13.11.2009 | Czytano: 1634

Krótkie korepetycje (+zdjecia)

Tenisistki z Sochaczewa musiały przebyć pół Polski, by w niecałą godzinę poodbijać celuloidową piłeczkę i na luzie rozprawić się z nowotarskim beniaminkiem, nad którym niedawno sponsorską pieczę objął ZEW Niedzica SA.

Dla miejscowego zespołu strat w ekstraklasie miał być nauką. Chyba nią nie będzie, skoro korepetycje trwają zaledwie kwadrans. Czego można się nauczyć w tak krótkim czasie? Jedynie zwątpić w swoje dotychczasowe umiejętności i nabawić się kompleksów. Zresztą trener Tomasz Kowalczyk przyznał, iż porażki już dobiły jego dziewczęta. – Są zmęczone ciągłym przegrywaniem. Tracą wiarę. Przydałby się jakiś sukces, by nabrać wiary w to co się robi – powiedział.

Zewsząd słychać głosy, że władze polskiego pingponga nie dbają o podnoszenie poziomu swojej dyscypliny. – W Chinach grają trzy mecze, to musimy ich naśladować? – pyta żywa legenda nowotarskiego tenisa, Jan Sowiński. – Dawniej grało się więcej spotkań, a i partie były dłuższe. Taki system pozwalał na podnoszenie umiejętności. Teraz ....trzeba przebyć 600 kilometrów, by dziesięć minut poodbijać piłeczkę. Paranoja.

Spotkanie wywołało spore zainteresowanie. Magnesem, który ściągnął rekordową liczbę widzów była Natalia Partyka, olimpijka, aktualna drużynowa wicemistrzyni Europy, zdobywczyni brązowego medalu mistrzostw Europy w deblu, złota medalistka paraolimpiady z 2004 i 2008 roku. Ona rozpoczęła bój o ligowe punkty, a po drugiej stronie stołu stanęła jej znajoma z młodzieżowych turniejów - Małgorzata Kalawa. Pingpongistka Gorców w młodziczkach wygrywała z Partyką niemal na zawołanie. - Gosia kiedyś była bardzo dobrą zawodniczką. Zawsze mnie ogrywała – przyznała Partyka. – Zrezygnowała z zawodowego grania. Jestem lepiej wytrenowana i przez to byłam dokładniejsza.

Trzeba przyznać, iż tenisistka Gorców postawiła się utytułowanej rywalce. Ten pojedynek, w dwóch pierwszych setach, mógł się podobać publiczności. Było w nim kilka ciekawych wymian. W pierwszym secie nowotarżanka objęła prowadzenie 3:1, niemniej w decydujących momentach Partyka była – jak sama zaznaczyła – dokładniejsza. – Gosia zawsze była solidną zawodniczką – twierdzi Tomasz Kowalczyk. – Gdyby poświęciła tenisowi tyle czasu co Natalia, to być może wynik byłby dzisiaj odwrotny.

- Forma Partyki nie była wysoka. Nie trafiała prostych piłek. Niemniej zagrała na luzie i dwie, trzy piłki zawsze mogła „wystrzelić”. W optymalnej formie zbijałaby zaraz drugą piłkę. W ten sposób gra cała światowa czołówka. Nie wiem dlaczego tego nie robiła. W trzecim secie lepiej serwowała i zaczęła czuć piłeczkę – ocenił występ Partyki, Jan Sowiński.

Rywalką Mai Krzewickiej była Chinka Xia Zhao. – Nie ma się jej co bać, bo to najsłabsza Chinka w lidze – twierdził Jan Sowiński. Zdania nie zmienił nawet po meczu. – Ma serwis i nic poza tym. Ale tym serwisem sprawiła Mai najwięcej kłopotów. Kompletnie nie widziała jak go przyjąć.
Próbowała na wszelkie sposoby dobrać się do Chinki, ale bezskutecznie. – Przy swoim serwisie i przy odbiorze przeciwniczki gra Mai wyglądała zdecydowanie lepiej – dodaje Tomasz Kowalczyk.

Za to Iza Godlewska nic nie powalczyła z Martą Piłką. – Trzeba strzelać armatami, bo bojaźń na niewiele się zda – wtrącił się w trakcie meczu Jan Sowiński, bo zabolało go to, że pierwszą partię oddała bez walki. – No właśnie tak – przytakiwał w drugim i trzecim secie, gdy Izie wyszło kilka zagrań. Niestety było to za mało, by urwać chociaż jednego seta. – Bronowianka pozbyła się Piłki, bo nie zdobywała punktów. Rzeczywiście nie jest rewelacją, można ją ograć, ale w sukces trzeba wierzyć – dodawał Jan Sowiński.

- Iza nie wystrzeliła formą – powiedział Tomasz Kowalczyk. – Już w pierwszym secie została rozbita. W kolejnych partiach próbowała coś grać, ale sporo piłek oddawała za darmo.

Gorce Nowy Targ - SKTS Sochaczew 0:3
Małgorzata Kalawa – Natalia Partyka 0:3 (5:11, 7:11, 3:11),
Maja Krzewicka - Xia Zhao 0:3 (6:11, 8:11, 4:11),
Izabela Godlewska – Marta Piłka 0:3 (1:11, 5:11, 6:11).

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama