Bramki: 1-0 Karkula 38, 1-1 G. Palkij 41, 2-1 Karkula 78, 3-1 Michał Kurdas 79, 4-1 Matusiak 90+3.
Sędziował: Krzysztof Moroń z Gorlic.
Żółte kartki: Bąk, Sochacki, Matusiak, M. Żegleń – Joniec, Podgórni, Drozd, K. Dziadoń.
Widzów 150.
Jordan: Sum – Hodana, M. Żegleń, Bąk, Wójtowicz (60 D. Sularz), Michał Kurdas, Karkula, R. Żegleń, Tyrpa (71 Matusiak), Motor (67 Kołodziejczyk), Sochacki (85 K. Pietrzak).
Dobrzanka: Łazarczyk – Podgórni – Drozd, Smoleń, D. Palkij (80 Smaga), W. Dziadoń, Otwinowski, G. Palkij, K. Dziadoń, Gąsior, Joniec (82 Baran).
Sensacja w Jordanowie. Broniący się przed spadkiem Jordan pokonał czołowy zespół VI ligi Dobrzankę Dobra i to aż 4-1. Początek spotkania wcale nie zapowiadał takiego rozstrzygnięcia. W 16 minucie goście wykonywali rzut różny. Obrońcy Jordana wprawdzie wybili piłkę, ale wprost pod nogi Drozda. Potężne uderzenie stopera Dobrzanki w dobrym stylu obronił Sum. Trzy minuty później groźnie na bramkę gospodarzy strzelał G. Palkij, piłka przeszła tuż nad poprzeczką. Z czasem gospodarze opanowali sytuację i w 38 minucie zdobyli gola. Tyrpa po krótkim biegu prawą stroną zacentrował na 7 metr do nieobstawionego Karkuli. Uderzona głową piłka przez napastnika Jordana wylądowała w dalszym rogu bramki. Goście wyrównali trzy minuty później przez gapiostwo piłkarzy Jordana. Sędzia podyktował rzut wolny z okolic linii pola karnego. Do piłki podbiegł G. Palkij i widząc, że nikt mu nie przeszkadza w oddaniu strzału kopnął piłkę w kierunku bramki. Cofający się Sum nie był w stanie obronić tego strzału. W drugiej połowie najpierw Karkula próbował zdobyć gola strzałem z dystansu, ale uderzył ponad poprzeczką, natomiast strzał Drozda przeszedł nieznacznie obok słupka. W 78 minucie poszła kontra Jordana. Do prostopadle zagranej piłki ruszyli napastnicy gospodarzy i bramkarz Dobrzanki. Szybszy był bramkarz, ale wybił piłkę wprost pod nogi, Karkuli, który skierował futbolówkę już do pustej bramki. Minutę później indywidualną akcję przeprowadził Michał Kurdas. Minął obrońcę i z prawej strony pola karnego uderzył w kierunku dalszego rogu. Mimo interwencji bramkarza piłka znalazła się w siatce. Już w przedłużonym czasie gry Kurdas dograł do Matusiaka na 5 metr a ten spokojnie ulokował piłkę w bramce.
Ryb
Bramki: 0.1 Janasik 1, 0-2 samobójcza K. Pędzimąż 45, 0-3 Remiasz 61, 0-4 Janasik 71, 1-4 W. Zachara 72, 1-5 Handzel 74.
Sędziował: Kazimierz Pietrucha.
Widzów 150.
Wierchy: Karnicki – Śmieszek, Majerski (76 Majchrowicz), Nawara, Tupta, Dachowski, W. Zachara (80 Zając), K. Pędzimąż, Niedźwiedź, Książek, Jagosz (11 Mistal).
Watra: Truty – Łojek, M. Kubicki (80 P. Rabiański), Janasik (83 Kostrzewa), Bochnak, Handzel (74 R. Dziubasik), Maciasz, Garcarz, P. Dziubasik, Król (78 J. Kubicki), Remiasz.
Watra grając nawet bez swoich liderów: Stramy, A. Rabiańskiego i Kuchty okazała się za mocna dla Wierchów. Ale też gospodarze rozpoczęli mecz w fatalnym stylu, bo już w 1 minucie Janasik po minięciu Zachary uderzył z 20 metrów a piłka po nodze Majerskiego i rękach Karnickiego znalazła się w siatce. W dalszej części pierwszej odsłony spotkania gra była na ogół wyrównana. Strzały piłkarzy obu zespołów zazwyczaj mijały bramki a raz potężne uderzenie Maciasia ładnie obronił Karnicki. W 45 minucie goście po kontrze wywalczyli rzut rożny. Po zagraniu piłki na krótki róg Majerski uchylił się, futbolówka spadła na głowę zdezorientowanego K. Pedzimęża i odbijając się wpadła do bramki. Na przerwę gospodarze zafundowali sobie „swojaka”. Po zmianie stron przez kwadrans przeważali gospodarze. Piłkarze Wierchów tworzyli nawet sytuacje bramkowe a najlepszą zaprzepaścił Mistal, który z 4 metrów nie potrafił umieścić futbolówki w pustej bramce. Te niewykorzystane okazje zemściły się srodze. W 61 minucie Watra zorganizowała kontrę, w której Remiasz minął Majerskiego i pewnym strzałem po długim rogu podwyższył na 3-0. W 68 minucie Śmieszek ograł w polu karnym dwu rywali, ale zamiast do partnerów, podał piłkę obrońcy Watry. Czego nie potrafił zrobić Śmieszek z łatwością uczynił Janasik. W 71 minucie najpierw ograł Tuptę, po czym w sytuacji sam na sam bezbłędnie uderzył na bramkę. Minutę później zaraz po wznowieniu W. Zachara po kiwnięciu dwu rywali uderzył z ostrego kąta i zdobył jak się okazało honorową bramkę dla swojego zespołu. Wynik spotkania trzy minuty później ustalił Handzel. Otrzymał piłkę od Bochnaka na 7 metrze przyjął futbolówkę i mocno kopnął w kierunku bramki. Karnicki był bez szans. Strzały P. Dziubasika w poprzeczkę, Śmieszka z wolego i Niedźwiedzia z przewrotki wprawdzie efektowne, nie przyniosły już zmiany rezultatu.
Ryb
Przełęcz Tylicz - Poroniec Poronin 2:4 (1:3)
Bramki: 1:0 Podgórniak 7, 1:1 K. Łukaszczyk II 25, 1:2 Zmarzliński 33, 1:3 Ustupski 40, 2:3 D. Gałęziowski 56, 2:4 Ustupski 78.
Sędziował Jacek Alibożek (Gorlice).
Żółte kartki: Stec - Stasik, K. Łukaszczyk II.
Widzów 100.
Przełęcz: Leśniak - Zaryczny, Kantor, Stojda, D. Migacz (46 Wiater) M. Migacz, D. Gałęziowski, Ziobrowski, Iźwicki, Podgórniak, Stec (60 Szajnicki).
Poroniec: Gutt - K. Łukaszczyk I, Wysocki, Iglar, Zmarzliński, Rzadkosz, Chrobak, Grella, K. Łukaszczyk II, Ustupski, Stasik.
Początek nie zapowiadał sensacyjnego rozstrzygnięcia. Pierwsza interwencja golkipera z Poronina polegała na wyciągnięciu piłki z siatki. Podgórniak, strzałem z 5 metrów pokonał Gutta. Ziobrowski w 10 i D. Migacz w 15 min. mieli okazje, po których powinna paść bramka. Jak to zwykle bywa niewykorzystane sytuacje się zemściły. Goście wyrównali po indywidualnej akcji K. Łukaszyka, który minął dwóch obrońców i płaskim strzałem z 12 metrów nie dał najmniejszych szans Leśniakowi. W 33 min. goście objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym Zmarzliński z 3 metrów ulokował fu6tbolowke w siatce. Po kolejnych 7 minutach szok w obozie miejscowych. Poronin prowadził już 3:1. Ustupski z 16 metrów znalazł piłce drogę do siatki.
Po zmianie stron gospodarze rzucili się do desperackiego ataku. D. Gałęziowski z 30 metrów trafił w okienko, zapalając w miejscowych fanach iskierkę nadziei. Szanse na wyrównanie mieli: Szajnicki i Ziobrowski, ale w obydwu przypadkach bramkarz z Poronina nie dał się pokonać. Tymczasem goście po kontrze wykonywali rzut różny. Ustupski pozostawiony bez opieki dokończył dzieła, wpychając z 3 metrów futbolówkę do siatki.
SL
LKS Uście Gorlickie – Orawa Jabłonka 3:3 (2:1)
0-1 Owsiak 6
1-1 W. Jarek 8
2-1 G. Matuszyk 40
3-1 M. Matuszyk 60
3-2 Owsiak 77
3-3 Owsiak 85