28.10.2021 | Czytano: 2080

PHL. O awans do Pucharu Polski

Oba zespoły znajdowały się pod ścianą, ale po dzisiejszej potyczce tylko jeden miał powody do zadowolenia.


 
Potyczka Unii z GKS Tychy zapowiadała się bardzo ciekawie, bo na finiszu drugiej rundy tylko Katowice mają zapewniony udział w Pucharze Polski. Kilka zespołów rywalizuje o kolejne trzy miejsca premiowane grą w tej prestiżowej imprezie. Unici  po słabym początku sezonu zanotowali serię pięciu kolejnych zwycięstw,  a wygrana pod Wawelem wysunęła ich na drugą lokatę i tym samym znaleźli się w nieco lepszej sytuacji od rywala. Niemniej  musieli wygrać z sąsiadem zza miedzy nawet za dwa punkty, by być spokojnym udziału w PP.  Tyszanie, 8-krotni zdobywcy tego trofeum, są w gorszej sytuacji.  Mają matematycznej szanse, bo potrzeba im nie tylko dwóch wygranych, ale również muszą szukać pomocy u innych.  
 
Gospodarze dobrze zaczęli. Zepchnęli rywala do defensywy, a Glenn cudownym strzałem w przeciwległe okienko dał im prowadzenie. Chwilę później Oriechin mógł podwyższyć, a potem… Oświęcimianie dziwnie wycofali się do defensywy, dali rywalowi rozwinąć skrzydła i Mroczkowski równie pięknym uderzeniem jak Glenn, doprowadził do wyrównania. Miejscowi łapali kary. Gdy była ich nadmierna ilość na tafli,  Pociecha dał prowadzenie tyskiemu zespołowi.
 
Piorunujący początek  drugiej tercji w wykonaniu gospodarzy, którzy w odstępie 25 sekund zdobyli dwie bramki. Najpierw Oriechin wykorzystał karnego, a chwilę później, gdy na ławce kar przebywał Wróbel, Themar z dobitki pokonał Lewartowskiego. Mecz falował – raz jedni przeważali za chwilę drudzy.  W miarę upływu czasu gospodarze skoncentrowali się na obronie i wyprowadzaniu kontr. Im bliżej końca odsłony tym przewaga tyszan była coraz większa.  Jakby unitom zaczynało brakować sił, bo w piątkę dawali się długimi minutami zamykać w tercji, a  od kręciołków przeciwnika  mogli czuć się jak na łańcuchowej karuzeli.
 
W trzeciej tercji tyszanie przeważali, ale nie potrafili sobie wypracować klarownej sytuacji. Dopiero w ostatnich dwóch minutach mieli takie szanse, ale wtedy już przegrywali różnicą dwóch bramek. Oriechin z ostrego kąta trafił w poprzeczkę bramki, Dziubiński przejął krążek i ulokował go w pustej bramce. Tym samym Unia w finale Pucharu Polska, a tyszanie za burtą.  
 
Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Tychy 4:2 (1:2, 2:0, 1:0)
Bramki: Glenn 4, Oriechin 22, Themar 22, Dziubiński 52 – Mroczkowski 8, Pociecha 13
 
Stefan Leśniowski
Foto PZHL
 

Komentarze







reklama