06.04.2020 | Czytano: 5696

Z lamusa: Finał Pucharu Europy dla zuchwałych (+zdjęcia)

- Nie pytajcie mnie, czy jestem szczęśliwy, czy jestem zadowolony. Twierdzono, że Łotysze i Niemcy są nie do ugryzienia. Okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Nie przestraszyliśmy się utytułowanych rywali – to pierwsze słowa Lesława Ossowskiego po zakończeniu praskiego półfinału o Puchar Europy.

Magda Szarotka Nowy Targ nad Wełtawą zrobiła ogromną furorę. Zajęła pierwsze miejsce i awansowała do finału w Goeteborgu. Jest to – jak dotychczas – największy sukces  polskiego klubowego unihokeja w męskim wydaniu i – co warte podkreślenia – dokonała tego drużyna z „ulicy”, bez bazy sportowej, a zawodnicy trenowali po pracy i dwa razy w tygodniu.
 
Pomogła Magda
 
Niżej podpisany był naocznym świadkiem tego wydarzenia. Ówczesny prezes klubu – Marek Dudek – zdołał załatwić sponsora Zakład P:rodukcji Jogurtów  Magda z Szaflar i kilka drobnych.  Zabrał dziennikarza, by odnotował ten historyczny sukces. Miał nosa.   Marek Dudek, wierny kibic hokejowych „Szarotek”, był operatywnym prezesem, dla którego nie było rzeczy niemożliwych.  Wydeptywał ścieżki, trudne jak dzisiaj, by jego ekipa mogła wystąpić w  półfinałowym, a potem w finałowym turnieju.  To był debiut klubu na międzynarodowej arenie, którego bał się trener Ryszard Kaczmarczyk. Mylił się.  Świetnie dowodził ekipą z wysokości boiska, bo był grającym trenerem. To jego spokój, umiejętności operowania kijem, zwalniania i przyspieszenia akcji – miały ogromny wpływ na końcowy rezultat turnieju.
 
Zakrwawione kolana
 
Jego taktyka triumfowała. Polegała na atakowaniu przeciwnika już w jego tercji obronnej, dwoma wysuniętymi skrzydłowymi, nie pozostawiając rywalowi odrobiny swobody na rozwinięcie akcji. Łotysze próbowali różnymi sposobami przebić się przez bardzo dobrze zorganizowaną obronę górali, ale bez powadzenia. A jeśli już udało im się oszukać defensywę, ostatnią instancją był fenomenalnie broniący Stanisław Jękner.  Nawet zakrwawione kolana  nie przeszkodziły mu w skutecznych interwencjach. O triumfie zdecydowała niezwykle twarda i agresywna gra nowotarżan, żywcem wzięta z hokeja na lodzie. W kraju Magda Szarotka była tępiona za taki styl gry, w Europie, jak się okazało, był to klucz do sukcesu.
 
Architekt sukcesu
 
- Takiego debiutu na europejskich parkietach nie spodziewałem się - przyznał Ryszard Kaczmarczyk. – W obu spotkaniach zagraliśmy niezwykle konsekwentnie w obronie. Umiejętnie blokowaliśmy strzały przeciwnika kijem i ciałem. Byliśmy też lepsi w grze bark w bark, w blokowaniu przeciwnika ciałem. Naszą najmocniejszą stroną były trzy wyrównane piątki. Bardzo dobrze między słupkami spisywał się Jękner, aczkolwiek wyszedł jego największy mankament, rozpoczynanie gry od wyrzutu piłeczki ręką. Z Łotyszami oddaliliśmy 22 strzały w światło bramki, oni odpowiedzieli dziewięcioma. Po tak dobrym i wyczerpującym meczu obawiałem się rywalizacji z Niemcami. Byliśmy zmęczeni nie tylko potyczką z Łotyszami, ale także warunkami noclegowymi (wszyscy spaliśmy na podłodze w szkole – przyp. aut.).   Był to pierwszy mecz Niemców, gdyż nie zagrali z Węgrami, którzy nie dotarli do stolicy Czech. Obawy potwierdziła pierwsza tercja, w której inicjatywa należała do przeciwnika. Dwie kolejne odsłony pokazały, że drzemią w nas ogromne możliwości. Zwycięstwa zapewniły nam  co najmniej ósme miejsce w Europie, co jak na drużynę z „ulicy” było ogromnym osiągnieciem.
 
„Nikt na was nie stawiał”
 
 Postawa nowotarżan przeszła najśmielsze oczekiwania. Karl Seiler chairaman ze Szwajcarii przyszedł uścisnąć dłoń szkoleniowcowi. – Dokonaliście wielkiej rzeczy – powiedział. – Nikt tutaj na was nie stawiał. Zasłużyliście na to swoją postawą na boisku i poza nim. Graliście nowoczesny i niekonwencjonalny unihokej. Zaimponowaliśmy obserwatorom żelazną dyscypliną taktyczną, dobrą techniką i twardą, ale fair grą. Byliście ponadto najsympatyczniejszą ekipą. Widać, że gra was cieszy. Jestem też pełen podziwu dla waszych kibiców i faktu, że Polacy razem trzymają się na tej imprezie.
 
Drużyna  Dudka i Kaczmarczyka zewsząd zbierała gratulacje nawet od szkoleniowców unihokejowych potęg – Szwecji i Finlandii, których ekipy równolegle uczestniczyły w Czech Open.
 
Po 12-godzinnej podróży
 
Na „dzień dobry” nowotarżanie rozprawili się z mistrzem Łotwy, zespołem wyżej notowanym i uchodzącym za faworyta turnieju. Nasz rywal miał w składzie siedmiu reprezentantów kraju, którzy grali podczas majowych mistrzostw świata Elity. Do tego przybyliśmy do stolicy Czech po 12-godzinnej podróży i zawodnicy mieli zaledwie dwie godziny na odpoczynek. Nie przeszkodziło im to w odprawieniu Łotyszy z kwitkiem.  Ci, tylko w pierwszy 3 minutach posiadali przewagę, potem górale niepodzielnie rządzili na boisku. Objęli prowadzenie w 9 minucie po fantastycznym strzale Łukasza Rusinowicza z ostrego kąta w samo okienko. W drugiej tercji górale dali koncert gry. Każda ich akcja była nagradzana burzą oklasków przez obiektywną publiczność. Już 29 sekund po wznowieniu gry Lesław Ossowski zza bramki podał do nadbiegającego Pawła Zycha, a ten za moment utonął w objęciach szczęśliwych kolegów. 4 minuty później Ryszard Kaczmarczyk kapitalnie rozegrał „zamek” w przewadze i Paweł Staszel piekielnie mocnym i niesygnalizowanym strzałem umieścił piłeczkę w bramce. W 31 minucie, idący za ciosem Polacy,  po raz czwarty zmusili do kapitulacji Millewansa (Krzysztof Jurek). Przeciwnik odpowiedział jedynie trafieniem Rlegersa (36 min.), na więcej nie pozwolili podopieczni Ryszarda Kaczmarczyka. W trzeciej tercji górale kontrolowali wydarzenia na boisku. Nie pozwolili sobie strzelić gola nawet, gdy grali w czwórkę przeciwko szóstce zawodników Kekawy (119 sekund przed końcem wycofali bramkarza).


 
Szok gwiazd z Lipska
 
W Loewen Lipsk występowało siedmiu graczy drużyny narodowej oraz dwóch Szwedów i jeden Fin.  Spotkanie było emocjonujące, obfitujące w wiele pięknych akcji i dramatycznych spięć podbramkowych.  Szarotka grając konsekwentnie w defensywie, w 9 minucie po strzale Lesława Ossowskiego z półobrotu objęła prowadzenie. W 17 minucie Szwed Persson wyrównał. Piłeczka odbiła się od ręki Piotra Daniela, myląc Stanisława Jęknera. W drugiej tercji, decydującej jak się później okazało, mistrzowie Polski zagrali znakomicie taktycznie  i co najważniejsze – skutecznie. Zdobyli dwie bramki – Paweł Luberda w 35 min.  po indywidualnej akcji i Krzysztof Jurek (37 min), który  dobił strzał odbity przed siebie przez Sachweka  po uderzeniu Ryszarda Kaczmarczyka. Na 84 sekundy przed końcem Niemcy wycofali bramkarza i grali w szóstkę przeciwko czwórce nowotarżan (Jurek przesiadywał na ławce kar). Szarotka dzielnie się broniła i nie pozwoliła się trafić.


 
Kopciuszek na salonach
 
Radości i łez nie ukrywał Marek Dudek, który już wtedy zdał sobie sprawę, że doszły go kolejne problemy.

 Marek Dudek w przerwach próbował swoich sił między słupkami

- Mając świadomość, że poprzedni czempion naszego kraju zawsze wracał na tarczy, obawiałem się tego debiutanckiego występu – powiedział. – Okazało się, że do walecznych świat należy. Zrobiliśmy psikusa organizatorom i uczestnikom turnieju. Kopciuszek dotarł na salony.  Teraz czeka mnie ogromna praca, aby dostać się do „pociągu” pędzącego w stronę Goeteborga. Jesteśmy amatorskim zespołem, którego, w przeciwieństwie do naszych rywali, nie stać było na luksusowy hotel. Nocowaliśmy w szkole, śpiąc na materacach. Ale nawet to byłoby niemożliwe, gdy nie pomoc naszych dobroczyńców.
 
Praga - Sierpień 2000 – Puchar Europy
Magda Szarotka Nowy Targ - Kekawa (Łotwa) 4:1 (1:0, 3:1, 0:0)
Bramki: Rusinowicz (9), Zych (21), Staszel (25), Jurek (31) – Rlegers (36).
Magda Szarotka Nowy Targ – Loewen Lipsk (Niemcy) 3:1 (1:1, 2:0, 0:0)
Bramki: Ossowski (9), Luberda (35), Jurek (37) – Persson (17).
 
 

Magda Szarotka: Stanisław Jękner (Grzegorz Grzegorzewski) – Jarosław Niemiec, Tomasz Niedermaier, Janusz Kaczmarczyk, Rafał Adamczyk, Piotr Daniel, Robert Kiczka – Ryszard Kaczmarczyk, Paweł Staszel, Robert Haber, Krzysztof Jurek, Lesław Ossowski, Paweł Zych, Łukasz Rusinowicz, Wojciech Polak, Paweł Luberda, Leszek Grzybek, Mirosław Biel, Dariusz Kwaśnica.
 
W finałowym turnieju przeciwnikami Szarotki byli: Helsingfors IFK (mistrz Finlandii), Haninge IBK (czempion Szwecji) i Herlev FC (mistrz Danii). To były już za wysokie progi dla amatorskiej drużyny.   Góralom nie udało się odnieść zwycięstwa nad profesjonalistami, ale i tak ósme miejsce w Europie okazał się ogromnym sukcesem.  
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze









reklama