubów lig CHL był 17 – letni bytomianin Krzysztof Secemski. Draftowany z 33 numerem przez Sudbury Wolves.  Z 16 numerem gdańszczanin  Adam Borzęcki  przez Rimouski Oceanic, a  w 2003 roku 18-letni Marcin Kolusz z numerem 17 przez Vancouver Giants. Wszyscy wymienieni nie trafili do NHL.  Czy Krzysztof Maciaś  dostanie taką szansę? 
 
Ma wiele atutów, jak m.in. świetny strzał, warunki fizyczne, dobrze rozumie taktyczną grę.  Ale czy to wystarczy?  Wydaje się, że nie ma dużych szans na wybór, ale chciałbym się mocno mylić. Nie znaczy to, że jak nie zostanie wybrany, to nie zagra w NHL. Historia zna wielu takich, którzy nie zostali wybrani, a zagrali w NHL, ale i takich, o których wspominałem wyżej, zostali wybrani, a nie zagrali ani minuty.  Więc nie ma co robić tragedii, że nie znajdzie uznania wśród menadżerów i skautów. Jego podstawowym problemem jest... paszport. Za oceanem nasz kraj to hokejowa egzotyka.  Jeśli będą mieli wybierać między graczami o takich samych parametrach, statystykach co Maciaś (22 gole + 25 asyst, w 65 meczach), to postawią na 17- czy 18 – latka swojego, albo z kraju bardziej hokejowego. Tym bardziej, że jego konkurenci wyciągali  od 80 do 100 punktów w sezonie. To jest na jego minus.  Wiek to kolejna przeszkoda. 20 lat Maciasia może niezbyt zachęcić menadżerów, którzy wolą mieć młodszego gracza, którego „ulepią” na swój model.  Jeśli Maciaś ma szansę na nabór, to w szóstej bądź siódmej rundzie, chociaż konkurencja nawet w tych rundach jest ogromna.
 
Jestem wielkim fanem  Maciasia i chciałbym, by wreszcie Polak, do tego  nowotarżanin zagościł w najlepszej lidze świata. Tego mu życzę z całego serca.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama