Dzisiaj można te słowa odnieść do zespołu Janusza Niedźwiedzia, który za kilkanaście godzin rozpocznie batalię o jak najlepsze miejsce w trzeciej lidze.
Trzecia zima, trzeci trener. Marek Żołądź i Dariusz Siekliński dotychczas pracowali z piłkarzami NKP zimą. Oni przygotowywali futbolistów do najważniejszej części sezonu, rundy wiosennej. Tej zimy drużynę przygotowywał Janusz Niedźwiedź. Czego można się spodziewać po jego ekipie? No właśnie, „tego nie wie nikt”.
Spotkania kontrolne nie dały jednoznacznej odpowiedzi. Wysoka wygrana z Lubaniem Maniowy nie powinna być wykładnikiem, bo - jak stwierdził trener maniowian – jego zespół był na innym etapie przygotowań i miał mało gier i treningów na pełnowymiarowej płycie. Wiemy tylko, że słowackie drużyny z zaplecza ekstraklasy były za mocne dla nowotarżan. Wiem, wiem – to były próby nowych zawodników i nie wynik był sprawą najważniejszą. Tylko, że byli to anonimowi piłkarze, o których wartości trudno było cokolwiek powiedzieć. Były spotkania, w których jedenastka składała się z siedmiu testowanych (czytaj: anonimów). Dla kibica i dziennikarza takie mecze nie mają sensu, co zresztą było widać na trybunach. Jak można śledzić taki mecz? Napisać w sprawozdaniu „ Anonim 19 podał do Anonima 9 i padła bramka”? Jak można ocenić przydatność danego gracza do drużyny?
Kiedyś felietonista katowickiego Sportu napisał, że tylko w zaściankowym kraju dochodzi do takich praktyk i dodawał, iż jest to brak odwagi, asekuracja, dobre usprawiedliwienie, gdy nie wyjdzie. Bo kto sprawdzi, że trener dokonał dobrego wyboru, bo kto wie który był dobry? W tym akurat aspekcie Marek Żołądź był najbardziej odważny i nie bał się odpowiedzialności. Nawet, gdy nie wiedział jakich graczy mu wpakowano do autokaru (na ostatni sparing z Garbarnią), to potrafił się zapytać o ich nazwiska i podać ogółowi. Wiedział, że jest to promocja klubu.
Mam za sobą 35 lat pracy dziennikarskiej i mnie już nic nie zaskoczy, bo pracowałem na styku dwóch epok medialnych. Były okresy, że trzeba było węszyć, kto, kogo zatrudnił. Ale ten czas już minął. Dzisiaj dziennikarze śledczy zajmują się wyszukiwaniem negatywnych zjawisk. Nie dziwię, że takowe klub chce zamaskować, zamieć pod dywan, ale żeby transferami się nie pochwalić? To już zakrawa na jakiś żart. Dzisiaj nikt na siłę nie będzie promował kogoś, kto tego nie chce.
Przy wycenie wartości klubu jednym z elementów branych pod uwagę jest jego medialność. Wyjaśniając najprościej, polega ona na tym, że im częściej się o nim pisze i mówi – w telewizji, radiu, internecie czy prasie –tym lepiej.
„Wizerunek medialny to zespół cech i zachowań, które budują obraz danej osoby, instytucji czy sprawy w umysłach odbiorców mediów. Zagadnienie to rozpatrywane jest najczęściej przez pryzmat marketingu czy komunikowania się” – tyle encyklopedyczny cytat.
„Jeden dzień bez mediów, to dzień stracony. Jeśli przez dzień nie ma cię w mediach, to jesteś małym punkcikiem na mapie, którym nikt się nie interesuje”- mawiał były sponsor Podhala, Wieńczysław Kowalski. Dodawał: „w martwym sezonie to najważniejsza cześć działalności. Informacje nawet o wymyślonych transferach to czysty biznes. Karuzela musi się kręcić, by zainteresować potencjalnych sponsorów. Kto nie ryzykuje, tego nie ma w tym biznesie”.
Można różnie o Kowalskim mówić, ale przerósł epokę pod względem promocji. Nie było dnia, żeby jakiegoś ciekawego kąska nie wrzucił. Oj były to kąski, że hej! Potrafił współpracować z mediami. Nie miał rzecznika prasowego, sam załatwiał sprawy.
Czy ktoś dba o Public Relations w NKP? Gdyby nie Arek Marczyk, to byłoby głucho o klubie (najwyżej plakat prześle z zapowiedzią meczu), który uważa się za profesjonalny, a którego nie stać nawet na wykonanie telefonu z pozytywną informacją. Arek ma mnóstwo roboty. Jest kierownikiem drużyny, a więc w pierwszej kolejności musi zadbać o drużynę, a także filmowcem, ale znajduje jeszcze czas, by zrobić minutówki z wyjazdowych spotkań dla mediów (wielkie dzięki Arku, jesteś niezastąpiony), a nawet podesłać zdjęcia. Nic więc dziwnego, że nawet trener docenia jego pracę, twierdząc, że to ważna osoba w sztabie.
Ale wróćmy do rundy wiosennej. I zacytujmy dalszy ciąg piosenki Bogdana Łazuki. „Kto się zmartwi, kto rozerwie. Czy przed przerwą, czy po przerwie. Tego jeszcze nie wie nikt. Uśmiechów, radości, kłopotów czy żalu. Czego będzie więcej?”
Stefan Leśniowski
Skład NKP Podhale:
BAŁOS DANIEL (junior)- 2000-05-27
BARBUS DANIEL -1996-02-10
BEDRONKA MICHAŁ -1993-02-22
BORCZYŃSKI ERYK - 1998-08-10
CYFERT BŁAŻEJ -1992-02-03
DROBNAK PETER - 1992-09-29
DYNAREK DAWID - 1989-03-09
DZIEDZIC SEBASTIAN -1993-07-10
GORZELAŃSKI MIKOŁAJ -1997-02-25
KUDŁA SZYMON (junior) - 2001-01-21
KUŹMA SZYMON - 1997-09-05
LEWIŃSKI ARKADIUSZ -1990-08-18
LIGIENZA ADRIAN - 1991-04-07
ŁUKASZCZYK JAN (junior) - 2000-12-15
MIZIA MAREK - 1992-04-06
NAWROT MICHAŁ - 1990-08-09
NIEMIRA ERYK -1997-11-12
MRÓWKA DAMIAN -1997-02-05
PIWOWARCZYK PRZEMYSŁAW - 1994-11-01
PLĄSKOWSKI ARTUR - 1993-12-14
PRZYBYLSKI MARCIN - 1995-10-22
SKÓBEL PATRYK (junior) - 2000-01-26
ŚWIERZBIŃSKI SEBASTIAN -1983-09-25
SZUKAŁA MATEUSZ -1999-03-24
Zdjęcie Michał Adamowski