28.04.2010 | Czytano: 1479

Bez niespodzianek (+zdjęcia)

Trzecia runda Pucharu Polski na szczeblu podhalańskim nie sypnęła zaskakującymi wynikami. Najbardziej męczył się Jordan z Bystrym. Dopiero w końcówce przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Huragan Waksmund – Wiatr Ludźmierz 2:3 (1:1)
Bramki: B. Drożdż 38, A. Mroszczak 65 – Dobrzyński 12, R. Siuta 75, J. Siuta 86.
Sędziował Krzysztof Nosal.
Huragan: Rejczak – K. Rogal, Budz, Handzel, P. Bryja, W. Waksmundzki, Jędrol, Garbacz (65 D. Bryja), Cyrwus, A. Mroszczak, B. Drożdż.
Wiatr: Komperda – Czaja, Kubicz, Mrożek, Luberda (60 R. Siuta), Handzel, Dobrzyński, Ciszek (51 Cebulski), Bobek, Borkowski, J. Siuta.

Goście w 12 min. objęli prowadzenie. Handzel ze skrzydła wycofał piłkę do Borkowskiego, ten odegrał ją do Dobrzyńskiego, który strzałem z 16 metrów po ziemi ulokował futbolówkę w siatce. Do 30 minuty przyjezdni przeważali i mieli okazję do podwyższenia rezultatu. Dopiero wtedy gospodarze oddali pierwszy strzał, tyle, że bardzo niecelny. Niemniej w 38 minucie miejscowi mieli powody do radości. Rzut wolny wykonywał K. Rogal, lecz bramkarz „wypluł” futbolówkę i nadbiegający B. Drożdż skorzystał z prezentu.
Po przerwie gospodarze rzucili się do ataku. Przeważali i w 65 minucie objęli prowadzenie. Obrona ludźmierzan zbyt wysoko wyszła i długa piłka znalazła się za ich plecami i przy nodze A. Mroszczaka. Ten minął Kubicza, a próba skrócenia kąta przez bramkarza się nie powiodła. Ten gol obudził wicelidera klasy A i po 5- minutowym oblężeniu bramki Rejczaka, R. Siuta w zamieszaniu podbramkowym z 10 metrów zerwał „pajęczynę”. Losy spotkania rozstrzygnął J. Siuta, dla którego to drugi gol wiosną, a więc jeszcze brakuje mu pięć, by wygrać zakład z prezesem o...piłkarskie buty. Piłka po wrzutce Cebulskiego trafiła na 3 metr do Handzla, ale jego główkę obrońca wybił z linii bramkowej. Nadbiegający J. Siuta dopełnił formalności.

Korona Piekielnik – Orawa Jabłonka 0:7 (0:2)
Bramki: Owsiak 13, 45, Cieluch 49, 53, Wesołowski 50, 89, Rutkowski 88.
Sędziował Marcin Niewiarowski.
Żółte kartki: Okalmus, Madziar, Serwiński – T. Nowak, M. Nowak.
Korona: Buk – Hraca, Serwiński, A. Szczerba, Szuba, Misiarczyk, Konieczny, Wierzba, Madziar, Okalmus (46 T. Szczerba), R. Szczerba.
Orawa: Pulit (46 Kuchtak) – M. Nowak, Stokłosa, T. Nowak (46 Cieluch), M. Nowak, Pita (60 Zembal), Zahara, Owsiak, Janiczak, Wesołowski, Rutkowski.

Gospodarze bardzo dzielnie się bronili w pierwszych trzech kwadransach. Okrasą tej meczu był gol Owsiaka z 45 minuty z przewrotki. W 47 minucie gospodarze mieli okazję na złapanie kontaktu, bo sędzia za faul podyktował rzut karny. Nie wykorzystał go Madziar. Od tego momentu na boisku niepodzielnie rządzili już piłkarze z Jabłonki. Rozwiązał się też wór z golami.

Bystry Nowe Bystre – Jordan Jordanów 3:4 (1:2)
Bramki: Prokop 13 karny, Malczewski 49, Potrząsaj 62, - Karkula 25, Gawroński 40, Michał Kurdas 68, R. Żegleń 70.
Sędziował Kazimierz Antolak.
Żółte kartki: Słodyczka, Potrząsaj, M. Żołnierczyk.
Bystry: Graca – W. Staszel, A. Żołnierczyk, Prokop, Zep (65 Obrochta), Słodyczka, Malczewski (55 Mrugała), Potrząsaj, M. Żołnierczyk, Malacina (85 A. Staszel), Powrózek (46 Miechurski).
Jordan: Małysa – Jeziorki, Matejko, R. Żegleń, A. Wójtowicz (55 Motor), Pietrzak, Michał Kurdas, G. Ferek (55 M. Ferek), Tyrpa, Gawroński (60 Gromczak).

13 minuta okazała się feralna dla faworyta. Bramkarz sfaulował szarżującego napastnika i sędzia bez wahania wskazał na punkt oddalony jedenaście metrów od bramki. Karnego na gola zamienił Prokop. Kibice przyjezdnych nie musieli długo czekać na wyrównanie. Karkula „zakręcił” przed szesnastką trzema rywalami i z lewej nogi trafił w okienko. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy Karkula zagrał wzdłuż bramki, akcję zamknął Gawroński i wpakował futbolówkę do pustej świątyni.

Wydawało się, że Jordan opanował sytuację, tymczasem podopieczni Stanisława Staszla zaimponowali walecznością. W 49 minucie Potrząsaj odebrał piłkę w środku pola, dośrodkował z narożnika na długi słupek, a za moment Malczewski przyjmował gratulacje. Po godzinie gry konsternacja. Bystry po raz kolejny trafił w „punkt” rywala. Potrząsaj z 18 metrów „szczurem” pokonał Małysę. Goście uznali, że to nie przelewki i wzmocnili tempo gry. Efektem był wyrównujący gol po wolnym Gromczaka i wykończeniu go przez Michała Kurdasa. 2 minuty później R. Żegleń w biegu uderzył głową piłkę i ta wylądowała w górnym, krótkim rogu bramki strzeżonej przez Gracę. Potem jeszcze Karkula w sytuacji sam na sam ostemplował słupek.

Lepietnica Klikuszowa – Wierchy Rabka 0:3 (0:0)
Bramki: Jagosz 51, 64, K. Pedzimąż 73.
Sędziował Jerzy Drabik.
Żółte kartki: Sołtys, Parniewicz – Niedźwiedzki.
Lepietnica: Pepek – Nosalik (60 Chudoba), D. Szeliga, Kowalczyk, Parniewicz (65 R. Szeliga), W. Żółtek, D. Żółtek, Parzygnat (75 Antolak), Sołtys (46 Huzior), Dziurdzik, Antolec.
Wierchy; Szaretko – Luberda, Majerski, S. Pędzimąż, Nawara, Niedźwiedzki (75 Miśkowiec), Świder, K. Pędzimąż, Czyszczoń (83 Zając), Dachowski (80 Traczyk), Jagosz (78 Wójciak).

Pierwsza połowa nie zapowiadała porażki gospodarzy. Co prawda w pierwszym kwadransie rabczanie przeważali, ale gdy podopieczni Marka Pranicy zobaczyli, iż diabeł nie taki straszny jak go malują, przystąpili do ofensywy. Do przerwy dominowali, ale dobrze spisywał się bramkarz. Wygrał m.in. pojedynek sam na sam z Parzygnatem. Również Jagosz stanął oko w oko z Pępkiem, ale fatalnie spudłował.
Po zmianie stron dwa gole gospodarze sprezentowali przeciwnikowi. Starta piłki w środku pola przez Nosalika, wrzutka w pole karne, D. Szeliga wybijając ją trafił w swego zawodnika. Jagosz stanął oko w oko z Pępkiem, ale Nosalik wmieszał się w akcję i zmylił swojego bramkarza. – To była woda na młyn gości, którzy zamknęli się na swojej połowę i czyhali na kontry – mówi Marek Pranica.
Doczekali się kolejnego kiksu, po którym Jagosz w sytuacji jeden na jeden nie pomylił się. Trzeci gol padł po bardzo składnym kontrataku. Pępek wybronił sytuacje sam na sam, ale wobec główki K. Pędzimęża był bezradny. Gospodarze mieli sytuacje, ale strzały były albo za słabe i golkiper nie miał problemów z ich wyłapywaniem, bądź mijały światło bramki.

Napravia Naprawa – Poroniec Poronin 1:6 (1:2)

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama