27.06.2016 | Czytano: 1981

Niesmak i protesty

- Od wody nikt się nie rozpuścił. Nie pierwszy i nie ostatni raz rywalizujemy w deszczu i nie powinno się anulować wyników. Tym bardziej, iż 95% zawodników ukończyła zawody przed nawałnicą – mówili Rafał Luberda.

Oberwanie chmury z wyładowaniami atmosferycznymi trwały pół godziny podczas niedzielnej rundy mistrzostw Polski oraz mistrzostw Europy młodzików i kobiet w trialu, które rozgrywane były w Krzeszowicach. Ściana wody sprawiła, iż sędziowie anulowali drugą pętlę niedzielnego wyścigu.

- Spotkało się to z protestami zawodników, bo 95% jeźdźców zdążyła dojechać do mety przed nawałnicą – mówi Rafał Luberda. – Wszyscy z grupy A. Jako ostatni stratowali Europejczycy i sędzia główny tych zawodów postanowił anulować wyniki drugiego okrążenia. Nasi sędziowie poszli tym tropem, co spotkało się z niezadowoleniem zawodników i protestami. Pozostał niesmak i niezadowolenie.

Zarówno w sobotę (piata runda) jak i w niedzielę (szósta runda) zawodnicy mieli do pokonania dwie pętle, na których usytuowanych było 12 odcinków jazdy obserwowanej. Na trasie zobaczyliśmy ponad 140 zawodników, w tym 50 z zagranicznymi licencjami.

- Sekcje były trudne, wymagające, tym bardziej, iż jechano non stop – mówi Rafał Luberda. – Dobrze zaprezentowali się zawodnicy naszego klubu AMK Gorce Nowy Targ. Grupę A wygrał nowotarżanin Gabriel Marcinów, który aktualnie reprezentuje barwy innego klubu, ale na kolejnych miejscach byli nasi zawodnicy – Michał Łukaszczyk i młody Jan Gąsienica Daniel. Ja wygrałem grupę B przed Sebastianem Cyrwusem i Hajdukiem. W grupie C najlepszy był Ryncarz, a na drugiej pozycji uplasował się, wracający do wielkiej formy, Tomasz Siaśkiewicz. Pojechał bardzo ładnie.

Królem polowania ponownie był Gabriel Marcinów, którzy zapewne nie pozwoli sobie odebrać mistrzowskiej korony. Jeździ ładnie technicznie, jest skuteczny na sekcjach, chociaż…

- Mimo wygranej w sobotę nie byłem zadowolony ze swojej jazdy – twierdzi Gabriel Marcinów. – Czułem niedosyt. Nie poszło mi tak jak chciałem. Przyznam się, że jechało mi się śmiesznie, bo dawno nie miałem do czynienia ze stylem non stop. Był to dzień prób i błędów. Jechałem w kratkę, ale wszystkim się źle jeździło. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takie stylu, bo tak nie trenujemy. Styl ten zabija to co najładniejsze w trialu. Brakowało perfekcji, ustawienia. W drugim dniu przyzwyczaiłem się do takiej jazdy, podobnie jak pozostali zawodnicy. Było lepiej. Miałem dobry dzień. Podczas pierwszej pętli zrobiłem dwa błędy. Na jednej z sekcji przechyliłem strzałkę, a na drugiej zatrzymałem się na sekundę i w obu przypadkach sędziowie obdarowali mnie „piątkami”. Wyniki z drugiej pętli anulowano. Mam nadzieję, że nie będzie już więcej zawodów non stop.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama