18.04.2024 | Czytano: 4902

Gdzie ta młodzież?

- pyta zaniepokojony Czytelnik w liście do redakcji. Pisze, że martwi się o przyszłość nowotarskiego hokeja i dzieli się swoimi spostrzeżeniami.


 
Zaobserwował, że młodzieży coraz mniej, a trenerzy narzekają, że w każdej kategorii wiekowej  grają młodszymi rocznikami. Czy brakuje w okolicy utalentowanej młodzieży? - pyta. A może młodzież  jest leniwa i mało trenuje, bo niektórzy ukończyli wiek juniora i w swoim CV nie mogą się pochwalić  wielkimi osiągnięciami.  W najważniejszych meczach młodzież grała  nieodpowiedzialnie, na co w poprzednich sezonach zwracał uwagę Jacek Szopiński. Na treningach zauważył  też małą liczbę trenujących. Niepokoi go, że w reprezentacjach młodzieżowych kraju brakuje graczy z Podhala, którzy kiedyś w nich dominowali.   
 
- Są dziury rocznikowe i to jest główna przyczyna kłopotów   – tłumaczy Jacek Szopiński. – To zaniedbania z dawna, a jest to  związane z brakiem klas sportowych.  W młodziku z właściwego rocznika 2009  było tylko dwóch graczy.  W roczniku urodzonym w 2010 jest dziesięciu w  klasie sportowej. Natomiast   klas sportowych nie ma z roczników 2011 i 2012. W tym ostatnim było duże chętnych, ale  rodzice nie chcieli, by ich dzieci uczęszczały do klasy sportowej. Tymczasem w układzie połączenia nauki i sportu budowanie drużyny jest zdecydowanie łatwiejsze. Jak nie ma klasy sportowej, to dzieci zaczynają  hokejowe zajęcia, a po pewnym czasie się rozchodzą.
 
Juniorzy, którzy mają na koncie najwięcej złotych medali w historii tych rozgrywek, ostatni raz zasiedli na mistrzowskiemu tronie w 2009 roku, a trenerem był wtedy Jacek Szopiński. Na kolejny sukces długo już czekamy. Zdobyli ostatnio trzy brązowe medale mistrzostw Polski, ale… W tym roku powinni sięgnąć po mistrzostwo, bo  zaliczali się do faworytów. Dostali trenera z Finlandii (Markku Kyllonen), a wrócili z pustymi rękami.  Szkoleniowiec z hokejowego kraju miał sprawić, że zawodnicy zrobią postęp, wpoi im arkana nowoczesnego hokeja.   Tymczasem wielu cofnęło się w rozwoju. Prezentowali się gorzej niż rok wcześniej. W dodatku tuż przed najważniejszą imprezą, trener wyjechał do ojczyzny.  Zjawił się tuż przed najważniejszym turniejem sezonu. Jak prezes Zdzisław Zaręba mógł do tego dopuścić!
 
-  W zeszłym roku też powinno być mistrzostwo. Juniorzy  wygrali dwa mecze, a nie wyszli z grupy. To rzadkość – twierdzi Jacek Szopiński. -  Dlaczego przegrali? Zabrakło odpowiedzialności w najważniejszych momentach meczu. Gorące głowy, mające korzystny wynik, chciały zdobywać kolejne bramki, zapominając o zabezpieczeniu tyłów. Nałożyły się jeszcze kary z kapelusza, a  pierwszy bramkarz złapał  kontuzję. W końcówce jeden mecz został zremisowany, a drugi przegrany na 6 sekund przed końcem. Sam wynik nie jest jednak  wykładnikiem czy zawodnicy są dobrzy czy gorsi. Jak się komuś nie da szansy gry w pierwszej drużynie, to motywacja u młodych chłopaków spada. Szlembarski i Jarczyk  z powadzeniem mogliby grać w ekstraklasie, ale fińscy trenerzy  zdecydowali, że są słabi i wolą grać starszymi zawodnikami.  Staremu wolno powielać błędy i trener mu nic nie powie,  a junior jak zrobi jeden błąd to jest odstrzelony. Kacper Malasiński  w poprzednim sezonie był wybijającym się zawodnikiem i poleciłem go  zarządowi do gry w ekstraklasie. Fiński trener stwierdził, że jest dobry, ale jeszcze nie na THL.  W związku z tym nie dostał szansy.  Czy takimi działaniami nie zniechęca się młodych do  hokeja?  
 
Zarzuty padają też co do objętości i jakości  treningów. - Nie sądzę, żeby jakość treningu była zła – przekonuje Jacek Szopiński. -  Z boku obserwując, mogę powiedzieć, że trenowano  jednak mniej i mniej intensywnie niż w latach poprzednich. Drużyna w MHL miała dużo zawodników spoza juniora. Miała komfortową sytuację, bo za moich czasów pierwsza drużyna zabierała mi zawodników, a teraz ekstraligowcy ją zasilali. Drużyna na mecze była skompletowana, a z frekwencją na treningach mogło być  różnie. Jak ja byłem odpowiedzialny za zespół, to tych co lawirowali wyrzuciłem, bo szkoda było dla nich powietrza w szatni. Albo sami zrezygnowali.  Mogą zaistnieć zdarzenia losowe, to zrozumiałe.  Jeśli sporadycznie opuszczą trening  to nic wielkiego się nie dzieje. Natomiast jak  zdarza się to  nagminnie, to już jest niedopuszczalne.
 
Kilka lat temu Andrzej Słowakiewicz rzucił pomysł z zagranicy, żeby podpisywać kontrakty  z utalentowanymi 13- latkami. To nie przeszło i szkoda.  – Taki wymóg powinien narzucić PZHL.  Wtedy  byłoby prościej i nikt tak łatwo nie uciekałby z kraju. W innych krajach to działa i jest to przygotowanie do profesjonalnego hokeja. To powoduje, że od takiego zawodnika można więcej wymagać, bardziej go zdyscyplinować.  A jeśli chodzi o juniorów, to kilku z nich ma stypendia. Co ciekawe, są to zawodnicy, którzy nawet bez stypendium przykładali się do pracy.  Systematycznie uczęszczali na treningi.
 
Kiedy roczniki się wyrównają? – Wtedy, gdy powstanie pełna klasa sportowa. Być może pierwsza taka będzie od września, zbudowana z uczniów czwartych klas. Jak będzie ciągłość rocznikowa, to wróci  się do stanu, który był kiedyś i przynosił wymierne efekty.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama