31.10.2021 | Czytano: 3400

PHL. Co to za liczby – 1864 i 952?

AKTUALIZACJA ( wyniki z komentarzem pozostałych spotkań) „Szarotki” po wygranej z Cracovią udali się do miasta piwnego. Zespołu, który jest najbardziej krytykowany od początku sezonu, który po raz pierwszy od 10 lat nie zakwalifikował się do Pucharu Polski.



 
Zapewne Czytelnicy zastanawiacie się co to za liczby w tytule. No to rozwiążmy zagadkę. 1864 i 952 –  od  tylu dni „Szarotki” nie wygrały w Tychach. Pierwsza liczba dotyczy sezonu zasadniczego, druga  po zaliczeniu play off.
 
Konfrontacja z tyszanami rozpoczęła się fatalnie dla górali, którzy już w 88 sekundzie stracili gola i to strzałem zza bramki, jak hokeiści mówią – z zakrystii. Kolejna strata przyszła z hokejki Sierguszkina, który otrzymał prostopadłe podanie przez dwie linie i w sytuacji sam na sam ulokował krążek pod poprzeczką. Na 3:0 podwyższył Gościński, po  błędzie nowotarżan w rozegraniu krążka w środkowej strefie. Przejął go tyszanin  i w sytuacji sam na sam pokonał Polaka. Dodajmy, że jego zespół grał w tym momencie w osłabieniu. To dziesiąta stracona bramka przez gości w tym sezonie podczas gier w przewadze. Jak się rozgrywa przewagi pokazali gospodarze. To było podręcznikowe rozegranie. Defensywa gości została rozklepana i Cichy z bliska trafił do siatki. „Szarotki” w końcówce tercji grali w podwójnej przewadze i oddały jeden strzał (Bryniczka).
 
Druga tercja na remis. Podhale nie wykorzystało 2 – minutowego pobytu na lawce kar Marca, ale gdy ten pojawił się na tafli B. Wsół zatrudnił Lewartowskiego. Ten odbił krążek, który trafił na łopatkę kija Majocha.  Jego strzał również parkanem sparował golkiper, ale dobitki Siutego już nie zatrzymał.  Chwilę później okazję na drugiego gola miał F. Kapica. F. Kapica jeszcze raz był bliski pokonania ostatniej instancji gospodarzy. A Bryniczka był tym, który najczęściej próbował niepokoić Lewartowskiego. Podhale grało lepiej, ale… Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a tyszanie po przerwie  zdecydowanie więcej pozwalali rywalowi niż we wcześniejszych 20 minutach. Wysoko prowadząc, uznali, że można podreperować indywidualne statystyki i zaczęli grać indywidualnie. Każdy chciał zakończyć akcję, nie dostrzegał lepiej ustawionego kolegi. Tyszanom udało się tylko raz pokonać Polaka.
 
Na trzecia tercję między słupki bramki Podhala wszedł Bizub. Górale na początku odsłony mieli okazję na zdobycie drugiego gola, bo Smirnow odsiadywał karę dwóch minut. Nic z tej przewagi nie wyciągnęli, a za moment stracili gola. Sędziowie jeszcze analizowali, czy przypadkiem bramka nie została ruszona, przed tym, jak krążek po strzale Witeckiego znalazł się w siatce.  Tercja rozgrywana w spokojnej atmosferze. W końcówce Kolusz ostemplował słupek, a tyszanie poprzeczkę.  
 
GKS Tychy - Tauron Podhale Nowy Targ 6:1 (4:0, 1:1, 1:0)
1:0 Cichy – Mroczkowski – Kotlorz (1:28)
2:0 Sierguszkin – Smirnow (5:18)
3:0 Gościński (11:11 w osłabieniu)
4:0 Cichy – Szczechura – Mroczkowski (14:25 w przewadze)
4:1 Siuty – Majoch – B. Wsół  (24:44)
5:1 Sierguszkin – Witecki – Biro (35:36)
6:1 Witecki – Sierguszkin – Biro (44:39)
Tychy: Lewartowski – Biro, Pociecha, Gościński, Wróbel, Jeziorski – Wróbel, Kotlorz, Krzyżek, Ubowski, Marzec - Seed, Bizacki, Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Żełdakow, Smirnow, Sierguszkin, Fieofanow, Witecki.  Trener Krzysztof Majkowski.
Podhale: Polak (40:00 Bizub) – Tomasik, Mrugała, Kolusz, Bryniczka, Wielkiewicz – Michalski, Sulka, B. Wsół, Majoch, Siuty - Szurowski, Volrab, Worwa, Słowakiewicz, Bondaruk - Kamieniecki, Soroka,  F. Kapica, W. Bochnak.  Trener Andriej Gusow.

Głównym daniem dnia był mecz lidera z wiceliderem, czyli katowiczan z Unią.  Widowisko godne meczu na szczycie. Sporo emocji, dużo akcji, interwencji bramkarz, ekscytująca końcówka, dogrywka i karne. Zwycięsko wyszli oświęcimianie, ale to nie wystarczyło, by zasiać na fotelu lidera.
 
Mistrz Polski – JHK Jastrzębie – nie miał problemów z udowodnieniem swojej wyższości nad sosnowiczanami. A pod Wawelem gospodarze w potyczce z Sanokiem zdobyli gola już w 12 sekundzie. Wysokie prowadzenie ich uśpiło i zgotowali sobie nerwową końcówkę. Marek Ziętara ściągnął bramkarza i jego podopieczni zdobyli kontaktowego gola (4:3), lecz chwilę później stracili. Krakowianie ulokowali krążek w pustej bramce.    
 
W innych meczach
JKH GKS Jastrzębie – Zagłębie Sosnowiec 7:1 (2:0, 3:1,2:0)
Bramki: Mlynarovic 3, R. Nalewajka 14, Pelaczyk 23, A. Szewczenko 25, Rac 34, Kalns 50, Jarosz 51 – Rzeszutko 35
 
GKS Katowice – Re-Plast Unia Oświęcim 2:3K (0:0, 2:1, 0:2; 0:0) karne 0:2
Bramki: Pasiut 22, Monto 38  – Themar 30, Dziubiński 52, Oriechin 65 decydujący karny
 
Comarch Cracovia – Ciarko Sanok 5:3 (2:0, 1:0, 2:3)
Bramki: Miszczenko 12 sek, Kapica 18, Nemec 29, Jeżek 44, Bodrow 60 (do pustej) – Sawicki 46, Henttonen 49, 59

 
Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama