06.03.2020 | Czytano: 12378

Zbigniew Podlipni: Zapomnieli o przyszłości

- Zróbmy mistrza lub medal, a dalej, to już jest nieistotne. Zrobić sukces szybko, a „po nas potop”. Ta krótkowzroczna polityka do niczego dobrego nie doprowadzi –ocenia działania włodarzy KH Podhale Zbigniew Podlipni, wielokrotny reprezentant kraju, 5-krotny mistrz Polski.



Mówi o
 
O budowie drużyny
 
- Nie utożsamiam się z tak zbudowaną drużyną, bo „Szarotek” w niej było jak na lekarstwo. Nawet w Katowicach, które nigdy nie pracowały z młodzieżą, było więcej Polaków (dwunastu) niż w naszym zespole. W dodatku tyle samo wychowanków Podhala co w macierzystym klubie. I to oni byli siłą napędową, to oni dali awans. To co robią działacze Podhale nie podobało mi się i nie podoba. Śledziłem wyniki,  ale skończyło się tak jak przewidywałem w rozmowie z Tobą przed rozpoczęciem sezonu. Nie życzę źle hokejowi, ale takie działania „na dziś” musiały do tego doprowadzić.  Pomysł budowy drużyny przypomina mi Sanok, który zdobył mistrza po trupach i do tej pory nie potrafi się odbudować.  Wina leży po stronie zarządu.  Nie powinno się dopuścić do tego, żeby wyrzucać wychowanków, bo w tej chwili zaplecza nie ma.
 
O starej śpiewce
 
 - Były takie czasy, że wychowankowie byli w każdym klubie ekstraklasowym, ale tylko dlatego, że nie dla wszystkich było miejsce w macierzystej drużynie. Było ich za dużo. Teraz są wszędzie, tylko nie w Nowym Targu. Zrozumiałbym jakby zatrudniono dwóch, trzech dobrych obcokrajowców, jak drzewiej bywało, od których uczyliby się młodzi wychowankowie. To miałoby jakiś sens. Inwestycja na przyszłość.   Ale nie taką armię. Proporcje zostały zachwiane.  I to bezsensowne zatrudnienie dwóch „obcych” bramkarzy w końcówce sezonu, kosztem naszego juniora. W dodatku z zawirowaniami, bo jeden z nich zaliczył epizod i postanowiono się go pozbyć, bo był za…niski. Ten drugi nie zagrał ani sekundy.   Po co?  W każdym takim przypadku wraca śpiewka, że są tańsi niż nasi juniorzy.  Nie wiem, może ci obcokrajowcy jeszcze dopłacają?
 
O krwawieniu
 
- Jaka jest różnica między drużyną  Jacka Szopińskiego, a naszą?  I jedna i druga nic nie zdobyła, tylko jakim kosztem.  No bo jakie zajmiemy teraz miejsce?  Szóste? Niesmak pozostał i to chyba na długo.   Gdyby nasi  zdobyli medal, to tak kosztem nowotarskiego hokeja.  Włodarze chcieli osiągnąć sukces, szybko i…  Panował zachwyt po sezonie regularnym. Dobrze, liczy się sezon zasadniczy, ale jest to  przygrywka do  najważniejszej części sezonu.   Play off to clou sezonu i najlepsi  gracze nie muszą błyszczeć przez cały sezon, lecz w  jego decydującej  części. Tylko tacy  gracze potrafią się zmobilizować w najważniejszym momencie,  potrafią zostawić serce i zdrowie na lodzie, przekazać swoje umiejętności drużynie, wnieść się na ich wyżyny. Obcokrajowiec nie utożsamia się z klubem i jego wiernymi sympatykami, nie  będzie krwawił dla klubu, w którym jest dzisiaj, bo  jutro będzie grał w innym. Najemnik patrzy jak zarobić i nie stracić zdrowia.  
 
O krótkowzroczności
 
- Czy  ci kibice, którzy popierali ruchy włodarzy  nie zdają sobie sprawy, że taka polityka prowadzi do tego co stało się w Sanoku?  Zarząd pozwolił na czystkę już w ubiegłym sezonie. Pozbywano się wychowanków kosztem obcokrajowców.  Denerwuje mnie to, jak to wygląda. Denerwują mnie ludzie, którzy się cieszą, ale tylko chwilą, a nie zadają sobie pytania: co dalej? Co będzie za rok, dwa, pięć?  Przecież każdy z nas myśli o przyszłości i ją planuje. Myśli o tym, by zapewnić byt rodzinie. Aby  nie stracić wszystkiego, trzeba mądrze i rozsądnie korzystać z wiedzy i zasobów jakie się ma.  Czy tak nie jest w każdej rodzinie? Dlaczego inaczej ma być w sporcie?  
 
O powrotach
 
- Czy wrócą wychowankowie? Czy Kolusz wróci, po tym jak go potraktowano? Czy wrócą pozostali, którzy śledzili rozwój sytuacji i mają w pamięci  jak potraktowano ich kolegów? Bo jeżeli w trakcie sezonu prezes potrafił rozwiązywać kontrakty, to kto będzie miał do niego zaufanie? W świecie współczesnego sportu, w którym liczy się wiarygodność, trudno  być optymistą. Zarządzający zburzyli za sobą wszystkie mosty. Wątpię, żeby któryś z naszych wychowanków  chciał rozmawiać z tym prezesem.
 
O przyszłej drużynie
 
- Teraz było 17 obcokrajowców.  Rany boskie, aż strach pomyśleć jak będzie wyglądał przyszły sezon.  Rozważmy scenariusz, że prezesi zrezygnują z prowadzenia klubu i co teraz. Nowy prezes zastaje spaloną ziemię. Zapewne będzie rozmawiał z wychowankami rozrzuconymi po Polsce. Będzie miał większe szanse porozumienia niż obecny. Inna opcja?  Obserwuję juniorów, juniorów młodszych i rozumiem, że te trzy młode roczniki grać będą w ekstraklasie. No bo kto?  Jedyna szansa to znowu zatrudnić 17 -19 stranieri, ale… Jak długo można egzystować w takiej  prowizorce? 
 
Wysłuchał Stefan Leśniowski
 

Komentarze









reklama