- Jak czuje się osoba, która została najlepszym unihokeistą minionego sezonu?
- Jestem bardzo zaskoczony. Nie spodziewałem, że po moim dobrym sezonie zostanę jeszcze w ten sposób wyróżniony.
- Jaki to był sezon w twoim wykonaniu?
- Bardzo udany, chociaż mogłem wyciągnąć z niego jeszcze więcej. Najważniejsze, że wywalczyliśmy złoty medal mistrzostw Polski. Odzyskaliśmy tytuł. Wzięliśmy rewanż na Zielonce. Nie mieliśmy żadnych momentów zwątpienia. Wiedzieliśmy o co gramy. Celowaliśmy w sam szczyt i dopięliśmy swego. Rywala mieliśmy świetnie rozpracowanego. Wiedzieliśmy jakie są jego mocne strony i jak je wyeliminować. Z kolei jak wykorzystać ich słabości
- Najmocniejsza strona Jakuba Korczaka?
- Przede wszystkim strzał i pewność siebie. Nie załamuję się po jednej czy drugiej nieudanej akcji. Staram się o tym nie myśleć i robić swoje.
- A co uważasz za swój największy brak?
- Brak zimnej głowy w momentach, gdy rywal mnie prowokuje. Zbyt łatwo daję się sprowokować, a konsekwencją tego są kary, które osłabiają zespół.
- Zwracasz uwagę na statystyki?
- Czasami, ale bardziej na punkty zespołu niż indywidualne. Nie zawracam sobie głowy indywidulanymi osiągnieciami w meczu, bo najważniejsza jest drużyna, by ona wygrywała i była jak najwyżej.
- „ Duża zasługa Korczaka, który wreszcie wydoroślał i stał się naszym najlepszym i bramkostrzelnym napastnikiem” – tak powiedział, po finałowym meczu, Piotr Kostela. Co miał na myśli mówiąc „wydoroślał”?
- Trenerzy zaczęli stawiać na mnie. Stałem się jedną z ważniejszych osób w zespole. Nie łapałem już tak dużo kar jak we wcześniejszych okresach mojej kariery, chociaż w tym elemencie jeszcze jest trochę do poprawy. Brałem na siebie większą odpowiedzialność za wynik drużyny. To zaprocentowało ilością zdobytych goli, a szczególnie w tym najważniejszym dla nas pojedynku z Zielonką w finale. Trzy zdobyte bramki w finale to dla mnie bardzo duże osiągnięcie.
- Marzysz o grze w reprezentacji?
- Zostałem powołany na zgrupowanie. Chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony, by zapłać się do drużyny. Jeżeli selekcjonerzy uznają, że przydatny jestem drużynie narodowej, to będę zachwycony.
- Jak oceniasz poziom ligi?
- Nie jest za wysoki. W lidze ciągle dominują te same zespoły- Górale, Szarotka, Zielona, dołącza nieśmiało Sanok, ale w kolejnych latach raczej nie przewiduję, żeby ktoś zakłócił ten układ. Nadal ligą rządzić będą trzy - cztery drużyny. Liga jest źle rozpisana. Grupy są wielkim minusem systemu rozgrywek. Cały czas kisimy się we własnym sosie. Gramy tylko z Szarotką, Tychami czy Ludźmierzem, a pozostałymi w ogóle. To trochę staje się nudne. Z Zielonką, z którą potykaliśmy się w finale, spotkaliśmy się tylko raz, w tym najważniejszym spotkaniu. Uważam, że jest to duże nieporozumienie, hamujące rozwój dyscypliny.
- Co interesuje cię oprócz sportu: samochody, dziewczyny.
- Tylko sport cieszy się moim największym zainteresowaniem. Oprócz unihokeja fascynuję się piłką nożną.
- Jakim człowiekiem jesteś na co dzień?
- Spokojnym, wesołym, towarzyskim.
- Z kim z drużyny trzymasz się najbliżej?
- Trudno określić, bo z każdym utrzymuję dobre kontakty. Jeśli jednak miałbym problem, to zwróciłbym się w pierwszej kolejności do Bartosza Gotkiewicza.
- Plany i cele na nowy sezon?
- Obronić tytuł mistrza kraju.
Stefan Leśniowski