Wygrana Polaków bez straty seta Słoweńców, to okażą się najlepsi w fazie zasadniczej Ligi Narodów i w turnieju finałowym we włoskiej Bolonii (20-24 lipca) będą rozstawieni z numerem dwa (jedynka przypadnie gospodarzom, Włochom). Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że ten rywal to największa zmora biało –czerwonym w ostatnich latach. W końcu to aktualny wicemistrz Starego Kontynentu. W 10 bezpośrednich meczach Słoweńcy aż siedmiokrotnie okazywali się lepszy od naszych. Mecze naszych siatkarzy ze Słoweńcami to tradycja ostatnich kilku edycji ME. W czterech ostatnich edycjach górą byli rywale biało-czerwonych. Wygrali w ćwierćfinale w 2015 roku, dwa lata później w barażu o ósemkę, w półfinałach 2019 u siebie i 2021 w Katowicach.
Rywali Polaków prowadzi dobrze znany naszym kibicom Mark Lebedew. Od lutego 2022 roku jest szkoleniowiec naszych rywali, a od 10 lat mieszka w Żorach, gdzie znalazł żonę. Oprócz prowadzenia słoweńskiej kadry, trenuje niemiecki VfB Friedrichshafen, a w maju dostał polskie obywatelstwo.
„Gramy cały czas z naszymi siatkarzami. Zwiększamy tempo” - zachęcał do dopingu wodzirej, Marek Magiera, dziennikarz Polsatu Sport. Polacy niesieni na fali dopingu w pierwszej partii wprost zmietli z boiska rywali. Gładko wygrali.
Kolejne dwie odsłony, to już nie były przysłowiową bułką z masłem. Rywale się postawili. Trudno się dziwić walczyli z nami o awans do turnieju finałowego. Po dwóch asach Sterna Polacy przegrywali 7:11. Odrobili straty (14:14), ale długo nie byli w stanie uzyskać przewagi. Dopiero w końcówce po raz pierwszy wyszli na prowadzenie – 23:22, po akcji dwóch środkowych; Kochanowski popisał się mocną zagrywką, a Bieniek zaatakował z przechodzącej piłki. Bieniek wywalczył również piłkę setową, a punktowy blok w kolejnej akcji
Po porażce w drugiej partii siatkarze ze Słowenii stracili szanse na awans, nie mogli już wyprzedzić Holandii. Mimo tego nie zamierzali odpuszczać. Nadal dobrze prezentowali się w polu zagrywki i toczyli wyrównaną walkę. U nas nie było przyjęcia. Śliwka miał kłopoty z przyjęciem. Nie był to udany turniej dla tego zawodnika. Słoweńcy prowadzili już 19:16 i wtedy nastąpił zryw biało –czerwonych. Polacy złapali kontakt po asie serwisowym Tomasza Fornala (20:19). Końcówkę jednak po swojej myśli rozegrali Słoweńcy.
Set numer cztery, przy ogłuszającym dopingu 11-tysięcznej widowni, od początku toczył się przy wyraźnej przewadze Polaków, którzy z pięcioma oczkami zaliczki schodzili na przerwę (12:7). W dalszej części seta biało-czerwoni utrzymywali przewagę, choć tempo i dramaturgia spotkania wyraźnie spadły. Piłkę meczową wywalczył asem serwisowym Kurek (24:14). Polacy co prawda przegrali trzy kolejne akcje, ale efektowny blok Polaków zakończył rywalizację.
Dziennikarka pracująca dla światowej telewizji była zachwycona dopingiem. Stwierdziła, iż nie widziała jeszcze tylu kibiców na siatkówce. – U nas jest tak zawsze. Mamy fantastyczna publiczność, najlepszą na świecie – odparł kapitan naszej reprezentacji i otrzymał burzę braw.
Polska – Słowenia 3:1 (25:14, 25:23, 23:25, 25:17)
Polska: Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Mateusz Bieniek, Jakub Kochanowski – Paweł Zatorski (libero) oraz Jan Firlej, Łukasz Kaczmarek, Tomasz Fornal. Trener: Nikola Grbić.
Słowenia: Tonček Stern, Alen Pajenk, Jan Kozamernik, Dejan Vincic, Tine Urnaut, Klemen Cebulj – Jani Kovacic (libero) oraz Gregor Ropret, Rok Mozic, Mitja Gasparini. Trener: Mark Lebedew.
Stefan Leśniowski