Wybór jak najbardziej trafny. Jeszcze nie tak dawno Szczawnica była białą plamą na futbolowej mapie. Dzisiaj może poszczycić się A-klasową drużyną seniorów, zdolnymi juniorami, wspaniałym boiskiem z zapleczem. To efekt działalności Emila Mogilskiego. Nie ukrywa, że sam nie byłby w stanie tego dokonać, gdyby nie pomoc ludzi kochających sport.
- Nasz wspaniały obiekt, położony w malowniczym miejscu, powstał przy wydatnej pomocy sponsorów i miasta – mówi. – Nie ukrywam, że w mieście mamy przyjazną duszę w osobie burmistrza, który przed pójściem w politykę, był naszym zawodnikiem.
Mogilski jak zabrał się za tworzenie fundamentów pod piłkarski klub w zdrojowym mieście, praktykował- jeśli tak można to nazwać – w Nowej Białej. – Grając w Łęgach Nowa Biała, pomagałem przy budowie boiska – mówi laureat. – Potem byłem zaangażowany w Sokolicy Krościenko. Grałem i sponsorowałem ten klub. Potem losy rzuciły mnie do Szczawnicy, a tam z piłką było na bakier. Nie było drużyny, bo nie było też na czym grać. Chłopcy z podstawówki mieli smykałkę do futbolu, grali gdzie się dało. Postanowiliśmy założyć drużynę, bo akurat powstało nieduże boisko przy OHP. Dało się na nim grać. Skrzyknęliśmy chłopaków i tak mieliśmy zespół. Może nie z prawdziwego zdarzenia, ale zawsze coś. Klub rozpoczął działalność we wrześniu 2001 roku. Niestety boiskiem nie nacieszyliśmy się długo, bo zaczęto w tym miejscu budować hotel. Niemniej wszyscy złapali piłkarskiego bakcyla i odwrotu już nie było. Trzeba był zakasać rękawy i działać, by noworodek nie został wylany z kąpielą. Udało nam się wygospodarować teren w zaroślach, kamieniołomie. Teren był trudny, ale z kumplami znaleźliśmy sponsora, który pomógł w pierwszych pracach. Za rok było już boisko, później wykonaliśmy odwodnienie, powstały szatnie. Tak kroczek po kroczku doszliśmy do tego co teraz mamy. A to nie wszystko. Myślimy już o kolejnych inwestycjach.
Piłkarze mają na czym grać i mają mnóstwo kibiców. Drużyna występuje w klasie A. Wzmocnienia jakie poczyniono mogą świadczyć o tym, że działacze chcą ją pachnąc wyżej. – Nic podobnego – mówi Emil Mogilski. – Nie palimy się do awansu. Chcemy się ograć w tej klasie rozgrywkowej, wychować młodzież, by w przyszłości było silne zaplecze. Może wtedy. Dzisiaj na pewno jest na takie marzenia za wcześnie. Nie można niczego robić na wyrost.
Tekst + foto Stefan Leśniowski