21.10.2021 | Czytano: 3640

PHL. Dziewiąty raz z rzędu

Kibice Podhala czekali na drugą wygraną w sezonie swoich ulubieńców. Jeśli Podhalanie mogliby kogoś pokonać, to zespół bezpośrednio sąsiadujący w tabeli.

Sympatycy nowotarskiego klubu nie doczekali się wygranej. Sanoczanie drugi raz w tym sezonie okazali się lepsi od podopiecznych Andrieja Gusowa. To dziewiąta przegrana z rzędu jego podopiecznych.
 
 Z powodu perypetii  zdrowotnych na ławkę trenerską nie wrócił Marek Ziętara. Nadal odpoczywa po zasłabnięciu w ubiegłym tygodniu..  To on  po raz pierwszy sprawił, że do Sanoka trafił tytuł mistrza kraju. W sezonie 2010/11 razem z Milanem Janczuszką (obchodził dzisiaj  62 urodziny), po mistrzostwie Polski z Podhalem, przeniósł się do Sanoka.  W drugim sezonie pracy, w trakcie sezonu odszedł Słowak, a nowotarżanin  samodzielnie prowadził zespól i sięgnął po mistrzowską koronę. Ziętara trafił na Podkarpacie po rozwiązaniu drużyny w Gdańsku, której był szkoleniowcem. Markowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
 
Sanoczanie od pierwszego gwizdka sędziego starali się niepokoić Bizuba, ale to górale pierwsi  dostali szansę na objęcie prowadzenie. Grali z przewagą jednego zawodnika, ale nie był to udany okres w ich wykonaniu. Odnotowaliśmy tylko strzał (B. Wsół). O wiele lepiej grę w przewadze wykorzystali gospodarze. Nie musieli zakładać zamka, lecz wyprowadzili wyśmienitą kontrę. Trzy podania i Tamminen stanął oko w oko z golkiperem „Szarotek”. No i nie dał mu szans na skuteczną interwencję. Kolejne minuty nudne jak przysłowiowe flaki z olejem. Akcje ofensywne obu zespołów zbyt łatwo były rozbijane w tercji środkowej, a jeśli już któryś gracz przebił się do tercji przeciwnika, to  z łatwością tracił czarny kauczukowy przedmiot. W tym fragmencie gry ze strony górali odnotować trzeba akcję Soroki, który zmusił do wysiłku Spesznego.  W końcówce  padły dwa gole. Najpierw obrońca Podhala dał się ograć w narożniku lodowiska zza bramką Bizuba i Jekunen podał idealnie wprost na kij Henttonena. Ten uderzył z pierwszego i Bizub był bezradny. 38 sekund później przyszła odpowiedź ze strony gości. Słowakiewicz wypuścił w bój na prawym skrzydle Worwę, a ten strzałem po lodzie ulokował krążek w przeciwległym rogu bramki.
 
Już w pierwszej minucie drugiej odsłony, gdy Podhale grało w osłabieniu, Bondaruk stanął przed szansą na wyrównanie. Przegrał jednak pojedynek jeden na jeden ze Spesznym.  Chwilę później gospodarze grali w  przewadze (B. Wsół na ławce kar) i szybko ją wykorzystali. Gola w debiucie zdobył Mokszancew. Trener Andriej Gusow zdecydował się na zmianę bramkarza. Miejsce między słupkami  zajął Polak.  B. Wsół za moment znowu powędrował na ławkę kar i kapitalną akcją przeprowadzili gospodarze, którą strzałem w okienko zakończył  Henttonen. Sanoczanie  zaczęli grać na luzie i  przeprowadzali akcje, po których ręce same składały się do oklasków. Sawicki nie trafił do pustej bramki, przestrzelił też z najbliższej odległości Jekunen, uderzenie Strzyżowskiego obronił Polak, a Sawicki nie trafił w krążek mając przed sobą pustą bramkę. To był krótki okres takiej gry sanoczan.   Podhale grało ambitnie, starało się niepokoić defensywę rywala i – jak to w hokeju – miało swoje sytuacje, ale nie tak dogodne jak sanoczanie. Najlepsze okazje na pokonanie Spesznego mieli – Majoch i Worwa. Przez pewien moment bramkarz gospodarzy grał bez kija, ale górale tego nie wykorzystali. W strzałach idealny remis po 13, ale strzał strzałowi nierówny.  
 
Górale trzecią odsłonę rozpoczęli od gry w przewadze, ale nie udało się rozmontować defensywy  rywala.  Mieliśmy boksersko – zapaśniczy pojedynek pomiędzy Pavukiem a Mrugałą. No i trafienie Bukowskiego po wygraniu bulika przez Henttonena. Świetne okazje na szybko odpowiedź  mieli -  Słowakiewicz i Majoch. Ten ostatni wreszcie umieścił krążek w bramce w zamieszaniu podbramkowym, po uderzeniu Szurowskiego.  Riposta gospodarzy była błyskawiczna po dwójkowej kontrze. Sawicki idealnie wyłożył krążek Bukowskiemu. Sanoczanie naciskani popełniali błędy przed swoją bramką, ale Speszny ratował skórę swoim obrońcom.   A Bukowski na sekundę przed koncową syrena skompletował hat tricka
 
  
 STS Ciarko Sanok   - Tauron Podhale Nowy Targ 7:2 (2:1, 2:0, 3:1)  
1:0 Tamminen – Sawicki – Mokszancew (9:16 w przewadze)
2:0 Henttonen – Jekunen – Hamalainen (16:58)
2:1 Worwa – Słowakiewicz – Wielkiewicz ( 17:36)
3:1 Mokszancew – Sawicki (22:32 w przewadze)
4:1 Henttonen – Hamaleinen – Bukowski (25:56 w przewadze)
5:1 Bukowski – Henttonen (46:11)
5:2 Majoch – Szurowski (49:26)
6:2 Bukowski – Sawicki – Jekunen (50:01)
7:2 Bukowski - Helttonen (59:59)
Sanok:  Speszny – Rąpała, Jekunen, Henttonen, Hamalainen, Bukowski – Marva, Olearczyk, Tamminen, Dawicki, Mokszancew– Białas, Pavuk, Filipek, Mocarski, Strzyżowski – Florczak, Łyko, Wilusz, Bar, Biały. Trener Marcin Ćwikła.
Podhale: Bizub (22:32 Polak)  – Tomasik, Mrugała, Kolusz, Bryniczka, Bondaruk – P. Wsół, Sulka, W. Bochnak, Majoch, B. Wsół - Szurowski, Volrab, Worwa, Słowakiewicz, Wielkiewicz - Kamieniecki, Soroka, J. Malasiński, Siuty. Trener Andriej Gusow.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama