02.11.2023 | Czytano: 4077

THL. Defensywa do poprawy

Za nami dwie rundy, po których tylko nieliczni zameldowali swoim szefom: „wykonaliśmy pierwszą część zadania”.



 
Niestety, ale takiego meldunku nie otrzymała  prezes Podhala. Jej zespół nie znalazł się w pierwszej czwórce premiowanej grą w Pucharze Polski.  Na pewno na to liczyli kibice, bo ich apetyt pobudzony został transferowymi dokonaniami. Nie da się ukryć, że pani prezes na początku sezonu miała marsową minę, bo  drużyna nie osiągała takich wyników, jakich oczekiwano.  Trudno się dziwić, że dokonała roszady na stanowisku trenerskim. Łotysza Aleksandra Bielawskiego najpierw  zastąpił Rafał Sroka, a później zluzował go z „jedynki” Sami Hirvonen. Druga część  była znacznie lepsza w wykonaniu „Szarotek”, które bez wątpienia cierpiały z powodu licznych urazów. Fachowcy jednak przestrzegali przed kontuzjami, bo uważali, iż zespół nie jest fizycznie przygotowany do trudów ligowych zmagań. Drużyna łapie już odpowiedni rytm i mamy nadzieję, że w kolejnych rundach zawalczy o jak najlepsze miejsce przed play off, bo wierzymy, że do tej fazy mistrzostw dostanie się po dwóch latach.  Do poprawy gra w defensywie. „Szarotki” straciły najwięcej goli – 69 – w lidze!
 
Jak ocenia pierwszy etap ligi  trzykrotny olimpijczyk, wielokrotny uczestnik mistrzostw świata, Gabriel Samolej?
 
- Dla kibica liga jest ciekawa, bo każdy może z każdym wygrać. Wiele spotkań jest na styku, a o sukcesie decydują detale, indywidualne błędy. Jeśli chodzi o Podhale, to miało słaby początek. Na pewno wielu liczyło na więcej, bo są w drużynie zawodnicy z dobrym CV.  Na ten moment bryluje Wronka, ma najlepszą formę co obrazują klasyfikacje strzelców i kanadyjska. Cichy i Szczechura są pożyteczni, szczególnie gdy ma się na uwadze zespół z ostatnich dwóch sezonów. Podhale znajdzie się w play off i w kolejnych rundach powinno powalczyć o jak najwyższą lokatę. Mam nadzieję, że zespół będzie miał więcej jakości, gdy wrócą kontuzjowani gracze, a przede wszystkim Kapica.  Jeśli chodzi o szwedzkiego bramkarza, to ma dobre i słabe momenty. Broni w kratkę, brak mu stabilizacji. Numer dwa Bizub też nie może mieć stabilnej formy, bo broni od czasu do czasu. W Toruniu jednak pokazał, że można na niego liczyć.  Katowice, Unia, Tychy i JKH nadają ton lidze, ale jest promyk nadziei dla podhalańskich kibiców, Uważam, że „Szarotki” w pojedynczych meczach mogą napsuć krwi faworytom. A w play off wszystko może się zdarzyć. Wierzę w miłą dla nas niespodziankę.
 
Liga jest ciekawa – kontynuuje nasz ekspert. -  Katowice zdecydowanie brylują, złapały od początku bardzo wysoką dyspozycję. To nie znaczy, że utrzymają ją przez cały sezon, a w play off się to nie zmieni. Podhale rozegrało z liderem dwa wyrównane mecze i o wyniku decydowały niuanse. Unia ma dobrych graczy, jest poukładana, ale ciągle zdarzają jej się wahania formy. Od pewnego czasu w Oświęcimiu marzą  o powrocie na mistrzowski tron, ale jakość w decydujących starciach brakuje zespołowi jakości.  Tychy zmieniły szkoleniowca i uważam, że był to bardzo dobry ruch. System Sidorenki już w aktualnych czasach nie funkcjonuje. To co kilkanaście lat temu przyniosło sukces w Oświęcimiu, teraz się nie sprawdziło. Robert Kalaber od lat potrafi ułożyć zespół JKH. Po mistrzostwie kraju drużynę opuścili najlepsi, trzeba było budować ją na nowo i cały czas JKH jest w czołówce.  Czwórka jest już zaklepana. Z kolei Cracovia to wielka niewiadoma. Doszło pod Wawelem do personalnego trzęsienia ziemi, ale kilku dobrych graczy zostało. Ma lepsze i gorsze momenty. Nie można „Pasów” skreślać, ale czy stać  je na medal?  Zagłębie i Toruń to dwie nieobliczalne drużyny. Hokeiści z grodu Kopernika świetnie grali na początku sezonu, ale trzeba też powiedzieć, że nie mieli rywali z górnej półki. Gdy doszli wymagający ich gra już nie była tak dobra.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama