- Dlaczego zabrakło awizowanego Kazimierza Kmiecika?
- Kazia zatrzymały obowiązki służbowe. Miał zajęcia z drużyną Wisły, która występuje w Młodej Ekstraklasie. Z kolei Marek Kusto miał do załatwienia prywatne sprawy.
- Który to już pana udział w podhalańskiej imprezie?
- Drugi. Przed dwoma laty w Niedzicy był rozgrywany turniej i wtedy razem z Kaziem Kmiecikiem wzięliśmy w nim udział. Bardzo mile go wspominam, chociaż wtedy nie wygraliśmy go. Drużyna z Podhala nas pobiła. W miarę możliwości, jak czas pozwala, staram się nie opuszczać żadnego turnieju.
- To pozostaje w żyłach i nie da się żyć bez futbolówki. Bardzo dużo gramy. W Krakowie jest liga oldbojów. Latem zaś rywalizacja przenosi się na trawę. Do tego dochodzą turnieje pokazowe. Latka lecą. Pozostało nam tylko pokazywanie swoich twarzy. O pokazie wielkiego futbolu trzeba już zapomnieć. Poziom można podnosić w wieku juniora, ale nie teraz. Spotykamy się, by nie zapomniano o nas, że kiedyś dobrze operowaliśmy futbolówką. Przy okazji dobrze się bawimy, spotkamy starych znajomych, nawiązujemy nowe znajomości.
Tekst + foto Stefan Leśniowski