– Sam zrezygnował, ze względów osobistych – tłumaczy kierownik drużyny Lubania, Bronisław Jabłoński.
- To była moja osobista decyzja – potwierdza Bartłomiej Walczak. - W moim odejściu nie ma żadnych podtekstów. W zgodzie rozstałem się z piłkarzami, działaczami i sponsorami. Po prostu do takiego kroku zmusiły mnie sprawy osobiste. Coś za coś. Nie dałbym rady pogodzić pracy zawodowej ze szkoleniem maniowian. Szkoda, że w takim momencie nastąpiło rozstanie, gdy drużyna ma szanse powalczenia o coś więcej niż tylko o środek tabeli. Mojemu następcy życzę sukcesów i skutecznej walki o trzecią ligę.
Bartłomiej Walczak
Ster czwartroligowego jedynaka Podhala przejął Marek Żołądź, który od wielu lat związany był z tylmanowskim Lubaniem.
Urodził się 24 kwietnia 1975 roku w Niecieczy k. Żabna i tam, w miejscowym klubie LKS, stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Gdy podjął naukę w tarnowskim technikum elektronicznym występował w juniorach Unii i w czwartoligowych rezerwach „Jaskółek”. Z unistami wywalczyli awans do trzeciej ligi i rozpoczął studia na krakowskiej AWF. W trakcie studiów grał w Podgórzu, by za namową Andrzeja Lizaka, kumpla z Żabna, przenieść się do Waksmundu. Trenerem Huraganu był wtedy Marek Kusto. Niestety, sławetna powódź w 1997 roku zalała obiekty Huraganu i zespół po rozegraniu kilku spotkań na nowotarskim stadionie wycofał się z rozgrywek. Marek Żołądź przeniósł się do Świtu Krzeszowice, a następnie reprezentował barwy Proszowianki i Górnika Wieliczka. W barwach tego ostatniego klubu rozegrał kilka spotkań w trzeciej lidze i... ponownie wylądował w Huraganie, w którym grał sezon. Za nową Grześka Cholewy, również piłkarza z Żabna, przeniósł się do Lubania Maniowy.
– Mieliśmy wtedy bardzo mocną pakę - wspomina Marek Żołądź. - Grałem w zespole razem z Jurkiem Kowalikiem i Zdzisławem Strojkiem.
Żołądź był ostoją tej drużyny. Miał dobry przegląd sytuacji, potrafił posłać długą i dokładną piłkę do wybiegającego partnera. Potrafił też strzelić. Nie tylko piłkarskie losy, ale także życiowe związał z Podhalem. Z Tylmanowej pochodzi jego wybranka serca Anastazja. Założył tam rodzinę. Jeszcze jesienią był grającym trenerem Lubania Tylmanowa.
Marek Żołądź ( z lewej) i prezes PPPN Dariusz Mazur
- Otrzymałem ofertę z Maniów i nie mogłem takiej szansy odrzucić – mówi. - Drugi raz taka okazja mogłaby się nie trafić. Pracować nadal będę w szkole z Tylmanowej i pomagać tamtejszej młodzieży w nauce piłkarskiego abecadła. Po Nowy Roku zapadnie decyzja, kto zostanie moim następcą. Teraz skupiam się na pracy w nowym klubie. Pierwsze organizacyjne spotkanie mamy zaplanowane na 7 stycznia.
Stefan Leśniowski