W towarzyskich spotkaniach w Krynicy-Zdroju wysłali wyraźny sygnał, że trzeba się z nimi liczyć. Że biało - czerwoni wcale nie mogą być pewni powrotu do elity. Nasi wschodni sąsiedzi przez większość czasu byli zespołem lepszym, podobnie jak wczoraj, gdy wygrali zasłużenie 3:2 po dogrywce, a Maciej Miarka uchronił nasz zespół przed wyższą porażką. Dzisiaj było jeszcze gorzej.
Co prawda po 20 minutach wynik był bezbramkowy, ale w ofensywie Polacy zawodzili, a w defensywie popełniali błędy. Te w drugiej tercji już zostały wykorzystane przez Ukraińców. Zdobyli dwa gole, a przy drugim wprost ośmieszyli piątkę będącą na lodzie. Hokeiści Ukrainy sprawiali dobre wrażenie, bo byli zdecydowanie lepiej zorganizowani i ich akcje miały odpowiednie tempo. Im byli bliżej bramki, tym szybciej wymieniali krążek.
W trzeciej tercji obudzili się Polacy. W 50 minucie Krężołek dobił krążek odbity od bramkarza, a 4 minuty później do wyrównania doprowadził Syty podczas gry w przewadze. Znowu mieliśmy dogrywkę. W niej 56 sekund przed końcem Smal faulowany był w sytuacji sam na sam i sędzia podyktował karnego. Sadłocha go wykonywał i nie pomylił się.
Podobnie jak wczoraj trenerzy dogadali się na wykonywanie karnych. Podobnie jak wczoraj lepsi okazali się Ukraińcy 2:1.
Polska – Ukraina 3:2 D (0:0, 0:2, 2:0; 1:0)
0:1 Worona – Pangiełow Jułdaszow (21:57)
0:2 Warawa – Lalka (35:03)
1:2 Krężołek – Tyczyński – Łyszczarczyk (49:30)
2:2 Syty – Krężołek (53:21 w przewadze)
3:2 Sadłocha (64:04 karn y)
Polska: Miarka – Górny, Kacper Maciaś, Zygmunt, Syty, Jeziorski – Florczak, Bryk, Łyszczarczyk, Tyczyński, Sadłocha – Biłas, Zieliński, Krzysztof Maciaś, Krzemień, Krężołek – Wanacki, Brynkus, Smal, Ślusarczyk . Trener Robert Kalaber.
Stefan Leśniowski