Po zmianie stron gospodarze rzucili się do odrabiania strat, ale robili to chaotycznie i nasza defensywa była czujna. Niemniej w 53 minucie pogubiła się. Piłkę rzuconą za plecy naszych obrońców, przejął skrzydłowy i dośrodkował wzdłuż bramki. Interweniował Krzystyniak i tylko instynktownej interwencji Hładowczaka zawdzięczamy, iż nie padł samobójczy gol. Niemniej piłka znalazła się pod nogami Kalinowskiego i ten wpakował ją do „pustaka”. Od tego momentu trwała wymiana ciosów. Nieźle spisywały się defensywy. Gdy wydawało się, iż spotkanie zakończy się wynikiem nierozstrzygniętym, gospodarze - w drugiej minucie doliczonego czasu - wykonywali rzut rożny. Zagrali go krótko. Piłka dwukrotnie trafiała w naszych obrońców, niestety w końcu znalazła drogę do siatki.
Orzeł Balin – Lubań Maniowy 2:1 (0:1)
Bramki: Kalinowski 53, Adamus 90+2 – Komorek 42.
Lubań: Hładowczak – Kowalczyk, Gąsiorek, Krzystyniak, Górecki, Komorek (80 Mikoś), Hałgas, Waksmundzki, Sral (26 Gogola), Pietrzak, Kurnyta (85 Hajnos).
Stefan Leśniowski